Blisko ludziNieobecni. Poruszające listy do zaginionych na święta

Nieobecni. Poruszające listy do zaginionych na święta

Anna Dymna czyta list do Ernesty
Anna Dymna czyta list do Ernesty
Źródło zdjęć: © YouTube
Karolina Błaszkiewicz
21.12.2020 12:52, aktualizacja: 02.03.2022 23:01

"Chcę ci powiedzieć, że przez te długie lata robiłam wszystko, żeby cię odnaleźć i obiecuję, że nigdy się nie poddam" – tak do młodszej siostry Sabiny zwraca się Anita. Jej list czyta Izabela Kuna. Czytają też Anna Dymna czy Danuta Stenka. I trudno nie uronić łzy, słuchając listów do tych, którzy zaginęli przed laty. Ich bliscy spędzą kolejne święta bez nich.

Fundacja ITAKA postanowiła przed świętami zwrócić uwagę na rodziny osób zaginionych. – Pierwsza odsłona akcji miała miejsce kilka tygodni temu, kiedy pojawiły się spoty z udziałem aktorów serialu "Nieobecni". Sam temat zaginięcia poruszył wszystkich pracujących przy produkcji do tego stopnia, że zdecydowano się o nim powiedzieć więcej – mówi w rozmowie z WP Kobieta Izabela Świergiel z ITAKI.

– Ale nie w kontekście sensacji, ale w kontekście tego, co czują rodziny osób zaginionych, kiedy jednego dnia ich świat zmienia się o 180 stopni. O nich nikt nie myśli, one zostają same sobie – dodaje.

Chciano pokazać, że te rodziny bardzo cierpią. – To naprawdę trudne doświadczenie, kiedy ginie bliska osoba. Mocno różni się od tego, gdy umiera ktoś bliski. W takiej sytuacji jest miejsce na cmentarzu, grób, na którym można postawić znicz, a tutaj – jest ciągłe czekanie na "nieobecnych". Co ważne, nieobecni są tylko fizycznie, bo ciągle są obecni w planach na przyszłość swoich bliskich – zaznacza Świergiel.

Sabina

Sabina Konradt wyszła z domu 1 sierpnia 2011 roku i do teraz nie nawiązała żadnego kontaktu z bliskimi. Mieszkała w Wiązowej na Dolnym Śląsku. Dziewczyna pewnego razu po prostu poszła na spacer i zniknęła.

"Do ciebie, moja Sabinko,

bardzo tęsknię za tobą i martwię się o ciebie. Nie ma dnia, abym nie myślała o tobie. O tym, gdzie jesteś, co robisz, czy jesteś bezpieczna, czy wszystko jest w porządku. Pamiętaj, że bardzo cię kocham i zawsze możesz na mnie liczyć. Chcę ci powiedzieć, że przez te długie lata robiłam wszystko, żeby cię odnaleźć i obiecuję, że nigdy się nie poddam. Kiedyś ci powiedziałam, że nigdy cię nie zostawię i będę się tobą opiekować. Zawsze będziesz dla mnie moją małą siostrzyczką. Każdego roku, w dniu twoich urodzin, modlę się o twoje odnalezienie. W święta zawsze cię wspominam i wtedy łzy zalewają moją twarz. Dlaczego cię tu z nami nie ma? Gdzie jesteś, kochana? Co się stało? Tak bardzo brakuje mi wspólnie spędzonych chwil, rozmów z tobą, ale mocno wierzę, że jeszcze pójdziesz ze mną na spacer. Czekam na ciebie. Kocham cię".

Twoja siostra Anita

Nieobecni są wśród nas - part 2 - Iza Kuna

Obraz

 Ernestyna

W 1993 roku Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk, uczennice warszawskiego liceum, zaginęły w Zakopanem. To było ponad 25 lat temu.

Koleżanki pojawiły się u znajomej gaździny 22 stycznia. "26 stycznia o godzinie 9.00 rano wyszły bez pożegnania, dwadzieścia minut później wsiadły do autobusu do Zakopanego, dotarły na dworzec… i tam ślad się urywa. Rozpłynęły się jak duchy. 27 stycznia rodzice licealistek dostali wiadomość, że dziewczyny dzień wcześniej wyszły z pokoju i nie wróciły. Gospodyni miała im powiedzieć, by nie wybierały się w Tatry" – informuje ITAKA. Ernestyna i Anna zostawiły większość rzeczy: ubrania, bieliznę i pieniądze. Do dziś nie wiadomo, co stało się z dziewczynami.

