Obejrzałam pierwszy odcinek polskiej "Magii nagości". Wiele mówi o tym, jacy jesteśmy [Opinia]
Pierwszy odcinek polskiej edycji programu "Magia nagości" pobił rekord oglądalności. Budzące kontrowersje show w rodzimym wydaniu pozornie nie odstaje w niczym od jego pozostałych odsłon. Jednak przy uważnej "lekturze" sporo mówi o tym, jacy jesteśmy i czego brakuje nam nie tylko w sferze szeroko pojętej seksualności.
07.09.2021 16:30
Największą popularnością (obok brytyjskiego pierwowzoru) cieszą się niemiecka, włoska oraz duńska edycja. Widzowie cenią w nich różnorodność uczestników (bez wykluczenia ze względu na wiek, rozmiar, niepełnosprawności czy orientację seksualną) oraz życzliwe spojrzenie na ciało ze wskazaniem na jego zalety (np. ładne kolana, atrakcyjne pośladki czy pięknie zarysowane obojczyki).
O ile pierwszy postulat został w pewnym stopniu zrealizowany już w odcinku otwierającym polską wersję (mowa o wieku), o tyle brak realizacji tego drugiego nie uszedł uwadze widzów i stał się głównym źródłem krytyki.
Stereotypy i nieosiągalne wymagania
Program rozpoczęła 55-letnia Iwona, która pracuje jako fotomodelka. Sympatyczna skądinąd uczestniczka już na początku jasno sprecyzowała, że szuka partnera, dla którego tężyzna fizyczna będzie miała duże znaczenie. Oczywiście nie ma w tym nic złego, jednak myśli o umięśnionej klatce piersiowej trzymała się kurczowo przez cały czas wyborów, jednocześnie zaliczając kilka wpadek i – przede wszystkim – posługując się wyłącznie stereotypami.
Kobieta utożsamiła bowiem lekki brzuszek jednego z kandydatów z zaniedbaniem (jednocześnie nie zwracając uwagi np. na nienajlepszy stan uzębienia biorących udział w programie panów), z kolei mężczyźnie w okularach bez namysłu przykleiła łatkę intelektualisty.
Używając klisz, wypowiadała się również na temat penisów kandydatów, podkreślając, że gustuje wyłącznie w tych, które mają słuszny rozmiar, ponieważ – tu cytat – "fajniejsza wtedy jest penetracja". "Jądra duże, ale sam penis taki malutki" – rzuciła jak gdyby nigdy nic w kierunku jednego z uczestników. Jej, niemające wiele wspólnego z rzeczywistością, uwagi nie zostały uzupełnione edukacyjną planszą czy komentarzem prowadzącej. Tymczasem rozmiar penisa w spoczynku nie warunkuje jego rozmiaru we wzwodzie.
Drugim wybierającym był 24-letni Michał z Bytomia. Młody mężczyzna ogromne wymagania, zgodnie z którymi "musi być zachowana symetria, musi być zachowana proporcjonalność zarówno twarzy, jak i całego ciała, wszystko musi świetnie do siebie pasować" usprawiedliwił jednym zdaniem, powołując się na swój zawód i "oko artysty" (jest malarzem).
Asymetrię znalazł natomiast nawet w waginie uczestniczki. Nie pomogły uwagi prowadzącej – aktorki Beaty Olgi Kowalskiej, zachęcającej 24-latka do skoncentrowania się na zaletach kandydatek. Jego postawa została dostrzeżona również przez jedną z biorących udział w show dziewczyn, która stwierdziła: "Mam poczucie, że skupiał się strasznie na wadach, na jakichś asymetriach, nie potrafił w ogóle powiedzieć nic pozytywnego, albo jeżeli mówił pozytywne rzeczy, to same takie oczywiste". Wtórowali jej rozgoryczeni widzowie, apelujący do twórców programu w mediach społecznościowych: "Miało być POSITIVE, bez wyśmiewania. Poprawcie się. Ogólnie jest przepaść mentalna Polaków z Zachodem i nie wygląda to dobrze. Oby następne odcinki były na lepszym poziomie".
