Na tropie zdrady

Na tropie zdrady
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

30.05.2007 15:02, aktual.: 30.05.2010 13:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz więcej agencji detektywistycznych działających w Polsce, oprócz wywiadu gospodarczego, kontroli jakości usług i poszukiwania zaginionych osób, oferuje usługi, które mają na celu wykrycie zdrady małżeńskiej i zdobycie materiałów dowodowych, gwarantujących wygranie sprawy w sądzie, za orzeczeniem winy zdradzającego.

Coraz więcej agencji detektywistycznych działających w Polsce, oprócz wywiadu gospodarczego, kontroli jakości usług i poszukiwania zaginionych osób, oferuje usługi, które mają na celu wykrycie zdrady małżeńskiej. Jedni są zdania, że korzystanie z pomocy agencji jest nieuczciwe w stosunku do podejrzanego małżonka, inni - że nie ma sensu żyć w niepewności i, jeśli chcemy założyć sprawę rozwodową w sądzie i ją wygrać, powinniśmy skorzystać z pomocy ekspertów, którzy zgromadzą odpowiedni materiał dowodowy.

Detektywistyczny biznes się kręci

Z każdym rokiem przybywa agencji i prywatnych biur detektywistycznych, specjalizujących się w wykrywaniu zdrad małżeńskich i zbieraniu materiałów dowodowych, za pomocą których udaje się udokumentować nielojalność małżonka i przedstawić przed sądem dowody zdrady. Do jednych z nich należy Agencja Detektywistyczna Asvalia z Warszawy, najstarsza na rynku, bo działająca od 1997 roku. Pani Anna Pawlak z Asvalii przyznaje, że sprawy rozwodowe od początku istnienia firmy stanowiły znaczącą część składanych przez klientów zleceń, a liczba osób, które zleciły obserwację lub zwróciły się o pomoc w udokumentowaniu zdrady małżonka wzrosła między początkiem działalności, a rokiem 2006 niemal dziesięciokrotnie. Wzrost wiarygodności i zaufania do agencji detektywistycznych związany jest z obowiązującą ustawą o usługach detektywistycznych oraz z mocą prawną gromadzonych dokumentów, które później można wykorzystać w sądzie, podczas procesu rozwodowego.

Ile kosztuje pomoc w wykryciu zdrady?

Na brak klientów nie może również narzekać detektyw Piotr Degórski, właściciel Agencji S.O.S z Poznania. "Koszt usługi polegającej na zdobyciu materiałów dowodowych, mogących przyczynić się do orzeczenia o winie rozpadu związku małżeńskiego, to kwota pomiędzy 2000 - 6000 zł, która zależy od złożoności problemu, jednak na brak klientów nie narzekamy" - tłumaczy Degórski. "W 90% przypadków prowadzonych przez nas spraw podejrzenia potwierdzają się, a tym samym przedstawione zostają dowody zdrady - materiał zarówno filmowy, jak i fotograficzny oraz nagrania audio" - dodaje. Natomiast warszawska agencja, tak jak większość firm detektywistycznych, na swojej stronie internetowej informuje, że nie dysponuje gotowym cennikiem, a wartość usługi każdorazowo wyceniana jest indywidualnie, w zależności od tego, jak skomplikowana jest sprawa i ile osób będzie zaangażowanych w wykonanie zlecenia. Co interesujące, niemal każda agencja dostosowuje się do potrzeb rynku - zlecenie można złożyć nie tylko w biurze, ale również za
pomocą poczty elektronicznej, poprzez uzupełnienie i wysłanie formularza on-line lub telefonicznie - niektóre agecje, np. "Detektyw 24" do dyspozycji klientów oddają bezpłatna infolinię. Zaczyna się od kobiecego włosa, szminki, skrawka papieru...

