Na emeryturze w końcu zrealizujesz swoje marzenia. Czas kupić nowy samochód!
Jeśli ktoś całe życie jeździł samochodami używanymi, to emerytura może stać się tym momentem, kiedy wreszcie można się przesiąść do pachnącego nowością auta z salonu. Wiele osób uważa, że ich na to nie stać albo boi się nadmiernych wydatków. Okazuje się jednak, że te obawy są nieuzasadnione, a korzyści często przewyższają początkowe koszty.
Inny świat seniora
Rzeczywistość osób na emeryturze to już zupełnie inny świat niż ludzi młodych. Nie trzeba się nigdzie spieszyć ani spinać w pracy, wzrasta za to zapotrzebowanie na święty spokój, samorealizację i wypoczynek. Wraz z tym zmieniają się również potrzeby i możliwości. Przestaje się liczyć kwestia szybkiego dotarcia do celu, a zaczyna być ważna wygoda podróży. Na szczęście inne są też możliwości: skończył się już etap życia, kiedy się dorabialiśmy, budowaliśmy dom, odkładaliśmy na jego wyposażenie i kształciliśmy dzieci. Teraz pociechy poszły na swoje, przestały być na naszym utrzymaniu, a nam zapewne udało się zgromadzić przez całe życie oszczędności czy dorobić jakiegoś majątku. Niestety, z wiekiem zmienia się też nasze ciało, nie jesteśmy już tak sprawni fizycznie, jak kiedyś, nasze zmysły działają słabiej i wydłuża się czas reakcji na bodźce zewnętrzne.
Nic więc dziwnego, że również samochodu potrzebujemy innego niż kiedyś. W pewnym wieku kierowca przestaje myśleć o tym, kto ruszy szybciej spod świateł i ma więcej koni pod maską, a zamiast foteli kubełkowych, świetnie wyglądających i zapewniających rewelacyjne trzymanie, ale koszmarnie niewygodnych przy wsiadaniu i wysiadaniu, myśli się o komfortowym, miękkim siedzisku. I dużych klawiszach na desce rozdzielczej, które można bez trudu zobaczyć i z nich korzystać.
Inne oczekiwania wobec pojazdu
Jaki jest więc wymarzony samochód seniora? Po pierwsze wygodny. Nikt przecież nie będzie się gimnastykował przy wsiadaniu, bo kości i stawy swoje już przeszły. Liczy się to, żeby wsiadać łatwo, wygodnie i móc zająć komfortową pozycję podczas podróży. Ważne jest, żeby mieć dobrą widoczność we wszystkich kierunkach, dlatego duże lusterka stają się ważniejsze od tego, jak wyglądają.
Dalej – istotna jest łatwość obsługi samochodu. Na różnym poziomie. Seniora już raczej nie bawi możliwość ustawienia twardości podwozia na milion różnych sposobów, a tym samym nie bardzo ma ochotę sprawdzać wszystkie opcje skomplikowanego elektronicznego menu. Rozbudowane multimedia też raczej go irytują, niż zachęcają do korzystania. Ale zarazem coraz trudniej mu sprawdzić ciśnienie w oponach czy dolać płynu do spryskiwaczy, zatem istotniejsza staje się łatwość wykonania podstawowych czynności obsługowych.
Coraz ważniejsza jest również kwestia bezpieczeństwa, bo senior dawno wyzbył się brawury typowej dla ludzi młodych. Ale też jest świadomy swoich ograniczeń: wzrok, refleks i koordynacja ruchowa już nie są takie jak kiedyś, wzrasta zatem zapotrzebowanie na możliwość skorzystania z systemów wspomagających bezpieczeństwo. Zarówno jego samego, jak i innych uczestników ruchu.
Nowy czy używany?
Jeden z podstawowych dylematów, który musi rozstrzygnąć senior szukający środka lokomocji, to zakup nowego czy używanego auta. Porównując dane sprzedaży z salonów i na rynku wtórym, widać, że większość osób wybiera pojazd używany. Ale czy słusznie i czy więcej argumentów nie przemawia tu za kupnem nowego samochodu?
Jeśli osoby starsze najbardziej zaczynają cenić sobie wygodę, jest to pierwszy powód, dla którego warto rozważyć zakup auta z salonu. Recz w tym, że w przypadku samochodów z drugiej ręki kupujący zawsze skazany jest na pewne kompromisy. Pierwszy nabywca skonfigurował auto pod siebie, dobrał wyposażenie, które mu odpowiadało, przez co kolejni właściciele już takiej możliwości nie mają. Muszą się dostosować do tego, co jest oferowane. W praktyce zapewne coś w upatrzonym samochodzie będzie się podobać, a coś niekoniecznie. Czegoś będzie brakować, a coś z kolei będzie zbędne, bo nie będziemy chcieli z tego korzystać.
