LudzieWłączał stoper, gdy brała kąpiel. Sprawdzał, jak długo puszcza wodę

Włączał stoper, gdy brała kąpiel. Sprawdzał, jak długo puszcza wodę

Niemyte miesiącami naczynia, imprezy do białego rana, drobne kradzieże… Co jeszcze może nas spotkać, jeśli trafimy na współlokatorów z piekła rodem?

Wspóllokator rozliczał ją z każdego prysznica
Wspóllokator rozliczał ją z każdego prysznica
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

"Jest kompletną syfiarą"

Zuzanna mieszka w stolicy, dwa lata temu skończyła studia i pracuje w korporacji.

– Na razie nie zarabiam dużo, a zależy mi na mieszkaniu bliżej centrum, dlatego uznałam, że będzie lepiej, jeśli wynajmę z kimś fajne mieszkanie. Taniej, a ja też jestem dość towarzyska – mówi.

– Żałuję, że na to wpadłam. Chata jest w porządku, ale moja sublokatorka… Uznałam, że zamieszkam z dziewczyną, bo to i bardziej komfortowo, i dziewczyny bardziej dbają o porządek. Chce mi się śmiać, kiedy myślę, jaka byłam głupia. Mieszkamy razem pół roku, a Anka nigdy jeszcze nie posprzątała wspólnych części mieszkania, czyli kuchni i łazienki. Najpierw brałam ją na przetrzymanie, ale potem już odwalałam za nią robotę, bo nie mogłam wytrzymać - opowiada.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jest kompletną syfiarą, ale tak serio. Śmierdzi, kiedy tylko otworzy drzwi swojego pokoju, śmieci walają się u niej po podłodze. Opakowania po jedzeniu, zasmarkane chusteczki, a nawet zużyte podpaski. Nie czyści po sobie toalety. Nie zmywa naczyń. Kiedy zrobiłam jej setną awanturę, bo wszystko zaczęło pleśnieć w zlewie, to po prostu brudne naczynia zaczęła składować w swoim pokoju. Nigdy nie wyniosła worka ze śmieciami, a jak kosz był pełen, to rzucała śmieci obok na podłogę - relacjonuje.

Zuzanna wyznaje, że kilka razy próbowała rozmawiać z Anką na temat porządku, ale dziewczyna "nie rozumie, o co jej chodzi".

– Podgrzewa rybę w mikrofali i nawet nie wietrzy kuchni. Resztki jedzenia leżą w mikrofali i zlewie. Zdarza się jej wyjść z domu i zostawić otwartą lodówkę. Albo odkręcony kran. Wrzuciła opiekacz do kanapek do zlewu i zalała go wodą. Jaka była zdziwiona, że przestał działać – dodaje Zuza. – Wstydzę się zapraszać znajomych. Dlaczego to znoszę? Mieszkanie jest świetne, a ona za pół roku ma się wyprowadzić. Czekam na to jak na zbawienie. Mam nadzieję, że wytrzymam.

"Drze się jak opętana"

- Adrian jest moim bliskim kumplem, nie stać nas było na samodzielny wynajem, więc uznaliśmy, że zamieszkamy razem. Było super, problem powstał, gdy zaczął się spotykać z dziewczyną. Laska praktycznie zamieszkała u nas już po tygodniu, i pewnie bym zniosła nawet to, że korzystała z moich szamponów i mydeł – mówi Ewa.

-  Problem polega na czymś innym. Dziewczyna jest bardzo głośna. To już nawet nie chodzi o to, że gada czy się śmieje, to jestem w stanie tolerować. Tylko że oni uprawiają strasznie dużo seksu, a ona drze się jak opętana. Rano budzą mnie jej jęki, kładłam się do łóżka też do rytmu jej wrzasków, zaczęłam więc spać w stoperach. Obiad jem w słuchawkach. Sąsiedzi walą nam w rury, pewnie też mają dość. Raz wezwali policję, bo chyba myśleli, że kogoś tu mordują - ujawnia.

Przyznaje, że próbowała o tym z kolegą rozmawiać, obiecał, że sytuacja się zmieni – ale na razie nie widać żadnej poprawy.

