O zmianach i o dzieciach
Stylowym newsem dnia w portalu Huffington Post była wiadomość, że najbardziej wpływowa stylistka świata obchodziła swój pierwszy dzień matki. Rachel Zoe celebrowała macierzyństwo z sobie tylko właściwą emfazą i klasą, na brunchu w hotelowej restauracji Chateau Marmont. Dzidzia była okryta pledem od Missoni. Poza tym trochę zmian i jeszcze raz dziecko.
Stylowym newsem dnia w portalu Huffington Post była wiadomość, że najbardziej wpływowa stylistka świata obchodziła swój pierwszy dzień matki. Rachel Zoe celebrowała macierzyństwo z sobie tylko właściwą emfazą i klasą, na brunchu w hotelowej restauracji Chateau Marmont. Dzidzia była okryta pledem od Missoni. Poza tym trochę zmian i jeszcze raz dziecko.
Kierownictwo marki Chloé zdecydowało się na poważnie zmiany na stanowiskach kierowniczych. Za wieloletnią współpracę, poświęcenie i zaangażowanie na rzecz firmy podziękowano Hannah MacGibbon, dotychczasowej dyrektor kreatywnej w Chloé. „Jesteśmy bardzo wdzięczni Hannah za trud, jaki włożyła w kształtowanie marki, będziemy tęsknić za jej nieprzeciętnymi zdolnościami i wielkim talentem” mówił podczas konferencji prasowej dyrektor generalny firmy, Geoffroy de la Bourdonnaye. „Jesteśmy dumni, że możemy zaliczyć Hannah w poczet wielkich firmowych projektantów, którzy od 1952 roku pracowali na siłę i rozpoznawalność marki. Życzymy Hannah wszystkiego, co najlepsze na nowej drodze życia i w jej nowych projektach”.
Miejsce MacGibbon zajęła była projektantka z brytyjskiej marki Pringle of Scotland, Clare Waight Keller. „Jestem niezwykle podekscytowana perspektywą pracy dla jednego z najbardziej prestiżowych domów mody w Paryżu. Chloé to wszystko, co łączy się z pięknym i delikatnym ujęciem kobiecości, wyrafinowania i wyobraźni, jeśli chodzi o przyszłość”, ekscytowała się zamienniczka MacGibbon. Waight Keller, zanim, kilka dni temu, objęła posadę naczelnej projektantki w Chloé, przeszła klasyczną drogę kariery, jako starszy projektant damskich kolekcji u Gucciego, a później u Ralpha Laurena i Calvina Kleina. Można więc wnioskować, że nowa projektantka nie będzie starała się wprowadzać stylistycznej rewolucji: czeka nas era ładnie uszytych sukienek i dobrze dobranych eleganckich dodatków.
Zmiany personalne na najwyższym szczeblu objęły w ostatnich dniach także markę GAP. I chociaż GAP to nie haute couture, tylko masówka o półkę wyżej niż popularnie sieciowe domy odzieżowe, zmiana warta jest odnotowania. Obwieścił ją prezes firmy Pam Wallack, który poinformował, że po trzech miesiącach, jakie spędził razem z nowojorskim działem kreatywnym firmy, marce potrzebne są zmiany i świeże spojrzenie. Wszystko po to, aby utrzymać poziom firmy, do jakiego przyzwyczajeni byli klienci. I dlatego kierownictwo marki podziękowało za współpracę Patrickowi Robinsonowi, który do tej pory zajmował się męską częścią projektów kreatywnych w GAP’ie.
Zmiana wzbudziła zdziwienie w branży, gdyż do tej pory Robinson uważany był za filar zespołu marki, który nawet dwa lata temu dostał nagrodę od USA Network za wielki wkład w kształtowanie amerykańskiej kultury. Jak widać, nie ma ludzi niezastąpionych.
Zaczęliśmy newsa o dzieciach, donosząc, jak guru światowych samozwańczych stylistek łączy bycie mamą i bycie Rachel Zoe. Kończymy, donosząc też o dzieciach, tym razem u Lanvin. Nie, Alber Elbaz nie rozważa kwestii aktywnego ojcostwa. Po prostu ma ochotę projektować ubranka dla najmłodszych. Każdy projektant, wcześniej czy później, przechodzi fazę „baby-style”. Na ogół w zjawisko wsiąkają projektantki, które same niedawno urodziły potomka i swoją decyzję motywują tym, że widzą lukę na designerskim rynku, a dziecko też ma prawo do markowych ubrań.
Nie wiadomo, co przyświeca marce Lanvin, ale wiadomo, że nowa linia zadebiutuje już w listopadzie i będzie to kolekcja 25 strojów dla dziewczynek, w wieku od 4 do 10 lat, na wiosnę oraz lato. Koszulki, sukieneczki, płaszczyki i dodatki będą sprzedawane w 80 sklepach Lanvin na całym świecie, łącząc luksus z podejściem „ready – to – wear”, bo w końcu to stroje dla dzieci, jak argumentował Thierry Andretta, wiceprezes Lanvin w wywiadzie dla WWD. Czy kolejki po mini-sukieneczki będą równie długie, jak te pod sklepami H&M, gdy Lanvin podjął się współpracy z sieciówką? Zobaczymy.