Blisko ludziNie posyłają dzieci do szkoły. Protest przeciwko reformie edukacji

Nie posyłają dzieci do szkoły. Protest przeciwko reformie edukacji

Nie posyłają dzieci do szkoły. Protest przeciwko reformie edukacji
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Głogowska
10.01.2017 10:33, aktualizacja: 10.01.2017 11:26

We wtorek 10 stycznia rodzice nie puszczą dzieci do szkół. To forma protestu przeciwko reformie edukacji, którą podjęło Zielonogórskie Forum Rodziców. Akcję planują powtarzać 10 dnia każdego miesiąca.

- Ten wyraz sprzeciwu ma być tak naprawdę początkiem protestowania - mówi Marcin Zubek, pomysłodawca protestu i przewodniczący Rady Rodziców Zespołu Edukacyjnego nr 4 w Zielonej Górze. - Walczymy i nie odpuścimy, bo nie tak partia rządząca umawiała się ze społeczeństwem.

Pomysł strajku został przegłosowany w poniedziałek 9 stycznia w sali kolumnowej urzędu marszałkowskiego w Zielonej Górze, gdzie zebrało się około 200 rodziców przeciwnych reformie.

Informacje o inicjatywie szybko rozchodzą się w mediach społecznościowych. Podobne protesty już rozważają rodzice uczniów z Poznania, a także członkowie ogólnopolskiej grupy Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji.

- Będziemy strajkować 10 dnia każdego miesiąca - mówi Marcin Zubek. - Aż do skutku, czyli wstrzymania i wycofania się z tej ustawy i przeprowadzenia z nami prawdziwych konsultacji przed zmianami w szkołach.

Jarosław Kostecki, wiceprzewodniczący Zielonogórskiego Forum Rad Rodziców, dodaje, że rodzice z całej Polski mogą jeszcze przyłączyć się do protestów.

- Mamy czas do 1 września i jak się przyłożymy, to nasz głos rozleje się na cały kraj. I inni pójdą za nami i nas poprą. A wtedy ta nieudolna i źle przygotowana reforma oświaty zostanie wycofana - mówi wiceprzewodniczący.

Rodzice, którzy nie posłali we wtorek swoich dzieci do szkoły, musieli zorganizować dla nich zastępczą opiekę, zabrać je do pracy lub zostać z nimi w domu, ale jak twierdzą, dla sprawy warto się poświęcić.

- Prezydent jednak podpisał ustawę i teraz naprawdę jesteśmy wkurzeni. To jest żart, że rząd nas nie słucha i lekceważy - mówi Anna Bartkowska, mama jednej z uczennic, która bierze udział w proteście. Jej córka chodzi dopiero do szkoły podstawowej, ale likwidacja gimnazjów odbije się na jej roczniku. - Do naszej szkoły będą przeniesione dzieci z gimnazjów. To oznacza więcej uczniów w szkole, naukę na zmiany, w-f na korytarzach, brak miejsca w szatniach, a nawet przepychanki w szkolnym sklepiku - tłumaczy kobieta.

Problem przepełnionych placówek osiągnie kulminację w 2019 roku, kiedy do szkół średnich pójdą ostatni absolwenci gimnazjów i pierwsi ośmioletniej szkoły podstawowej. Dotyczy to dzieci z roczników 2003, 2004 i 2005. Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, zwrócił uwagę na fakt, że ta kumulacja jest niekonstytucyjna.

- Proponowane w przepisach wprowadzających ustawę Prawo oświatowe rozwiązania mogą być uznane za niekonstytucyjne, naruszające art. 32 i 70 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, gwarantujący wszystkim obywatelom równe traktowanie i równy dostęp do wykształcenia - zaapelował rzecznik.

Ruch Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji zapowiedział wsparcie dla organizacji referendum, a także strajków rodziców i nauczycieli:

- Będziemy również monitorować wprowadzane zmiany i alarmować oraz nagłaśniać wszystkie przypadki, w których naszym dzieciom będzie się działa krzywda - napisali w oświadczeniu założyciele ruchu.

W samej Zielonej Górze, gdzie zrodził się pomysł protestu, rodzice chętnie przyłączają się do strajku. Tylko w Gimnazjum nr 6 do szkoły nie poszło we wtorek 80 proc. uczniów.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (818)
Zobacz także