Budzą się w okradzionym domu. Tak złodzieje wybierają ofiary
W nocy słyszą, że ktoś kręci się po domu. Gdy się budzą, przeżywają wstrząs - właśnie ktoś ich okrada. - Nie krępują się, wchodzą i kradną, nawet jeśli właściciele domu są na miejscu - mówi ekspert w zakresie ochrony.
Złodzieje w Polsce działają coraz śmielej, włamując się do domów nawet wtedy, gdy właściciele są obecni. Jak podaje "Newsweek", co siedem minut dochodzi do włamania, co daje 70 tys. kradzieży z włamaniem rocznie, a złodzieje najchętniej wybierają domy bez systemów alarmowych. Wchodzą przez okna, wychodzą drzwiami, zabierając pieniądze, komputery, biżuterię i inne cenne przedmioty.
- Wybierają przedmioty, które można łatwo wynieść i szybko sprzedać - powiedział "Newsweekowi" Grzegorz Głogowski, starszy menedżer ochrony w Seris Konsalnet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
Złodzieje stają się coraz bardziej bezczelni. Przestało im przeszkadzać nawet to, że właściciele są w domach, choć dawniej robili wszystko, by włamać się w czasie, gdy nie ma nas w domu. Zwykle wnętrza rozplanowujemy tak, że sypialnie znajdują się na piętrze, bądź na uboczu, by mieć odrobinę ciszy i spokoju do spania. Złodzieje wchodzą do domu i zaczynają grasować tam, gdzie mieszkańców akurat nie ma. Zanim domownicy się połapią, są w stanie zniknąć z łupem.
- Nie krępują się, wchodzą i kradną, nawet jeśli właściciele domu są na miejscu - powiedział "Newsweekowi" Przemysław Siemiński, prezes Asco Security, firmy specjalizującej się w ochronie i zabezpieczeniach.
Nie zgrywaj bohatera
Metody działania przestępców w ciągu ostatnich kilkunastu lat mocno się zmieniły, bo zmienił się przekrój finansowy społeczeństwa. W przeszłości domy osób o wyższym statusie majątkowym wyróżniały się na tle innych, znajdowały się często w pewnym oddaleniu. Teraz takie nieruchomości są w zasięgu dużo większego procenta społeczeństwa.
- Na każdym osiedlu są domy, jakie dawniej mieli tylko najbogatsi, wybiera się te, w których ryzyko, że się zostanie przyłapanym, jest najmniejsze, bo nie ma zabezpieczeń, monitoringu. Często w jedną noc wchodzi się do kilku domów po kolei – tłumaczy "Newsweekowi" Przemysław Siemiński. Choć zawsze jest ryzyko, że właściciel się przebudzi i przyłapie intruzów na gorącym uczynku.
Jak się powinien zachować w takiej sytuacji? Ekspert radzi, żeby nie zgrywać bohatera, tylko zamknąć się w pokoju i zadzwonić na policję. Lepiej nie próbować przepłoszyć włamywaczy, bo może się to źle skończyć. Nigdy nie wiemy, z kim mamy do czynienia, o czym przekonał się mieszkaniec Dębicy. Mężczyzna próbował przegonić złodzieja, rzucał w niego różnymi przedmiotami, doszło do szamotaniny. Okazało się, że to brutalny recydywista, który zamiast uciec, zdzielił go butelką. Właściciel domu skończył z rozbitą głową i uszkodzoną ręką, a włamywacz wyszedł bez szwanku.
Rzeczy materialne da się zwykle odkupić, zastąpić. Nie warto zatem ryzykować ewentualnego uszczerbku na zdrowiu, lub wręcz utraty życia dla uratowania torebki, czy laptopa. Warto mieć jednak świadomość, że ofiary kradzieży tracą coś więcej niż tylko gotówkę, czy złote łańcuszki. Włamanie zabiera im poczucie bezpieczeństwa.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.