"Droga, jedyna córeczko,

minęło już 27 lat jak nasz dom jest złowieszczo pusty. Bywa w nim przecież wielu ludzi, ale niestety nie słychać twojego głosu. Przywołujemy z pamięci twój uśmiech, który tyle ciepła i spokoju wlewał w nasze serca. Choć minęło tyle lat, ciągle nasłuchujemy twoich kroków i czekamy. Snuliśmy plany, że zdasz maturę, skończysz studia, założysz własną rodzinę i będziesz podporą dla nas na starość. W nowym domu jest twój pokój, nie zmieniły się meble, a twój ulubiony miś czeka na ciebie. Spoglądasz na nas z obrazu, kolejny raz oglądamy album z twoimi zdjęciami.

Najgorszy jest czas świąt, świadomość, że w innych domach rodziny siadają do stołu, że wszyscy są razem, jest dla nas nieznośną torturą. My też siadamy do świątecznego stołu, z twoim zdjęciem, składamy sobie życzenia, dzielimy się opłatkiem, ale niestety zamiast radości są łzy. Wiesz córeczko, stwierdziłam, że nieprawdą jest, że czas leczy rany. W naszym przypadku nie uśmierzył ból, ani nie zniechęcił do działania. Modlimy się każdego dnia, by Bóg przywrócił nam ciebie. Być może, że u schyłku naszego życia ktoś utuli nasz żal i pozwoli zaznać rodzicielskiego szczęścia".

Rodzice

Nieobecni są wśród nas - part 2 - Anna Dymna

Obraz

Andżelika

W styczniu 1997 r. dziesięcioletnia Andżelika Rutkowska z Koła wyszła pobawić się z dziećmi na podwórku. Nie wróciła na obiad. Jako ostatni widział ją sąsiad. Usłyszał od niej, że "idzie się przejść".

"Kochana Andżeliko,

piszę do ciebie ten list po 23 latach twojej nieobecności w naszym życiu. Chciałabym cię przytulić i przeprosić za to, że nie udało mi się ochronić cię. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. Gdybym mogła cofnąć czas, nie pozwoliłabym ci wyjść. Andżelisia, chciałam ci powiedzieć, że mimo przeciwności losu, nadal cię szukam i nie przestanę tego robić do końca moich dni. Teraz, jeśli żyjesz, jesteś już dorosłą kobietą, może masz własną rodzinę, mam nadzieję, że szczęśliwe życie. Ale chciałabym, żebyś wiedziała, że nadal na ciebie wszyscy czekamy. Twoja mama Agata, młodsza siostra Iza, brat cioteczny Dawid, wujek Mariusz i oczywiście ja. Jedynie twój ukochany dziadek Czesiu oraz babcia Zosia nie doczekali twojego odnalezienia.

Andżeliko, jeśli słyszysz ten list i masz wrażenie, że chociaż cząstka z tego wydaje ci się znajoma, jakiś szczegół może świadczyć o tym, że ty to zaginiona Andżelika Rutkowska, odezwij się do mnie. Jeśli masz poukładane życie i boisz się to zepsuć, to nie masz się czego obawiać. Ja chcę tylko wiedzieć, że jesteś. Dalej postąpisz, jak będziesz chciała. Jeżeli jednak życie napisało inny scenariusz i nie ma cię wśród żywych, bardzo cię proszę, daj jakiś znak. I poczekaj na mnie, tam, w tym świecie bez bólu i łez. Kiedy przyjdzie na mnie czas, odnajdę cię tam na pewno. I w końcu przytulę".

Twoja ciocia Izabela

Nieobecni są wśród nas - part 2 - Danuta Stenka

Obraz

Nadzieja

– W ITACE często wracamy do starszych spraw, bo zawsze jest szansa, że otrzymamy jakieś nowe informacje. W takich sytuacjach zdarza się, że ktoś coś wie o losie zaginionego, być może nawet kiedyś chciał o tym opowiedzieć, ale zmienił zdanie, zabrakło odwagi. Zdarza się, że po powrocie przez nas do historii zaginięcia, ponownej publikacji wizerunku, taka osoba kontaktuje się ponownie i wówczas dowiadujemy się, co się stało. To przynosi rodzinie pewnego rodzaju ukojenie. Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby ktoś odnalazł się cały i zdrowy po 20 latach, ale życie pisze różne scenariusze. Takie także – wyjaśnia nam Izabela Świergiel.

Przyznaje też, że początkowo razem ze współpracownikami chciała dać nadzieję rodzinom zaginionych. –Ale my nie możemy im jej dać, bo oni ją mają cały czas. Myślę, że dla wielu osób to może być zaskakujące – ale na tym właśnie polega nadzieja. Na tym, że jest w nas mimo wszystko. Bo co innego pozostaje w takiej sytuacji – kończy.

 W 2019 r. do ITAKI zgłoszono 719 zaginięć. Jeśli posiadacie informacje na temat osób zaginionych, prosimy o kontakt z Fundacją pod numerem 22 654 70 70

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (19)
Zobacz także