Nowy trend w opiece nad dziećmi. Rodzice poszukują niań, które przeszły COVID-19
Rodzice mają dość łączenia pracy zdalnej z opieką nad kilkuletnimi dziećmi. Wielotygodniowa izolacja, wszechobecny strach przed koronawirusem i zmęczenie powodują, że rozwiązania upatrują w zatrudnieniu niani, która przeszła COVID-19 i ma to potwierdzone na piśmie.
Od mam kilkulatków często ostatnio słychać, że mają dość siedzenia w domu, pracy zdalnej i zajmowania się znudzonymi pociechami. Strach przed koronawirusem jest jednak tak silny, że niewiele z nich puszcza swoje dzieci do przedszkoli. Wielu rodziców od tygodni łączy pracę zdalną z opieką, a ponieważ trwa to długo, zaczyna być trudne do zniesienia. Wtedy najczęściej pojawia się pomysł, aby zatrudnić opiekunkę. Taką z udokumentowanym przechorowaniem COVID-19. Taki dokument jest coraz częściej oczekiwany i ma większe znaczenie niż najlepsze referencje.
Rodzice mają dość
Honorata Wesołowska, mama 5-letniego Jasia wraz z mężem starają się izolować od początku pandemii. Jej mąż ma wadę serca, jest 3 lata po operacji kardiologicznej. Od wiosny bardzo odpowiedzialnie przestrzegają wszystkich obostrzeń, pracują zdalnie i na zmianę zajmują się synem. - Jest to bardzo niekomfortowa sytuacja i trudno w profesjonalny sposób podchodzić do obowiązków zawodowych, jak się ma w domu małe dziecko – żali się Honorata. - Ani ja, ani mąż nie możemy pozwolić sobie teraz na urlopy czy zwolnienia, bo odbije się to na naszych dochodach - dodaje kobieta.
Gdyby nie koronawirus, Jasio chodziłby do przedszkola. Teraz rodzice nie puszczają go do placówki. Honorata chciałaby na kilka godzin dziennie zatrudnić opiekunkę, która pomogłaby w organizacji zajęć dla zmęczonego domem 5-latka. Oprócz tego, że ma być to osoba kompetentna i budząca zaufanie, ma spełnić jeszcze jeden wymóg, by znaleźć pracę w nowej rodzinie. Potwierdzone na piśmie zarażanie koronawirusem. Dlaczego? Po pierwsze, bo wtedy jest pewność, że nie zniknie chorować, gdy dziecko dopiero co się przyzwyczai. Po drugie, co ważniejsze, nie przyniesie choroby do domu Honoraty. Pomimo dość dużej siatki kontaktów, mamie 5-latka nie udało się jeszcze znaleźć właściwej osoby.
Podobnie do sprawy opieki nad dziećmi podchodzi Anna Pisarka, mama 4-letniej Lenki i 9-letniego Patryka. - Chciałabym zatrudnić do opieki dziewczynę, która byłaby już po koronawirusie, żebyśmy mieli pewność, że nie przyniesie nam tej choroby do domu. - Na razie nie znalazłam odpowiedniej osoby, szukamy - mówi Anna.
O zapotrzebowaniu na nianie po COVID-19 słyszała już kilka razy Julia Starczyńska, opiekunka. – Nawet niedawno zadzwoniła do mnie jedna z mam, której dziećmi już się opiekowałam i pytała o "udokumentowany COVID-19". Dopytywała, czy może jestem już po i mogłabym podjąć u niej pracę - mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Julia szczęśliwie nie zachorowała jeszcze, więc nie mogła podjąć się opieki nad dziećmi.
Czy agencje dla niań wymagają od opiekunek zaświadczeń o przebytym zakażeniu?
Emilia Pyzal z agencji Your Nanny w rozmowie z WP Kobieta przyznała, że jest zaskoczona takim pomysłem rodziców. Podkreśla także, że pandemia zmienia oczekiwania rodziców w stosunku do niań, więc nowe pomysły są konsekwencją aktualnych zdarzeń. - Teraz najczęściej klienci oczekują posiadania przez nianię auta, aby mogła bezpiecznie dojechać do pracy, nie narażając się na styczność z potencjalnym zagrożeniem. Ważna jest też bliskość zamieszkania ewentualnie, tak, by niania mogła do pracy przyjść pieszo lub dojechać na rowerze – mówi właścicielka agencji.
Emilia Pyzel podkreśla, że ofert pracy dla opiekunek jest aktualnie zdecydowanie mniej. A wolnych niań na rynku coraz więcej. Niektórzy rodzice stracili pracę, inni mają obniżane pensje. W takiej sytuacji raczej dochodzi do zwalniania opiekunek lub niezatrudniania ich, mimo że wcześniej były inne plany.
Psycholożka Marta Gruh zauważa, że zatrudnienie do dzieci opiekunki, która przechorowała już COVID-19, jest decyzją bardzo praktyczną, ponieważ zmniejsza prawdopodobieństwo zakażenia całej rodziny. - Byłby także na pewno mniejszy stres związany z tym, że niania zachoruje i pójdzie na długie zwolnienie, a naszym dzieckiem znowu nie będzie miał się kto zająć - dodaje.
Jest tylko w całej tej sprawie jeden szkopuł, o którym pomysłowi rodzice zapominają. Warto pamiętać, że aktualne przepisy i ich interpretacje nie dają pracodawcy możliwości nakazania pracownikom poddania się testom na COVID-19. Pracownik nie jest zobowiązany także do poinformowania pracodawcy o wyniku testu – niezależnie od tego, czy jest on negatywny, czy pozytywny. Mielibyśmy do czynienia bowiem z ingerencją w jedną z najbardziej chronionych sfer życia prywatnego, czyli kwestię stanu zdrowia.
Warto zauważyć, że wirus może pozostać w organizmie człowieka nawet do ośmiu dni po ustąpieniu objawów choroby. Lekarze zaznaczają, że w przypadku cięższych infekcji, czas, w którym osoba zaraża, po ustąpieniu objawów może być nawet dłuższy.