Inaczej jest podczas zakupu auta nowego: możemy zamówić samochód dokładnie taki, jaki chcemy. Nie musimy iść na żadne kompromisy, począwszy od wersji auta, poprzez jego wyposażanie, a skończywszy na kolorze. Wszystko może być dokładnie takie, jakie będzie mam odpowiadało i choćby za to warto zapłacić ciut więcej.
Warto też mieć na uwadze, że nowe samochody oferują poziom bezpieczeństwa, o którym nikt kilka lat temu nawet nie marzył. Choćby w tak popularnym samochodzie jak Volkswagen Golf zajdziemy teraz aktywny tempomat z systemem Front Asisst z funkcją automatycznego hamowania w razie zagrożenia, a także asystenta parkowania czy jazdy w korkach. Dla osoby starszej, której wykonanie coraz większej ilości czynności przychodzi z trudem, jest to nie do przeceniania. A próżno tego szukać w przypadku kilkuletnich samochodów używanych.
Płacimy za święty spokój
Kolejny powód, dla którego warto zainteresować się samochodem z salonu, to kwestia ryzyka nabycia auta. W przypadku kupna samochodu nowego ryzyko to jest zerowe, podczas gdy w momencie kupna samochodu używanego, tak naprawdę kupujemy kota w worku, a niebezpieczeństwo dosłownie czyha na każdym kroku. Nigdy bowiem nie ma możliwości, żeby w 100 proc. zbadać przeszłość używanego pojazdu, przez co w rezultacie możemy zostać wsadzeni na minę i to na wiele różnych sposobów. Mogą to być zarówno wady prawne, jak i fizyczne, a w zasadzie nie wiadomo, co gorsze! Chodzi tu o sytuację, kiedy nawet nieświadomie, w dobrej wierze, kupimy samochód kradziony (lub w inny sposób pochodzący z przestępstwa) i zostanie nam on po prostu odebrany, z minimalną szansą na odzyskanie pieniędzy.
Podobnie wygląda sytuacja ze stanem technicznym czy powypadkową przeszłością auta, które sobie upatrzyliśmy. W rezultacie doprowadzenie go do stanu używalności może kosztować o wiele więcej niż sam zakup. O ile naprawa będzie w ogóle opłacalna.
Tego wszystkiego unikamy, biorąc samochód z salonu: kwestia przeszłości nas nie dotyczy, natomiast przed kosztami poważnych awarii chroni gwarancja. Płacimy za święty spokój trochę więcej, ale raczej trudno jest spotkać kogoś, kto chciałby spędzić jesień życia w sądach, próbując odzyskać pieniądze od nieuczciwego sprzedawcy używanych samochodów.
Drożej czyli… taniej
Najprawdopodobniej podstawowy powód, dla którego wiele osób decyduje się na zakup samochodu używanego, stanowi jego znacznie niższa cena niż w przypadku nowego auta. Łatwo ulec złudzeniu oszczędności, ponieważ bierze się pod uwagę wyłącznie koszt zakupu, a to w rzeczywistości stanowi dopiero początek wydatków. Żeby zobaczyć, ile nas faktycznie będzie kosztował pojazd, trzeba dokładnie policzyć wszystkie wydatki z nim związane.
To, o czym tu piszemy, fachowo nazywa się TCO (Total Cost of Ownership), czyli całkowite koszty posiadania. W przypadku auta okazuje się, że cena jego zakupu nie jest najważniejszym elementem wydatków. Oprócz tego liczy się bowiem koszt ubezpieczenia auta, jego napraw, eksploatacji i serwisowania oraz, oczywiście, paliwa.
Zatrzymajmy się jednak jeszcze na chwilę przy cenie zakupu. Biorąc pod uwagę całość kosztów, okazuje się, że równie ważne, jak fakt ile płacimy za auto w chwili zakupu, jest to, ile możemy zyskać w momencie jego późniejszej ewentualnej odsprzedaży. W rzeczywistości zatem dopiero różnica między ceną zakupu a sprzedaży mówi nam, ile tak naprawdę zapłaciliśmy za samochód. Eksperci mówią tu o wartości rezydualnej pojazdu.
Biorąc powyższe argumenty pod uwagę, korzystniejsze okazuje się zakupienie nowego samochodu niż auta z drugiej ręki. Musimy jednak pamiętać, żeby nie kierować się jedynie ceną pojazdu, ale dokładnie policzyć wszystkie wydatki, jakie będziemy musieli ponieść w związku z pojazdem, czyli wspominane całkowite koszty użytkowania (TCO). Starsi kierowcy, jak powiedzieliśmy, mają swoje dość specyficzne potrzeby i oczekiwania i w tym wypadku zdecydowanie łatwiej dopasować do nich samochód nowy niż stary i używany.
Partnerem artykułu jest Volkswagen