Mówisz w sklepie "bez reszty"? Kasjer tłumaczy, dlaczego to błąd
Czasami wynika to z dobrych chęci, czasami z pośpiechu. Kiedy rachunek ma końcówkę 99 lub 98 groszy, wiele osób mówi: "reszty nie trzeba". Jak się okazuje, ta reszta może być bardzo problematyczna.
13.10.2022 | aktual.: 13.10.2022 14:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zbyt duża ilość tak zwanych drobniaków w portfelu to problem wielu osób. Kiedy decydujemy się na płatności gotówką, resztę otrzymujemy najczęściej w drobnych. Niekiedy odmawiamy przyjęcia groszy, bo uważamy, że się nam nie przydadzą. Takie rozwiązanie niesie jednak za sobą pewne konsekwencje.
Nie odmawiaj przyjęcia reszty
Chcąc dać napiwek kasjerowi, albo pozbyć się drobniaków, wiele osób odmawia reszty. Jak podaje portal Polski Obserwator, to zjawisko jest bardzo powszechne w Niemczech. Kiedy kwota kończy się na 99, 98, czy nawet 50 eurocentach, klienci rezygnują z odebrania drobnych. Tym samym utrudniają pracę kasjerom. Niemieccy pracownicy sklepów, w swoich umowach o pracę, mają punkt, który mówi o zapewnieniu odpowiedniej gospodarki kasowej. To oznacza, że pieniądze w kasie muszą się zgadzać.
Jeżeli jest ich za mało - zdarza się, że kasjer dostaje odpowiednio mniejsze wynagrodzenie. Jeżeli jest ich zbyt dużo, zobowiązany jest do oddania ich pracodawcy, który wykazuje plus w księgowości. Zatem napiwek, który ma trafić do pracownika, w rzeczywistości trafia do pracodawcy. Kasjerzy odradzają więc takiego rozwiązania.
Jak jest w Polsce?
Jak się okazuje, w Polsce także obowiązuje odpowiedzialność kasjera za kasę. Wymaga ona podpisania przez pracownika oświadczenia odpowiedzialności materialnej, na mocy której odpowiada on za stan gotówki. Każdy niedobór lub podwyżkę powinien zgłosić swojemu pracodawcy. Na jednym z forów, pracownica sklepu odzieżowego opisała, jak wygląda to w praktyce.
"Jak pracowałam w takim miejscu (duża sieciówka odzieżowa) to nadwyżki zawsze były, bo na przykład nie było jak wydać grosza, albo klient nie chciał reszty. Wtedy na koniec dnia pieniądze odkładało się do kasetki, z której z kolei dopłacało się, gdy w kasie brakowało" - wyjawiła.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!