Blisko ludziNauczyciele: To nie reforma edukacyjna, ale ideologiczna. Będziemy uczyć tego, czego chce PiS

Nauczyciele: To nie reforma edukacyjna, ale ideologiczna. Będziemy uczyć tego, czego chce PiS

W ostatnich dniach listopada odbędzie głosowanie nad projektem dotyczącym reformy edukacji. Jeśli nie zostanie odrzucony, w polskich szkołach może zacząć się bezterminowy strajk. Wielu nauczycieli jest zdesperowanych: obawiają się nie tylko utraty pracy, ale również ideologicznych zmian w podstawach programowych.

Nauczyciele: To nie reforma edukacyjna, ale ideologiczna. Będziemy uczyć tego, czego chce PiS
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Głogowska

25.11.2016 | aktual.: 25.11.2016 13:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Planowana przez MEN reforma, która zakłada m.in. likwidację gimnazjów, wywołała panikę, zwłaszcza wśród nauczycieli, dla których może zabraknąć pracy. Coraz częściej pojawiają się również głosy, że w zmianach wcale nie chodzi poprawę kondycji polskich szkół, ale o wymianę kadry kierowniczej.

- Oczywiście, że chodzi o zmiany ideologiczne! Podczas, gdy w tym chaosie rodzice będą próbowali znaleźć dla dziecka odpowiednią szkołę, a dyrektorzy będą zajęci nowymi siatkami godzin, nową rejonizacją i przenoszeniem bibliotek ze szkoły do szkoły, rząd będzie po cichu przeprowadzał zmiany ideologiczne. Będziemy przymuszone do uczenia czegoś, czego nie chcemy uczyć! – mówiła Dorota Zagrodzka, dyrektorka Gdańskich Szkół Autonomicznych na spotkaniu dyrektorów gimnazjów i liceów z wicemarszałkiem senatu Bogdanem Borusewiczem oraz posłem PO Adamem Korolem, które odbyło się w Gdańsku.

Obawy te nie są bezpodstawne. Zamknięcie funkcjonujących dotąd placówek i konieczność utworzenia nowych, otwiera opcję rozpisania nowych konkursów na dyrektorów szkół. A stąd już prosta droga – jak sugerują nauczyciele – do obsadzenia stanowisk osobami przychylnymi panującej władzy.

Oliwy do ognia dodały jeszcze słowa Andrzeja Dudy, który we wtorek pochwalił projekt reformy:

- Zapewniam państwa, że polska szkoła będzie uczyła prawdziwej polskiej historii, historii, w której wiadomo, kto był zdrajcą, a kto był bohaterem - mówił prezydent.

Słowa Dudy odnosiły się fałszowania historycznych faktów w podręcznikach sprzed 1989 roku, ale nauczyciele obawiają się, że PiS za sprawą reformy, nowych podręczników i kadry kierowniczej, zacznie pisać podręczniki pod swoje dyktando, wykreślając z nich niewygodne fakty, a dodając te, które sprzyjają władzy.
Według nauczycielek nie chodzi tylko o rewolucję ideologiczną w nauczaniu historii, ale również języka polskiego czy biologii.

- To próba całościowej zmiany, zaczynając od zmiany mentalności, od wychowania sobie nowego typu Polaka, narodowca, lojalnego władzy i kościołowi - mówi Joanna, który uczy w gimnazjum języka polskiego. - Będziemy uczyć się tego, czego PiS będzie chciał.

- Kto został nowym ekspertem MEN w kwestii wychowania do życia w rodzinie? – pyta Natalia, nauczycielka WOS-u, nawiązując do prof. Urszuli Dudziak. - To osoba, która w swoich wykładach manipuluje badaniami i przeczy faktom, zwalcza antykoncepcję, a za jedyną słuszną metodę uznaje naturalne sposoby, czyli kalendarzyk małżeński. Tego się będą uczyć nasze dzieci.

Nauczyciele przypominają o badaniach PISA, które wyraźnie wskazują, że polscy gimnazjaliści znajdują się w europejskiej czołówce, wytrącając minister edukacji Annie Zalewskiej argument, że reforma ma służyć wyrównaniu szans polskich uczniów na świecie. Dodają także, że będzie bardzo kosztowna, nie ma więc mowy o oszczędnościach.

- To nieprawda, że ta reforma dotknie tylko gimnazja. Przy okazji zdemolowany zostanie cały system edukacji, podstawówki i licea też – mówiła Anna Mrotek, dyrektorka gimnazjum nr 25 w Gdańsku. – Musimy apelować do rodziców. Protest społeczny oparty na rodzicach jest naszą szansą!

Paweł Zaremba, dyrektor Zespołu Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 6 w Gdańsku, zaapelował o nieposłuszeństwo obywatelskie. Czy to oznacza strajk? Nauczyciele zdają sobie sprawę z tego, że to ostateczność, bo w grę wchodzi przerwa w nauce i zaległości dzieci, brak wypłat dla nauczycieli i kłopot dla rodziców.

- Nie chcemy tego, ale rząd nie pozostawia nam wyboru – mówi Magdalena.

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, liczy na refleksję parlamentarzystów.

- Mam nadzieję, że nie dadzą popsuć tego, co przez 17 lat wysiłkiem rodziców, nauczycieli i dyrektorów zostało zbudowane – przekonywał przed manifestacją nauczycieli, które odbyła się 19 listopada. Co jeśli projekt przejdzie do dalszych prac? - 450 prezesów ZNP usłyszało o przygotowaniach do sporu zbiorowego, łącznie ze strajkiem.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (157)