Dlaczego nie umiemy rozmawiać o seksie?
Oczywiście wielu widzów (a pierwszy odcinek obejrzało ponad 240 tys. osób) traktuje "Magię nagości" wyłącznie w kategoriach rozrywkowych, z bezpiecznej pozycji własnej kanapy porównując i oceniając nagie ciała innych ludzi. Stąd bierze się większość zarzutów wobec formatu, wśród których znajdują się te dotyczące uprzedmiotowienia czy wyższościowej pozycji wybierającego. Wydźwięk odcinka zależy natomiast przede wszystkim od uczestników, a ci będą się przecież zmieniać w kolejnych tygodniach.
Jednak producenci, decydując się na takie otwarcie, narzucili polskiej edycji pewien ton, w którym oprócz krytyki wrażenie psuło, maskowane nerwowym chichotem, zawstydzenie w połączeniu z… niewielkim zasobem słownictwa. W rumieńcach i fiksacji Iwony na punkcie penisa i mięśni oraz okrągłych, często mało jasnych, wypowiedziach Michała ukryły się nasze problemy z mówieniem o seksie.
Według badań przeprowadzonych na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym polscy mężczyźni, mówiąc o kobiecych narządach płciowych, najczęściej używają wulgaryzmów, z kolei aż 86 proc. kobiet zamiast słowa "penis" woli używać zaimka "on".
Brak edukacji seksualnej połączony z niezadowoleniem z własnego wyglądu (z raportu przeprowadzonego przez firmę Nutridome wynika, że 79 proc. Polaków ma problemy z jego zaakceptowaniem) przykrywamy na co dzień świetnie znanym rezerwuarem imieninowych "żartów z pieprzykiem" i to również znalazło swoje odbicie w rodzimej wersji "Magii nagości".
Bez luzu i różnorodności
Niebagatelne znaczenie ma też fakt, że (szczególnie w porównaniu do Brytyjczyków czy Skandynawów) jesteśmy społeczeństwem mało zróżnicowanym i tradycyjnym, w którym wciąż bardzo duże znaczenie odgrywają kościół i religia katolicka. W potransformacyjnej gonitwie za Zachodem zatraciliśmy z kolei luz niezbędny do nieskrępowanego gorsetem wygórowanych oczekiwań podejścia do cielesności.
Na dowód przytoczyć można nie tylko zdziwienie, jakie wciąż budzą w nas Włoszki czy Amerykanki schodzące rano po bułki w samej piżamie, ale także wyniki badania CBOS-u z 2017 roku, z którego wynika, że 87 proc. Polaków przywiązuje bardzo dużą wagę do własnego wyglądu.
Co ciekawe, najbardziej niezadowoleni jesteśmy ze swojej wagi. Kobiety narzekają najczęściej na cellulit i wystający brzuch, panowie chcą zaś zmienić rysy twarzy i mieć… bardziej umięśnioną klatkę piersiową, którą tak fetyszyzowała uczestniczka "Magii nagości".
Jeśli zaś pytać o największe przywary, wskazujemy malkontenctwo, narzekanie, pesymizm oraz roszczeniową postawę wobec życia (również według badań CBOS z 2015 roku).
Niemal każda z nich znalazła odzwierciedlenie w postawach uczestników "Magii nagości" – chętnie krytykujących, w pierwszej kolejności dostrzegających (zaklasyfikowane tak według subiektywnego klucza) mankamenty, a nawet rezygnujących z dalszej znajomości z powodu ogromnych wymagań finansowych względem przyszłego partnera (mowa tu o wybrance Michała – 25-letniej Eugenii, która wyraziła się jasno, mówiąc: "Ja nie wiem, czy taki artysta byłby w stanie zapewnić mi to, do czego byłam przyzwyczajona przez całe moje życie, czyli jakieś luksusowe auta, jakieś apartamenty, imprezy").
Z tego właśnie powodu w mojej ocenie pierwszemu odcinkowi polskiej edycji zabrakło tytułowej "magii", która zbyt często ustępowała miejsca, niestety mało atrakcyjnej, nagiej prawdzie.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!