Nie posyłają dzieci do szkoły. Protest przeciwko reformie edukacji
We wtorek 10 stycznia rodzice nie puszczą dzieci do szkół. To forma protestu przeciwko reformie edukacji, którą podjęło Zielonogórskie Forum Rodziców. Akcję planują powtarzać 10 dnia każdego miesiąca.
10.01.2017 | aktual.: 10.01.2017 11:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ten wyraz sprzeciwu ma być tak naprawdę początkiem protestowania - mówi Marcin Zubek, pomysłodawca protestu i przewodniczący Rady Rodziców Zespołu Edukacyjnego nr 4 w Zielonej Górze. - Walczymy i nie odpuścimy, bo nie tak partia rządząca umawiała się ze społeczeństwem.
Pomysł strajku został przegłosowany w poniedziałek 9 stycznia w sali kolumnowej urzędu marszałkowskiego w Zielonej Górze, gdzie zebrało się około 200 rodziców przeciwnych reformie.
Informacje o inicjatywie szybko rozchodzą się w mediach społecznościowych. Podobne protesty już rozważają rodzice uczniów z Poznania, a także członkowie ogólnopolskiej grupy Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji.
- Będziemy strajkować 10 dnia każdego miesiąca - mówi Marcin Zubek. - Aż do skutku, czyli wstrzymania i wycofania się z tej ustawy i przeprowadzenia z nami prawdziwych konsultacji przed zmianami w szkołach.
Jarosław Kostecki, wiceprzewodniczący Zielonogórskiego Forum Rad Rodziców, dodaje, że rodzice z całej Polski mogą jeszcze przyłączyć się do protestów.
- Mamy czas do 1 września i jak się przyłożymy, to nasz głos rozleje się na cały kraj. I inni pójdą za nami i nas poprą. A wtedy ta nieudolna i źle przygotowana reforma oświaty zostanie wycofana - mówi wiceprzewodniczący.
Rodzice, którzy nie posłali we wtorek swoich dzieci do szkoły, musieli zorganizować dla nich zastępczą opiekę, zabrać je do pracy lub zostać z nimi w domu, ale jak twierdzą, dla sprawy warto się poświęcić.
- Prezydent jednak podpisał ustawę i teraz naprawdę jesteśmy wkurzeni. To jest żart, że rząd nas nie słucha i lekceważy - mówi Anna Bartkowska, mama jednej z uczennic, która bierze udział w proteście. Jej córka chodzi dopiero do szkoły podstawowej, ale likwidacja gimnazjów odbije się na jej roczniku. - Do naszej szkoły będą przeniesione dzieci z gimnazjów. To oznacza więcej uczniów w szkole, naukę na zmiany, w-f na korytarzach, brak miejsca w szatniach, a nawet przepychanki w szkolnym sklepiku - tłumaczy kobieta.
Problem przepełnionych placówek osiągnie kulminację w 2019 roku, kiedy do szkół średnich pójdą ostatni absolwenci gimnazjów i pierwsi ośmioletniej szkoły podstawowej. Dotyczy to dzieci z roczników 2003, 2004 i 2005. Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, zwrócił uwagę na fakt, że ta kumulacja jest niekonstytucyjna.
- Proponowane w przepisach wprowadzających ustawę Prawo oświatowe rozwiązania mogą być uznane za niekonstytucyjne, naruszające art. 32 i 70 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, gwarantujący wszystkim obywatelom równe traktowanie i równy dostęp do wykształcenia - zaapelował rzecznik.
Ruch Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji zapowiedział wsparcie dla organizacji referendum, a także strajków rodziców i nauczycieli:
- Będziemy również monitorować wprowadzane zmiany i alarmować oraz nagłaśniać wszystkie przypadki, w których naszym dzieciom będzie się działa krzywda - napisali w oświadczeniu założyciele ruchu.
W samej Zielonej Górze, gdzie zrodził się pomysł protestu, rodzice chętnie przyłączają się do strajku. Tylko w Gimnazjum nr 6 do szkoły nie poszło we wtorek 80 proc. uczniów.