Naya Rivera utonęła w jeziorze. 5‑letni syn aktorki często mówi o mamie
Naya Rivera utonęła w jeziorze, na które wypłynęła razem z synkiem. W pewnym momencie ktoś dostrzegł dziecko samo na pontonie. Po kilku dniach okazało się, że matka chłopca utonęła. Właśnie mija rok o tej okropnej tragedii.
09.07.2021 17:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
8 lipca 2020 roku Naya Rivera, aktorka i modelka znana z serialu "Glee", utonęła na jeziorze. Wstrząsające zdarzenie rozegrało się na oczach jej synka, który miał wtedy zaledwie 4 lata.
Naya wypłynęła z chłopcem na pontonie, ale po pewnym czasie ktoś dostrzegł, że mały Josey jest tam sam. Chłopiec opowiedział, że mama pomogła mu wejść na ponton, a później zniknęła pod wodą. Dziecko, w przeciwieństwie do niej, miało na sobie kamizelkę ratunkową. Po kilku dniach z dna jeziora wyłowiono ciało aktorki.
Z raportu śledczych wynika, że aktorka umiała dobrze pływać, ale cierpiała na zawroty głowy, które nasilały się, gdy była w wodzie. W jej organizmie wykryto niewielkie ilości leku przeciwlękowego diazepamu i zmniejszającej apetyt fenterminy.
Wspomnienia wiecznie żywe
Ta niewyobrażalna tragedia wstrząsnęła fanami aktorki i załamała wszystkich jej najbliższych. Rodzina starała się ochronić chłopca przed szczegółami tragicznych wydarzeń.
Rok po śmierci Nayi Rivery, jej matka pojawiła się w programie "Good Morning America" i przyznała, że chłopiec często mówi o mamie, wspomina, jak razem się bawili, spędzali czas. Temat Nayi często pojawia się w ich rodzinnych rozmowach.
"To prawie tak, jakbyśmy karmili się nawzajem wspomnieniami i podnosili się nawzajem na duchu. Josey pomógł mi tak wiele razy. On pociesza nas, a my robimy to samo dla niego" - powiedziała Yolanda Previtire.
Kobieta zdobyła się również na odwagę i podzieliła z widzami wspomnieniem momentu, w którym dowiedziała się, że jej córka nie żyje.
"To było jakby jakaś niewidzialna siła we mnie uderzyła. Nie wiem, co to było, ale dosłownie zostałam odepchnięta do tyłu. Po prostu cofnęło mnie, jeśli możecie to sobie wyobrazić. Krzyczałam i wylądowałam w pewnym momencie w łazience. Zatrzasnąłem drzwi, leżałam na podłodze i musiałam się pozbierać" - powiedziała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.