GwiazdyNie przeżywam złości…

Nie przeżywam złości…

W literaturze psychologicznej powszechny jest podział emocji na pozytywne i negatywne. A w życiu? Zdarza się, że chcemy przeżywać tylko te pierwsze uczucia, a tych drugich – nie. Zaprzeczamy ich pojawianiu się w nas, nie przyznajemy się do nich, wypieramy je i tłumimy.

Nie przeżywam złości…
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

29.12.2010 | aktual.: 29.12.2010 01:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W literaturze psychologicznej powszechny jest podział emocji na pozytywne i negatywne. A w życiu? Zdarza się, że chcemy przeżywać tylko te pierwsze uczucia, a tych drugich – nie. Zaprzeczamy ich pojawianiu się w nas, nie przyznajemy się do nich, wypieramy je i tłumimy.

Jednymi z częściej wypieranych emocji są złość i różne jej odcienie - wściekłość, irytacja, gniew, nienawiść, oburzenie, furia, niechęć, zdenerwowanie, wzburzenie, zniecierpliwienie itp. W dzieciństwie często słyszeliśmy komunikaty: „to brzydko tak się złościć”; „złość piękności szkodzi”; „nie wypada się gniewać”; „grzeczne dzieci nie złoszczą się”; „jesteś znacznie ładniejsza jak się uśmiechasz”; „nie wściekaj się, zachowaj równowagę”; „idź do swojego pokoju i zostań tam, dopóki się nie uspokoisz”; „powinno ci być przykro, że tak się złościsz” itp.

Mimo że uwagi i sugestie rodziców czy wychowawców wskazywały na to, że nasze emocje nie były w danym momencie pożądane, one jednak nie znikały. Co więcej – potęgowały się. Choć nie przestawaliśmy czuć tego, co czuliśmy, wypieraliśmy jednak to, że możemy przeżywać złość - bo ona była zakazana, wręcz grzeszna, źle świadczyła o nas.

Do podobnych wzorców wracamy niestety też często w życiu dorosłym. „Złość jest dla mnie kontrproduktywna. Staram się jej nie przeżywać” – wypowiada się jeden z trenerów prowadzący szkolenia i coaching dla kadry kierowniczej. „Jest przecież cała gama innych, przyjemnych doznań, które mogę sobie wybrać. Złość nic nie daje, ogranicza moją umiejętność obserwacji i myślenia, a to jest mój wielki atut. Złość psuje mi relacje z innymi ludźmi” – kontynuuje. „Dzielę uczucia na produktywne i nieproduktywne. Tych pierwszych chcę mieć jak najwięcej, tych drugich jak najmniej. Czyż nie lepiej mieć inne emocje niż złość?” – kończy swoją wypowiedź. Jest przekonany o tym, że ma wpływ na to, aby irytacji, wściekłości, gniewu nie musiał przeżywać, gdyż nic dobrego mu nie przynoszą.

Takich nauczycieli, wychowawców, którzy zostali wychowani w tradycji zaprzeczania uczuciom, spotykamy jeszcze sporo. Choć nurt psychologii pozytywnej dostarcza nam coraz więcej rzetelnej wiedzy o emocjach i powszechnie już wiadomo, że sukcesy w życiu zależą nie tylko od ilorazu inteligencji, ale również od poziomu tzw. inteligencji emocjonalnej. Podobnie jak przeżywaliśmy emocje w dzieciństwie, pojawiają się one też w dorosłym życiu. Powstają z jakiejś przyczyny i nie znikają dlatego, że chcielibyśmy ich uniknąć. Nawet najlepszy specjalista od perswazji, komunikacji, negocjacji itd., jako istota emocjonalna, choćby nie wiem jak chciał, nie uwolni się więc od przeżywania złości.

Pojawiać się ona będzie w różnych sytuacjach, niezależnie od jego woli i życzeń. Ale… nie ma powodu, aby jej się wstydzić. Złość oraz inne emocje nie mogą bowiem podlegać ocenie moralnej i świadczyć o winie tego, kto je przeżywa. Dopiero zachowania, działania, jakie są podejmowane pod wpływem złości, można kwalifikować jako dobre czy złe, pozytywne czy negatywne, produktywne czy kontrproduktywne.

Złość, jak każda emocja, jest silną energią, wprowadzoną w ruch. Możemy więc pod jej wpływem gwałtownie reagować - zrobić komuś awanturę, rzucać talerzami, trzasnąć drzwiami, uderzyć, szarpnąć, popchnąć itp.

Zachowanie pod wpływem złości nie musi być jednak agresywne. Identyfikując ją w sobie, nazywając, możemy na przykład wyjść na spacer, trochę ochłonąć i przemyśleć sobie, co się stało. Możemy dotrzeć do tego, o czym nas informuje wzbierająca złość, zajrzeć w siebie i zobaczyć, do czego nas motywuje. Możemy odkryć nasze niezaspokojone potrzeby np. zrozumienia, wysłuchania, uczciwości, sprawiedliwości, docenienia czy inne (w zależności, o co w danej sytuacji nam chodzi). A po spacerze – możemy wyjaśnić zaistniałe zdarzenie, rozmawiając już z dystansem i spokojem z partnerem, rodzicem, koleżanką z pracy itd.

Czując złość nie musimy wcale być agresywni. Możemy zachowywać się spokojnie i przyjaźnie, jeśli damy sobie czas na wybrzmienie jej w nas, uznamy, że wolimy wybrać - dla dobra siebie samego oraz innych osób - spokojne i zdystansowane zachowanie. Trafne rozpoznawanie emocji i pozwolenie sobie na ich przeżywanie jest więc kluczową umiejętnością, aby panować na swoimi reakcjami, będącymi ich konsekwencją.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

Źródło artykułu:WP Kobieta
emocjepsychologzłość
Komentarze (1)