"Niektórzy jak króliki się rozmnażają, bo pińćset plus leci" Wyższe socjale, wyższe ceny i coraz wyższy mur w społeczeństwie
- Na jednej z grup wspierających mamy zapytałam, jak to jest z nowym dodatkiem 12.000 zł na dziecko, który ma wejść w życie po Nowym Roku. Zamiast rzeczowej odpowiedzi przeczytałam, że żeruję na systemie, że jestem winna wysokim cenom, a nawet wysokiej akcyzie za paliwo - mówi Ewelina. Tak jak i inni beneficjenci programów socjalnych, dotkliwie odczuwa rosnący podział w społeczeństwie nakręcany rozszerzaniem polityki socjalnej i rosnącą inflacją w tle.
- Mam czwórkę dzieci, oboje z mężem jesteśmy po studiach, pracujemy i tak, pobieramy 500 plus, mimo że rządowi mamy bardzo wiele do zarzucenia i na pewno nie należymy do wyborców tej partii. U córki w przedszkolu ostatnio zdarzyło mi się usłyszeć od przedszkolanki sarkastyczne "o 500 plus idzie", ale to jeszcze nic, bo takie żarciki przewijały się już dużo, dużo wcześniej. Teraz jednak jak mają wejść w życie nowe dodatki, mam wrażenie, że agresja wzrasta, bo sytuacja gospodarcza jest zła, wszystko drożeje, ludzie są bardzo podzieleni polityką i wylewają swoje frustracje na innych, jak tylko się zdarzy ku temu okazja - twierdzi Ewelina. Podkreśla, że w ostatnim czasie tych sytuacji jest więcej, zwłaszcza w internecie. Na jednej z grup zrzeszającej mamy w swoim mieście zapytała, jak wygląda sprawa z nowym, imponującym wysokością dodatkiem na dzieci w ramach programu Polski Ład. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
Skubanie i rozdawanie
- To, co się działo w komentarzach, było szokujące i pisały to inne matki, najpewniej te, które się nie kwalifikują do tego programu, bo ma on określone wytyczne dotyczące wieku dziecka - kobieta przeczytała, że przez takie jak ona państwo się wali, że wszystkie podwyżki to wina rozdawnictwa polityków, którzy w ten sposób kupują głosy wyborcze. A także mniej merytoryczne, w których była napiętnowana jako społeczny pasożyt. - Jedna mama napisała, że przy tak drogiej benzynie i tak nie zmniejszą akcyzy, bo przecież trzeba utrzymywać te dziecioroby. Jestem osoba uczciwią pracującą, płacę podatki jak każdy. Post skasowałam, bo dostałam kilka wiadomości prywatnych, akurat wspierających, ale zdałam sobie sprawę, że te agresywne osoby też mogą zacząć pisać, sprawdzać mój profil, zobaczyć prywatne zdjęcia. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy - przyznaje.
Martyna Jakubik, pracująca mama trójki dzieci, też dostrzega zgęstnienie społecznej atmosfery wokół beneficjentów programów rodzinnych. - Prowadzę własną działalność, więc wiem, jak trudne i kosztowne jest prowadzenie firmy w tym kraju. Nie są mi obce rozterki przedsiębiorców, bo czujemy się po prostu skubani na każdym kroku i to na poczet nowych, bzdurnych pomysłów socjalnych. To, że ludzie są wściekli, to efekt fatalnej polityki. Życie kosztuje coraz więcej, w mieście w szczególności. Szkoda tylko, że ta agresja, której też ostatnio zdarzyło mi się doświadczyć, nie trafia do polityków, tylko do Bogu ducha winnych rodzin - kobieta, jak wspomina, musiała się zmierzyć z przykrym incydentem podczas zakupów w dyskoncie, na które wybrała się razem z dziećmi.
- Stałam w kolejce do kasy i za plecami usłyszałam, że "niektórzy jak króliki się rozmnażają, bo pińćset plus leci, a my musimy za to płacić". Obejrzałam się i zobaczyłam kobietę, która patrzyła mi prosto w twarz i widać szukała konfliktu. Powiedziałam, żeby lepiej zamilkła, jeśli ma zamiar mnie obrażać przy dzieciach. Niestety to nie tylko nie pomogło, ale dodatkowo nakręciło dyskusję. Inni stali jak słupy, nic nie mówiąc, obsługa także. Najbardziej wkurzyło mnie to, że świadkiem zdarzenia były moje dzieci, a to już trudno puścić płazem. W tym roku szkolnym to już druga taka sytuacja - mówi Martyna. Jej zdaniem waleczność o idee kończy się w zaciszu domowym, gdzie każdy uprawniony bierze, co dają.
- Każdy z tego korzysta, czy jest fanem PiS-u, czy nie, czy go stać, czy nie. W swoim otoczeniu nie znam osoby, która by w ramach protestu zrezygnowała z przysługujących mu dodatków na dzieci. Jestem święcie przekonana, że ta starsza kobieta i inni jej podobni, gdyby dostawali swoją działkę, braliby niezależnie od tego, od kogo pochodzą pieniądze. To jest hipokryzja, że krytykuje się osoby, które mają więcej dzieci i wrzuca do jednego worka z patologią, która wydaje kasę na wódkę, a i tak każdy brałby socjal, jakby mógł - podsumowuje.
Szukamy winnego
Rosnący podział w społeczeństwie, wynikający z rozwijanych przez rząd programów socjalnych, potwierdza Iwona Firmanty, socjolożka, właścicielka firmy szkoleniowej Human Skills. - Podział w społeczeństwie niestety jest faktem oraz zasługą tego, co się dzieje politycznie. Bardzo ważne jest świadome filtrowanie informacji, na bazie których tworzymy nasze opinie - przestrzega specjalistka.
- Mamy aktualnie rosnącą inflację przy jednoczesnej propagandzie sukcesu polskiej gospodarki. Oczywiście pomoc państwa jest potrzebna, ale nie wszystkie grupy społeczne ją odczuwają. To rodzi poczucie niesprawiedliwości, emocje złości i frustracji. Coraz więcej przedsiębiorczych osób zadaje sobie pytanie, czemu mamy pracować na innych? Nam nikt nie daje. Każda złotówka to skutek pracy. Jeżeli ktoś otrzymuje wsparcie bez zapracowania na nie, następuje ryzyko wystąpienia wyuczonej bezradności - wyjaśnia socjolożka. Dodaje, że podział między ludźmi jest skutkiem uproszczeń myślowych.