Naukowcy twierdzą, że zdradę mamy zapisaną w genach, psychologowie – że najczęstszymi jej przyczynami są wkradająca się w związek rutyna, konflikty związane z problemami finansowymi i różne temperamenty seksualne partnerów. Podejrzenie o zdradę zazwyczaj rodzi się przypadkiem – małżonka, wrzucając marynarkę męża do prania, znajduje liścik erotyczny od innej kobiety, następnie zaczyna rejestrować, że koszula męża pachnie nieznanym, kobiecym zapachem, że do tylnego siedzenia samochodu przylgnęło kilka długich blond włosów, a przecież ona jest brunetką... Małżonek natomiast, nieświadomy zdrady, dzwoni do pracy żony i okazuje się, że ta już dawno wyszła z biura - zastanawia go to, że jeszcze nie dotarła do domu, zwłaszcza, jeśli ona po powrocie nie zwierza się, że dzień minął jej inaczej, niż zwykle. Dzwoni więc częściej, a gdy sytuacja powtarza się, mężczyzna zaczyna tropić na własną rękę lub, jeśli go na to stać, poprosi o pomoc specjalistę.

Z obserwacji detektywów wynika, że to kobiety częściej pukają do drzwi agencji, prosząc o pomoc w przekonaniu, że ich podejrzenia nie były tylko urojeniem i że małżonek nie jest z nimi szczery. Często też nie chcą ratować związku, a jedynie pozyskać dodatkowe atuty w sprawie rozwodowej, jaką zamierzają wytoczyć mężowi. Równie często jednak, przychodzą kobiety zranione, złapane w sieć własnych podejrzeń, które chcą poznać prawdę, gdyż fakt, że mogą podejrzewać męża o zdradę bezpodstawnie, wzbudza w nich ogromne poczucie winy. Właśnie takim klientkom najbardziej zależy na cichym śledztwie i dyskrecji. Mężczyźni są równie podejrzliwi, jak kobiety

"Około 70 % klientów stanowią kobiety" - mówi Anna Pawlak z Agencji Detektywistycznej Asvalia. Rozpiętość wieku klientów jest szeroka - trafiają do nas zarówno ludzie z dwudziestoletnim, a nawet dłuższym stażem małżeńskim, ale również osoby będące zaledwie kilka lat po ślubie. Większość jednak stanowią osoby ze starszym stażem małżeńskim, w wieku od 40 do 50 lat. Nieco inny jest profil klientów Piotra Degórskiego - "Można śmiało powiedzieć, iż liczba kobiet i mężczyzn korzystających z naszych usług rozkłada się w stosunku 50% na 50%. Wynika to z faktu, że jeśli kobieta zdradza swojego męża, to zazwyczaj robi to z kimś, kto też zdradza. Przy okazji zdradzana jest też osoba z tego drugiego związku. Rozpiętość wiekowa jest dość duża - głównie przychodzą do nas osoby w wieku od 25 do 55 lat - tłumaczy Degórski.

W sieci podejrzeń

Czy istnieje osoba, w głowie której nigdy nie zaświtała myśl - "A może ona mnie zdradza?", "Czy mogę być jej pewien?", "Czy on mnie nie zdradzi, jeśli między nami coś się popsuje?". Są to pytania, których w żaden sposób uniknąć nie można i dobrze, jeśli pozostają jedynie pytaniami retorycznymi. Gorzej, jeśli podejrzenie zostanie poparte dowodem fizycznym - szminką na koszuli męża, zbyt czułym sms-em niewiadomego pochodzenia w komórce żony. Wówczas zaczynamy tkać sieć podejrzeń i w pewnym momencie przestajemy panować nad snuciem coraz gęstszej sieci. Samodzielne drążenie tematu przestaje wystarczać, zwłaszcza, gdy małżonek uparcie nie przyznaje się do winy i wciąż tłumaczy się w sposób, który ciebie nie przekonuje. Niektórzy uważają, że podglądanie jest nieetyczne i nieuczciwe względem partnera podejrzanego o niewierność. Inni są przeciwnego zdania - zdradę traktują jak zbrodnię i śledztwo służące jej obnażeniu jest wręcz wskazane, bo "nie ma zbrodni bez kary". Decyzja o wynajęciu detektywa jest sprawą tak
samo indywidualną, jak cena, którą musimy zapłacić za tę usługę. I zawsze oscyluje w sferze naszej i tylko naszej moralności.

Źródło artykułu:WP Kobieta