Najpierw o raku piersi dowiedział się ojciec, potem jego córka. Razem walczyli z nowotworem
- Tata uratował mi życie – mówi Vanessa Silva w rozmowie z "People". To dzięki ojcu trafiła do gabinetu lekarskiego na rutynowe badania. Okazało się, że w jej piersi rozwija się nowotwór. A zaledwie miesiąc wcześniej taką samą diagnozę usłyszał jej tata.
25.10.2017 | aktual.: 25.10.2017 14:33
Vanessa Silva i jej tata, Arnado, mają wiele wspólnych cech. Oboje optymistycznie podchodzą do życia, zawsze lubili przebywać w swoim towarzystwie. O jednej rzeczy, którą będą dzielić, nigdy by nawet nie pomyśleli. Vanessa i Arnado w tym samym roku zachorowali na raka piersi.
- Jako mężczyzna myślisz, że taka diagnoza cię nie dotyczy i nie wyobrażasz sobie, by usłyszeć ją od swojego lekarza – mówi w rozmowie z "People" Arnado, emerytowany strażak z New Jersey. – Ale jestem dowodem na to, że to się zdarza. Tylko w tym roku 3 tysiące mężczyzn usłyszy taką diagnozę. 400 umrze. Tego nie potrafię zaakceptować – dodaje.
W styczniu 2007 roku Arnado dowiedział się, że ma raka w drugim stopniu zaawansowania. Zgłosił się do lekarza, bo kilka dni wcześniej wyczuł guz w piersi. Brał prysznic i zauważył, że na sutku pojawiła się jakaś wypukłość. Nie chciał tego bagatelizować. Po badaniach i biopsji od razu zaczął chemioterapię. Uratował życie swoje i córki.
Okazało się, że zmutowny gen BRCA2 mógł przekazać dzieciom. Poprosił, by wszystkie także zrobiły badania. Zmutowany gen wykryto u 42-letniej dziś Vanessy i 38-letniego Arnaldo. Dla kobiety lekarze mieli jednak gorsze wiadomości. Miesiąc po diagnozie ojca, taką samą usłyszała córka. Rak piersi.
Walka z rakiem zbliżyła nas do siebie
- Tata uratował mi życie. Po tym, jak zgodziłam się na przeprowadzenie mastektomii, lekarze stwierdzili, że nowotwór ma znacznie bardziej agresywną formę. Gdybym nie dowiedziała się o chorobie ojca, pewnie nie byłoby mnie tutaj – opowiada kobieta.
Razem z ojcem przeszła chemioterapię. Wspierał ją, gdy lekarze usunęli jej obie piersi i potrzebowała dodatkowej opieki. Oboje stracili w trakcie leczenia włosy.
- Moja siostra i pięć kuzynek ze strony taty zmarły na raka piersi. Czułem się okropnie z tym, że przekazałem dalej ten zmutowany gen dzieciom, a pewnie także wnukom. Ale jestem wdzięczny losowi, że Vanessa została zdiagnozowana w odpowiedniej chwili. Została moją najlepszą przyjaciółką. Cały czas dba o to, bym pamiętał o wizytach u lekarza. Wspieramy się. Walka z rakiem zbliżyła nas do siebie – przyznaje 68-latek.
Vanessa i Arnado biorą dziś udział w wielu konferencjach, by opowiadać o raku piersi. Chcą przekonać nie tylko kobiety, ale także mężczyzn, do regularnego badania się i kontrolowania swojego ciała. – Mamy nadzieję, że rak piersi przestanie być dla mężczyzn taboo. Rak to rak. Nie ma różnicy, czy jesteś biały, czarny, czy jesteś Azjatą, czy Europejczykiem, kobietą czy mężczyzną – mówi Vanessa.
- Każdy dzień traktujemy teraz jako dar. Chcemy dawać innym nadzieję, że można z tego wyjść. Jeśli przekonamy chociaż jedną kobietę i mężczyznę do tego, by się zbadali, to każda chwila poświęcona tej sprawie będzie tego warta. Nigdy nie spodziewałem się, że będę walczył razem z córką. Teraz jestem dumny, że mam ją blisko siebie – opowiada jej ojciec.
Rak piersi to najczęściej występujący u pań rodzaj nowotworu – według American Cancer Society stanowi 25 proc. wszystkich nowotworowych diagnoz u kobiet na całym świecie. Nowotwór piersi u mężczyzn wywołany jest zwiększonym poziomem estrogenów. Choroba występuje stosunkowo rzadko, rocznie choruje 140-160 panów. Połowa z nich umiera – najczęściej z powodu zbyt późnej wizyty u specjalisty, w momencie, gdy pojawi się owrzodzenie.
Tymczasem do wizyty u lekarza powinien skłonić już powiększający się guzek.