Nieuk rodzi się w gimnazjum
Co dziesiąte gimnazjum w Polsce nie uczy dzieci - te dramatyczne wnioski przyniosły wyniki egzaminu, który zdawali uczniowie na wiosnę. Co gorsza, po blisko dwóch miesiącach od ich ogłoszenia MEN nie chce powiedzieć, co z tym zrobi - pisze gazeta "Metro".
07.08.2007 | aktual.: 01.06.2010 00:08
Co dziesiąte gimnazjum w Polsce nie uczy dzieci - te dramatyczne wnioski przyniosły wyniki egzaminu, który zdawali uczniowie na wiosnę. Co gorsza, po blisko dwóch miesiącach od ich ogłoszenia MEN nie chce powiedzieć, co z tym zrobi - pisze gazeta "Metro".
Są w kraju placówki, których uczniowie nie zdobyli praktycznie żadnych punktów - alarmował po ogłoszeniu w czerwcu wyników egzaminu gimnazjalnego Krzysztof Konarzewski z Instytutu Psychologii PAN. Jak najszybciej trzeba je zidentyfikować i wprowadzić tam programy naprawcze - dodał.
Wprawdzie każdy kraj ma swoje "złe szkoły", których uczniowie nie osiągają wysokich wyników w nauce, ale ich odsetek w Polsce jest szokujący! Podczas gdy w przeciętnej szkole uczniowie średnio uzyskiwali z egzaminu ok. 31 pkt, aż w 261 placówkach udało im się uzyskać najwyżej 19 pkt. Marek Legutko, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej uważa, że sprawa jest poważna i dlatego zapoznał z nią kuratorów i przedstawicieli Ministerstwa Edukacji.
I co na to resort? Justyna Sadlak z biura prasowego MEN powiedziała, że były i są prowadzone w Ministerstwie Edukacji rozmowy na ten temat oraz zostały wszczęte prace, o których za wcześnie jeszcze mówić. Prof. Krzysztof Kruszewski z UW, były minister edukacji uważa, że taka odpowiedź świadczy o tym, że urzędnicy najprawdopodobniej nie mają żadnego pomysłu na rozwiązanie problemu.
Wniosek ten potwierdzają kuratoria. Sprawdzenie, dlaczego część szkół wypadła tak źle, nie jest priorytetem Ministerstwa Edukacji - mówi Piotr Zaczkowski ze śląskiego kuratorium oświaty. Nie dostaliśmy jednoznacznych dyrektyw w tej sprawie - dodaje. Dlatego kuratoria muszą działać na własną rękę. W śląskim chcą pomóc "złym szkołom", szkoląc nauczycieli i organizując dodatkowe zajęcia dla uczniów. Do pracy zabierają się także w lubuskim - podkreśla "Metro". (PAP)