Nawalny trafi do szpitala. Kilka dni temu był "na randce" z żoną
Aleksiej Nawalny będzie hospitalizowany – podaje agencja informacyjna TASS. Taki obrót sprawy na pewno ucieszył żonę opozycjonisty, który od marca prowadzi głodówkę. Kim jest Julia Nawalna?
19.04.2021 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nawalny odsiadujący wyrok w kolonii karnej, ma trafić do szpitala we Włodzimierzu, gdzie leczeni są więźniowie. W ostatnich dniach pojawiały się doniesienia o pogarszającym się stanie zdrowia 44-latka. Opozycjonista ma problemy z sercem i początki niewydolności nerek. Cierpi również na bóle kręgosłupa i traci czucie w kończynach. Do tej pory jednak odmawiano mu pomocy. Świat upomniał się jednak o Nawalnego, wiedząc, że jeśli tego nie zrobi, być może za kilka dni musiałby opłakiwać jego śmierć.
Zobacz też: Aleksiej Nawalny trafi do szpitala
Julia Nawalna – żona Aleksieja Nawalnego
Najbliższa więźniowi jest ukochana żona. Kilka dni temu się z nim widziała. "Poszłam dzisiaj na randkę. Na najlepszą randkę w moim życiu. Z najfajniejszym facetem na świecie. Zaprosił mnie jednak do pokoju 3 na 2 metry, komunikowaliśmy się przez szybę i słuchawkę telefonu. Ale to nie jest ważne. Nadal jest tym samym wesołym człowiekiem. Co prawda, mówi z trudem i od czasu do czasu rozłącza się i kładzie na stole, by odpocząć. Stracił sporo na wadze, nawet w porównaniu z końcem września i waży już 76 kg przy wzroście 190" – pisała na Instagramie Julia.
"Lekarzowi nie wolno go widzieć. (…) Nigdy nie widziałam skóry napiętej wokół czaszki w ten sposób, ale wiem, że on się nie poddaje. (..) Ale po spotkaniu z Aleksiejem martwię się o niego jeszcze bardziej. Przekazał wszystkim pozdrowienia. Nie miał siły powiedzieć, że się ułoży. No to ja to powiem. On jest po prostu najlepszy. Wszystko na pewno będzie dobrze" – dodała.
W styczniu Nawalna udzieliła wywiadu dziennikarce rosyjskiej edycji "Harper's Baazar". Na pytanie, jak pojawił się w niej mechanizm, dzięki któremu strach nie kontroluje jej działań, odpowiedziała, że to wynik tego, za kogo wyszła. Życie nauczyło ją, że musi być silna.
"Wszystko działo się stopniowo - jego pojawienie się w polityce, śledztwach, sądach. Szłam z nim tą ścieżką i nie było nagłego skoku w pustkę - raczej stopniowe rozumienie. Najważniejsze jest to, że wierzę w to, co robi Aleksiej, i ... nie chodzi o to, że w ogóle się nie boję. Ale czasami pyta mnie: 'Boisz się?'. Odpowiadam: 'Cóż, wiesz, jakim jestem tchórzem'. I on reaguje: 'Jesteś odważna, bo nie dostrzegasz, że jesteś tchórzem'" – wyznała żona opozycjonisty.
Podzieliła się też tym, czego nauczył ją rok 2020. "Nie poddawaj się, to główna lekcja. Nie poddawaj się, nie współczuj sobie. Po prostu rób to, co musisz, i idź naprzód, nie zwracając uwagi na drobne rzeczy, rady i opinie innych ludzi. W żaden sposób się nie przekonywałam, nie zastanawiałam się, co i jak to będzie" – mówiła.
Nawalna wyznała również, czemu nie ukrywała przed dziećmi sytuacji, w jakiej znalazł się jej mąż. "Oczywiście jako matka zawsze staram się je chronić. Ale są rzeczy, których ukrywanie po prostu nie ma sensu. Jeśli nie powiem dzieciom, przeczytają to w internecie - a kto wygra? Wydaje mi się, że lepiej czuję się, jak przedstawię im informacje, choć pewnie nie zawsze tak jest. (…) Kiedy to wszystko stało się z Aleksiejem, spakowałam się i poleciałam do Omska, kiedy dzieci jeszcze spały. A gdy moja córka się obudziła, wysłała mi wiadomość: 'Pobiegłam do twojej sypialni, żeby powiedzieć, że powinieneś lecieć, ale cię nie ma'. Oczywiście przyjaciele napisali do niej" – powiedziała.
Dodała jeszcze, że w najtrudniejszych momentach najpierw działa, a potem płacze. Tak też jest i teraz. Julia wie, że świat patrzy. "W prawdziwym życiu praktycznie nie spotkałam się z agresją. Nigdzie. Ani w szkole, w której uczą się dzieci, ani na ulicy, ani w miejscach publicznych. Wręcz przeciwnie, nieznajomi często podchodzą do mnie, mówią miłe słowa i dodają mi otuchy. Po zatruciu ogólnie poparcie było znacznie większe. Rozumiem, że nie jestem sama, wokół są ludzie, którzy myślą i czują tak samo jak ja, martwią się o moje samopoczucie. To jest takie fajne. Ale w internecie dzieje się oczywiście wiele negatywnych rzeczy. Mam jednak świadomość, że trwają prace nad zastraszeniem nas wszystkich i nic nie można na to poradzić" – stwierdziła.