Nie zdążyli się pożegnać. Żona nad ranem odebrała telefon

Marek Frąckowiak zmarł 6 listopada 2017 roku po długiej walce z rakiem. Do jego ostatnich chwil była przy nim jego żona, Ewa Złotowska. Gdyby żył, 16 sierpnia skończyłby 74 lata.

Marek Frąckowiak
Marek Frąckowiak
Źródło zdjęć: © AKPA
oprac. PŻm

16.08.2024 | aktual.: 16.08.2024 08:57

Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska byli małżeństwem przez 25 lat. Choć to była druga żona aktora, już po pierwszym spotkaniu wiedział, że to ta jedyna. Niestety los ciągle rzucał im kłody pod nogi. Razem jednak stawiali czoła wszelkim problemom.

Połączyła ich miłość do zwierząt

Oboje mieli na swoim koncie wiele charakterystycznych ról. Ewa Złotowska realizowała się nie tylko jako aktorka teatralna i filmowa, ale również dubbingowa. To właśnie ona podkładała zresztą głos do kultowej "Pszczółki Mai". Marek Frąckowiak wystąpił z kolei w takich produkcjach jak m.in. w "Alternatywy 4", "07 zgłoś się" oraz "Dom".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Spotkaliśmy się we właściwym momencie. Ewa to bardzo mądra osoba. Wtedy głośno powiedziałem: z tą panią chciałbym ułożyć sobie życie" - zdradził aktor w 2017 r. w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".

W ich życiu szybko pojawił się pies Felek, a potem kolejne zwierzęta.

"Za co kocham Ewę? Za ogromną uczciwość, lojalność, mądrość... To chodząca kobiecość, ten błysk w oku i biust, jak Sophia Loren, tylko w mniejszych rozmiarach. Wspólne życie to suma kompromisów, które razem się podejmuje. To nie może być mecz: dzisiaj 1:0 dla mnie, jutro 2:0 dla ciebie" - opowiadał w tej samej rozmowie.

Choć bardzo się kochali, nigdy nie zdecydowali się na dziecko. Aktor nie ukrywał także, że żona była dla niego wszystkim. "Bez Ewy moje życie miałoby inny smak, inny zapach i inną wartość" - podkreślił niegdyś w  "Gazecie Olsztyńskiej".

Trwała przy jego boku na dobre i na złe

W 2002 roku Ewa Złotowska uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Dochodziła do zdrowia przez długie miesiące, a Marek wspierał ją, kiedy nie mogła poruszać się o własnych siłach. "Byłam zmasakrowana. Wychodzenie z choroby nie było łatwe. Miałam momenty załamania. Siłę, by dalej walczyć, dała mi miłość mojego męża" — podkreślała na łamach pisma "Retro".

Najtrudniejszy moment nadszedł jednak w 2013 roku, kiedy u Marka Frąckowiaka zdiagnozowano nowotwór kręgosłupa. Musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. - Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe mnie usztywniają - mówił Frąckowiak w wywiadzie dla "Życia na gorąco".

Niestety, pojawiły się przerzuty. Szansą była chemioterapia, która początkowo przynosiła dobre wyniki. Jednak w maju aktor wrócił do szpitala.

"Z nowotworem walczyliśmy pięć lat. Wierzyliśmy, że zdarzy się cud — że skoro ja dostałam drugą szansę, to Marek też ją dostanie" - mówiła aktorka.

Niestety choroba okazała się silniejsza. Choć Frąckowiak była cały czas przy mężu, nie zdążyła się z nim pożegnać.

"Wycieńczona fizycznie i psychicznie, około północy powiedziałam do Marka, że wracam do domu i że przyjdę wcześnie następnego dnia" - zdradziła żona aktora w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".

Rano dostała telefon: "Przepraszam, czy to mieszkanie pana Marka Frąckowiaka? Rozmawiam z żoną? Pan Frąckowiak umarł" - powiedział mężczyzna drewnianym głosem, a ja wykrzyczałam: "Co?!", usłyszałam: "Niech się pani skupi! Nie zrozumiała pani? Umarł 6.20 rano". Zero empatii. Straszne! Jak zapowiedź, że pociąg odjeżdża o 6.20 rano. Nawet nie zdążyłam się z Markiem pożegnać - dodała.

Aktorka długo nie mogła pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Zdiagnozowano u niej także drżenie samoistne postresowe, przez które postanowiła zrezygnować nawet z dubbingowania.

Ruszył plebiscyt #Wszechmocne. W formularzu poniżej zgłoś swoją kandydatkę w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)