– Tak szczerze, to nie wiem, co zrobić. Może jestem okropna, ale liczę na to, że się rozstaną. Jeśli nie, to chyba będę musiała rozejrzeć się za nowym mieszkaniem. Boję się tylko, że trafię na kogoś gorszego. A tu przynajmniej wiem już, z czym muszę się mierzyć. W końcu zawsze może być gorzej.

"Sprawdzał na stoperze, jak długo puszczam wodę"

Na początku Marta była przekonana, że trafiła na najlepszego sublokatora na świecie. Uprzejmy, czysty, wydawał się sympatyczny. Wkrótce potem Wojtek pokazał jednak swoją prawdziwą twarz.

– On ma świetnie płatną pracę, więc w sumie mnie zdziwiło, że chce z kimś mieszkać – opowiada Marta. – Potem się okazało dlaczego. Po prostu chciał oszczędzić. Bo Wojtek kocha pieniądze i ma na ich punkcie obsesję. Generalnie ok, niech sobie będzie, jaki chce, ale niestety to zaczęło też dotykać i mnie. Mieliśmy się zrzucać na środki czystości, ale on zaczął kręcić nosem i twierdzi, że samą wodą też da się wszystko wyczyścić. Dolewa wody do mydła do rąk, żeby na dłużej starczyło. Prosiłam, żeby tego nie robił, bo dla mnie to przegięcie, ale on uważa, że przecież nie ma różnicy.

Na tym dziwactwa Wojtka się nie kończą.

- W jakiś sposób obliczał, ile papieru toaletowego zużywa każde z nas. Uznał, że ja zużywam go więcej, więc powinnam więcej płacić. Nie zgodziłam się, więc teraz każde z nas ma osobne rolki - dodaje Marta.

- Poprosiłam go raz o wydrukowanie jednej kartki. Zrobił to i powiedział, że mam mu za to zapłacić złotówkę. Raz pożyczyłam jajko. Złoty pięćdziesiąt. Sprawdzał mnie też, czy na pewno go nie okradam, zaznaczał zużycie swojego oleju i mleka markerem. Wykonywał jakieś karkołomne obliczenia, kto robi więcej prania i jak wtedy rozbić rachunki za prąd. Z kąpielami to samo, sprawdzał na stoperze, jak długo puszczam wodę. Wtedy już strasznie się pokłóciliśmy i trochę odpuścił.

- Kiedyś musieliśmy się na coś złożyć. Wyszła kwota 25 złotych i 15 groszy. A on westchnął, spojrzał na mnie, powiedział, że nie da się tego równo podzielić i ktoś "będzie stratny". Naprawdę. Facet był po trzydziestce. Całe szczęście niedługo potem poznałam chłopaka i się wyprowadziłam. Dał ogłoszenie, że szuka do mojego małego pokoju z jednym łóżkiem… dwóch osób. Jak wyjaśnił: dzięki temu uda się bardziej obniżyć koszty - kończy.

"Budziła mnie w środku nocy"

- Według mnie najgorszy typ współlokatorów to "dusze towarzystwa" - twierdzi Aneta. - Moja, całe szczęście już była, lokatorka jest uzależniona od ludzi. Jeśli nikogo u niej akurat nie było, to wisiała na telefonie i z kimś gadała. Oczywiście włączała tryb głośnomówiący, słyszałam więc o wszystkich prywatnych sprawach jej i jej znajomych. Non stop do mnie pukała z każdą pierdołą - mówi.

- Często wychodziła ze znajomymi do pubów, wracała kompletnie pijana, zdarzyło się, że budziła mnie w środku nocy wymiotowaniem albo śpiewami. Pół biedy, jak wracała sama, ale często zapraszała kolegów i kontynuowali imprezę u niej. Darli się, słuchali muzyki. Prosiłam o ciszę, wściekałam się, ale z narąbanymi ludźmi nie wygrasz. Goście siedzieli u niej potem cały dzień, łazienka nieustannie zajęta. Do tego pożyczali moje rzeczy, połowy książek nie odzyskałam. Wyprowadziłam się, a na moje miejsce przyszła jej kumpela. Ja mam ciszę i spokój, bo mieszkam już sama, a one imprezują do białego rana. I wszyscy są szczęśliwi. No, może oprócz ich sąsiadów.

Sonia Miniewicz dla Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (61)