Odszedł z seminarium. Ujawnił, co dzieje się w środku
Tomasz Kot jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Okazuje się, że nie zawsze jednak myślał o tym, aby swoją karierę powiązać właśnie z tym zawodem. Mało brakowało, a Kot zostałby księdzem. Po latach tak wspomina czas w seminarium.
17.01.2023 | aktual.: 17.01.2023 11:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tomasz Kot niedawno udzielił wywiadu, w którym wspomniał o tym, jak układała się ścieżka jego kariery zawodowej. Aktor nie raz opowiadał, że początkowo marzył mu się zawód artysty malarza. Zanim skłonił się ku obecnemu zajęciu, wylądował natomiast... w seminarium duchownym, znajdującym się przy zakonie franciszkanów. Nie był to łatwy okres w jego życiu.
Zobacz też: Tomasz Kot: "Kobiety są z Wenus, a mężczyźni jedzą Marsa"
"Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi"
Aktor przyznał, że w trakcie pobytu w seminarium dowiedział się, czym jest rygor. Od samego rana dzień przyszłych księży był wypełniony po brzegi: pobudka, gimnastyka, msza i szkoła. Duchowni do wszystkiego przykładali ogromną wagę i utrzymywali ogromną dyscyplinę.
- Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako 16., ale drugi z własnej woli - wspomniał Tomasz Kot w rozmowie z dziennikarzem "Newsweeka".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podejście Tomasza Kota do duchowości przeszło ogromną przemianę. Wszystko zmieniło się po tym, jak aktor został ojcem.
- Kiedy miałem zostać ojcem, rozmyślałem, że chcę być na tyle ogarnięty, żeby móc odpowiadać na trudne pytania, jakie niedługo usłyszę. Że może warto przeczytać Dawkinsa czy Hitchensa, żeby zrozumieć ateistów. Albo zobaczyć, co jest ciekawego w innych religiach - wyznał we wspomnianym wcześniej wywiadzie.
Tomasz Kot w szczerych słowach o polskim klerze
Choć aktor nie czuje potrzeby dokonania apostazji, w dosadnych słowach skomentował to, co dzieje się w polskim kościele katolickim.
- Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał - podkreślił w rozmowie z "Newsweekiem".
To nie pierwsza wypowiedź Kota o tym, jak podchodzi do księży i samej instytucji, jaką jest Kościół. Już w 2014 roku w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" poinformował, że jego dzieci same zadecydują, jak podchodzą do wiary.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl