Odszedł niespodziewanie. Miał tylko 48 lat
Był jednym z najpopularniejszych kucharzy w Polsce. W 2008 roku w Boże Narodzenie źle się poczuł. Początkowo myślał, że to grypa, lecz kilka godzin później lekarze nie zdołali uratować jego życia. Maciej Kuroń zmarł niespodziewanie, mając 48 lat.
Maciej Kuroń był nie tylko znanym kucharzem i synem opozycjonisty, ale także ojcem czwórki dzieci i oddanym mężem. Na kilka dni przed świętami prowadził swój ostatni program kulinarny w sali Teatru Miejskiego w Świdnicy.
Wigilię Bożego Narodzenia spędzał z najbliższymi. Na drugi dzień źle się poczuł i mimo szybkiej reakcji rodziny i wezwanego pogotowia, dziennikarz zmarł z powodu niewydolności krążenia. Pozostawił po sobie kilka książek kulinarnych i setki przepisów. 25 grudnia 2023 roku mija 15 lat od jego śmierci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieciństwo spędzał z dziadkami
Maciej Kuroń przez pierwsze lata swojego życia rzadko spotykał swojego ojca. Jacek Kuroń związany był z polityką, był jednym z przywódców opozycji w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, posłem i ministrem pracy i polityki socjalnej.
"Od czwartego do dziesiątego roku mojego życia ojca w zasadzie nie było w domu. Z początku mówiono mi, że jest w wojsku. W 1967 r. między jedną a drugą odsiadką ojciec w drodze z przedszkola powiedział mi, gdzie był naprawdę i dlaczego. Uważał, że dziecka nie należy uczyć lęku" - wyznał Maciej Kuroń na łamach "Gazety Wyborczej".
Syn Jacka Kuronia początkowo nie myślał o karierze kucharza, lecz poszedł w ślady ojca. Rozpoczął studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim, lecz ze względu na działalność ojca został wykreślony z listy studentów.
"Pierwszą rewizję pamiętam, gdy miałem cztery lata. Potem przenosiłem ulotki, bibułę, pieniądze. Sam wybierałem sobie trasy, wchodziłem w zaułek, przeskakiwałem przez płot, gubiłem »ogon«. W domu przysłuchiwałem się rozmowom ojca z Modzelewskim, Michnikiem" - dodał.
Był jednak zdeterminowany i pod koniec lat 70. pobierał nauki w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie. Równocześnie zaangażował się w działalność opozycyjną, należał do "Niezależnego Zrzeszenia Studentów". Po zakończeniu stanu wojennego wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie uczył gotować.
Pasje do gotowania zarazili go dziadkowie
Rodzice Macieja Kuronia byli zajęci działalnością opozycyjną, przez co przyszły dziennikarz kulinarny spędzał sporo czasu z dziadkami. Babcia Grażyna "Gaja" Kuroń świetnie gotowała, a dziadek był masarzem.
Maciej Kuroń po studiach i powrocie z USA zaczął dzielić się swoją wiedzą z Polakami. Wydał kilka książek kulinarnych, prowadził też programy telewizyjne m.in. "Gotuj z Kuroniem". W życiu prywatnym był związany z ukochaną Joanną, z którą doczekał się czwórki dzieci: Jana, Jakuba, Kacpra i Grażyny. Rodzina była ze sobą bardzo zżyta.
"Ciepły, zawsze obecny, kochający tatulek, który uczył nas gotować i kochać ludzi" - wspominała jego córka.
Trzy lata temu Gaja postanowiła wspomnieć ojca w mediach społecznościowych. "12 lat temu zatrzymał się czas, zabrakło najwspanialszego człowieka na świecie, mimo wszystko przekazał nam co najważniejsze! Humor, poczucie wartości, miłość do drugiego i ciepło. Żegluj Tatulku" - napisała.
- Wypełniał nasz świat, bardzo przeżyliśmy jego śmierć. Odszedł w swoim stylu, czyli z przytupem, bo w święta Bożego Narodzenia. Po jego śmierci dojrzałem, wziąłem się w garść, bo wcześniej byłem takim niebieskim ptakiem. Śmierć ojca sprawiła również, że zacząłem o siebie bardziej dbać. Kiedy zmarł, ważyłem 112 kg, teraz 90. Ojciec zmarł na zawał serca, był otyły, miał też inne choroby - powiedział Jan Kuroń w "Party".
Małgorzata Strasburger, wieloletnia przyjaciółka Macieja po jego śmierci napisała: "Maciej bardzo kochał ludzi. Odszedł z przekonaniem, że nie skrzywdził nikogo".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl