Myślisz, że koty mruczą, kiedy są zadowolone? Okazuje się, że powody są zupełnie inne
Kojący dźwięk kociego mruczenia kojarzymy dość jednoznacznie. To dla nas odpowiednik westchnienia błogiego odprężenia. Okazuje się, że mruczenie nie jest wcale tak jednoznaczne, jak choćby psie machanie ogonem. Koty zaskakują nawet w tej, zdawać by się mogło jasnej dla nas, kwestii.
04.01.2018 | aktual.: 19.06.2019 17:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oprócz zadowolenia wywołanego pieszczotami koty zaczynają mruczeć także, kiedy są zestresowane lub zlęknione. To rodzaj mechanizmu obronnego, który służy jednak nie tyle przestraszeniu przeciwnika, co uspokojeniu skołatanych kocich nerwów. Wiele kotek mruczy więc podczas porodu, a niektóre zwierzęta także kiedy są przewożone w transporterach.
Poza tym mruczenie jest też sposobem komunikacji. Przede wszystkim korzystają z nich młode, kocie matki. Kocięta przychodzą na świat głuche i ślepe, a i węchu nie mają jeszcze najlepszego, więc wibracje towarzyszące mruczeniu pomagają budować więź z matką, a także uspokajają. Być może to właśnie błogie wspomnienie kociego dzieciństwa tłumaczy fakt, że koty w sytuacjach stresowych mruczą.
Z kolei mruczenie o niskiej częstotliwości, które wprawia ciało w wibracje, pomaga kotu łagodzić ból, a nawet przyspieszać leczenie ran. Jeśli połączyć to z badaniami mówiącymi o tym, że właściciele kotów są aż o 40 proc. mniej narażeni na zawał, niż osoby nieposiadające żadnych zwierząt trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie są zwykłe zwierzęta.
Koty mruczą za sprawą mięśni, które wprawiają ich struny głosowe w wibracje. Te z kotowatych, które ryczą, nie potrafią mruczeć (i na odwrót), wszystko za sprawą małej kostki znajdującej się pomiędzy strunami głosowymi. U dzikich kotów ta kość jest elastyczna, natomiast u domowych – stwardniała. Co ciekawe, dorosłe koty miauczą głównie, żeby komunikować się z nami, ponieważ nauczyły się, że zwracamy na niego uwagę. Gardłowe dźwięki wydawane podczas kocich konfliktów nie są klasyfikowane jako miauczenie.
Póki co strzępki informacji, dotyczące tego, jak komunikują się zwierzęta są raczej ciekawostkami, a niekiedy także hipotezami. Osoby zajmujące się prognozowaniem trendów przypuszczają jednak, że już wkrótce zacznie się to zmieniać. Już dziś trwa wiele badań dotyczących tego, jak „mówią” zwierzęta i ile rozumieją z otaczającego je świata. Być może w przyszłym stuleciu będziemy mogli wyznać własnemu kotu afekt za pomocą specjalnego translatora?
źródło: Independent