Blisko ludziMinister Ziobro chce zmian w rozwodach, żeby "chronić instytucję małżeństwa". Psycholożka komentuje jego działania

Minister Ziobro chce zmian w rozwodach, żeby "chronić instytucję małżeństwa". Psycholożka komentuje jego działania

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje nowy projekt zmian w kodeksie rodzinnym, według którego procesy rozwodowe będą dłuższe, droższe i znacznie bardziej skomplikowane. Resort Zbigniewa Ziobry chce wprowadzić działania, których celem będzie "pojednanie obu stron", a w konsekwencji ich rezygnacja z rozwodu bądź separacji. O możliwych skutkach wdrożenia tego projektu porozmawialiśmy z psycholożką Martą Abramowicz.

Minister Ziobro chce zmian w rozwodach, żeby "chronić instytucję małżeństwa"
Minister Ziobro chce zmian w rozwodach, żeby "chronić instytucję małżeństwa"
Źródło zdjęć: © East News | Zbyszek Kaczmarek/REPORTER
Aleksandra Lewandowska

23.11.2021 14:34

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rewolucja w rozwodach nadchodzi wielkimi krokami - resort ministra Zbigniewa Ziobry jest w trakcie przygotowywania projektu nowelizacji "Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego". Zgodnie z nowymi przepisami, w przypadku, kiedy o rozwód będą starać się rodzice osób małoletnich, wprowadzone zostanie obowiązkowe dla nich postępowanie informacyjne, które potrwa przynajmniej miesiąc. Ma ono, jak czytamy w projekcie, doprowadzić do "wzajemnego wyjaśnienia problemów i dojścia do porozumienia". Prowadzone będzie jednak nie przez mediatora lub psychologa, a sędziego bądź referendarza sądowego.

Minister Ziobro chce zmiany w rozwodach

Resort ministra Zbigniewa Ziobry tłumaczy, że przygotowywany projekt ma na celu przede wszystkim dobro dzieci oraz zmniejszenie liczby pochopnych decyzji o rozwodzie. W oficjalnym uzasadnieniu Ministerstwa Sprawiedliwości podano, że nowe przepisy wynikają z treści Konstytucji RP, gdzie widnieje zapis o podejmowaniu działań, które "umacniają więzi między osobami tworzącymi rodzinę, a zwłaszcza więzi istniejących między rodzicami i dziećmi oraz między małżonkami".

W nowym projekcie nie przewidziano jednak sytuacji, w których rozwód miałby być spowodowany przemocą ze strony jednego z małżonków wobec partnerki/partnera bądź wobec dzieci. Nie zwrócono także uwagi na to, jak takie "postępowanie informacyjne" oraz przedłużanie rozwodu będzie wpływało na psychikę ofiar przemocy.

Psycholożka komentuje

- W projekcie nowych przepisów jest coś takiego, co nazwano obowiązkowym "postępowaniem informacyjnym". Sprawa ma być potem kierowana do mediacji, jednak one nie mogą już być obowiązkowe. Istotą mediacji jest to, że są one dobrowolne - mówi psycholożka Marta Abramowicz.

- W związkach przemocowych takie postępowanie może bardzo utrudniać sytuację, ponieważ ofiara przemocy często nie ma nawet sił na spotkania, które mają "uratować małżeństwo". Resort tłumaczy to "dobrem dzieci", ale trzeba wyjaśnić jedno. Dzieci nie cierpią przez to, że rodzice się rozwodzą, tylko najczęściej przez to, że jeden z rodziców jest ofiarą przemocy bądź one są tymi ofiarami. Najlepszym wyjściem jest wtedy separacja od sprawcy przemocy, a nie przeciąganie rozwodu - dodaje psycholożka.

Marta Abramowicz informuje, że ofiary przemocy najczęściej i tak bardzo długo tkwią w toksycznych i przemocowych związkach. Podkreśla, że jeżeli decydują się na ostateczne odejście od partnera, robią to właśnie dla dobra dzieci i ich ochrony. - Rozwód jest często ostatnim krokiem, więc nie można traktować decyzji tych osób w sposób lekkomyślny - mówi.

Ministerstwo nie jest przygotowane

Abramowicz twierdzi, że w Polsce nie ma na tyle rozwiniętego systemu wsparcia ofiar przemocy, aby pomóc im przy rozwodach. - Ofiara najczęściej musi się sama ratować i uciekać od sprawcy. Przedłużanie rozwodu jest tutaj zmuszaniem do życia w związku, w którym ta osoba już nie chce być. To jest dążenie do takiej 'sztucznej trwałości' rodzin - ocenia.

Komentując decyzję Ministerstwa Sprawiedliwości o tym, że postępowanie informacyjne miałoby być prowadzone przez sędziów bądź referendarzy sądowych, dodaje:

- Sędziowie nie mają takich kompetencji, tym bardziej już referendarze. Musieliby przejść jakiekolwiek kursy, chociaż to nawet nie chodzi o kursy, a o praktykę, o pracę z takimi osobami. Chodzi o rozpoznanie dynamiki relacji, szczególnie tej, która jest przemocowa. Sprawca przemocy często bardzo dobrze się maskuje i ukrywa.

Kto ma na tym skorzystać?

Psycholożka podkreśla, że w całej tej sprawie należy się przede wszystkim zastanowić nad tym, kto ma skorzystać na takim "ratowaniu małżeństw". Kobiety, mężczyźni, rząd?

- Polityka obecnej partii rządzącej chce stworzyć jakieś mityczne wyobrażenie o pięknej, polskiej rodzinie, z tradycjami. Warto jednak spojrzeć na to, jak naprawdę wyglądają polskie rodziny. Ile osób w trakcie pandemii stało się ofiarami przemocy? Tego typu projekty szkodzą rodzinom, które można byłoby uratować może w inny sposób - czasową separacją lub szybkim rozwodem. A ludzi zmusza się teraz do tego, żeby jeszcze dłużej żyli razem pod jednym dachem - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (712)