"Nie bójmy się określenia głupota". Zawadzka ostro o księżach palących książki
Kapłan układa na stosie książki o tematyce "magicznej". Odprawia coś na kształt egzorcyzmu i podpala stos. Wszystko to okrasza swojskim komentarzem "hajcujemy". Dorota Zawadzka nie ma wątpliwości, jaki to wszystko ma wpływ na dzieci.
Taki przykład poszanowania dla literatury dał ksiądz z jednej z gdańskich parafii. To właśnie tam, w geście odegnania złego ducha spalono książki o tematyce nawiązującej zdaniem księży do okultyzmu, magii i wróżb. W imię chrześcijańskich zasad, że "nie będziesz wyznawał fałszywych proroków", księża postanowili pokazać młodzieży, co mają zrobić ze stojącymi w ich pokojach pozycjami literatury młodzieżowej.
Wśród spalonych w ognisku rzeczy znalazły się nie tylko książki brytyjskiej pisarki J.K. Rowling o młodym czarodzieju, ale też saga "Zmierzch" amerykańskiej pisarki Stephenie Meyer, afrykańska maska, obrazy, figurka słonia, a nawet parasolka z "Hello Kitty", postacią z japońskich filmów animowanych dla dzieci.
Zdjęcia wywołały oburzenie wśród internautów. Zwracają oni uwagę, że wśrod palonych przedmiotów jest też religijny symbol hinduizmu (figurka Dharmy), co może być naruszeniem art. 196 kodeksu karnego (obraza uczuć religijnych). Inni przypominają, że najbardziej znane akty palenia książek praktykowane były w III Rzeszy i komunistycznej Rosji.
Zachowanie duchownych można uznać za co najmniej niestosowne, bo czytelnictwo wśród polskich dzieci z roku na rok wygląda coraz gorzej. Obecnie zaledwie 62 proc. nastolatków poniżej 15. roku życia sięgnęło chociaż po jedną książkę w ciągu roku.
O to, jak zachowanie gdańskiego księdza wpływa na poszanowanie książek przez młodzież porozmawialiśmy z Dorotą Zawadzką, psychologiem dziecięcym.
- To jest strasznie trudno skomentować, bo to jest dla mnie jakiś zupełny kosmos, związany z tym, że po pierwsze w kraju, w którym się nie czyta książek, te książki się pali, po drugie – skojarzenia z tym zdarzeniem są jednoznaczne z paleniem książek w czasach lat 30. w Trzeciej Rzeszy – tłumaczy Zawadzka. - Po czwarte robi to ktoś, kto powinien rozmawiać z młodzieżą, że książka jest wartością i w tej książce można znaleźć przygodę i przyjaźń – dodaje.
- Dzisiaj widziałam nawet taki wpis, że całe to zajście będzie dla tych palonych książek reklamą. I tak może być, że zadziała tutaj efekt przeciwskuteczny – mówi nam ekspertka.
Zawadzka nie obawia się także użyć mocnych słów w odniesieniu do zachowania księży z Koszalina. – Na głupotę, bo nie boję się nazwać tego głupotą, nie ma komentarza ani żadnego lekarstwa. W kraju, który ma być na wysokim poziomie pod względem tolerancji, pokazujemy, że każda inna religia poza chrześcijaństwem jest be – mówi "Superniania".
Na płonące ognisko patrzyły dzieci, którym towarzyszyli przyklaskujący wszystkiemu rodzice. Zdaniem Doroty Zawadzkiej to ogromny błąd wychowawczy. – Gdybym była mamą takiego chłopca, który w tym uczestniczył, mocno zastanowiłabym się, jaki to może mieć wpływ na moje dziecko – mówi w rozmowie z WP Kobieta. – W ogóle mam nadzieję, że te dzieci były tam za zgodą rodziców i zdjęcia tych dzieci były opublikowane również za zgodą ich rodziców – dodaje Zawadzka.
Psycholog uważa również, że na incydent z paleniem książek należy spojrzeć szerzej. – Wmanewrowano w to dzieci i uważam, że Rzecznik Praw Dziecka powinien zająć się tą sprawą. Bo to jest skandal związany z naruszeniem dóbr dzieci. Bo nawet jeśli rodzice się zgodzili, żeby dzieci poszły palić książki, to powinni zostać zaproszeni do sądu w celu sprawdzenia sytuacji wychowawczej w domu – tłumaczy ekspertka. - To jest intelektualne przestępstwo. Palenie książek... w głowie mi się to nie mieści - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl