Oni boją się nas w sypialni
Jak wskazują badania profesora Zbigniewa Izdebskiego nad seksem Polaków, rośnie liczba panów, którzy boją się kobiet. Już co trzeci z nich czuje opory przed kontaktami seksualnymi. Z jednej strony silne kobiety imponują im, z drugiej budzą lęk przed kompromitacją. Naukowcy dowodzą, że w łóżku nic nie gasi męskiego pożądania tak skutecznie, jak feministyczne poglądy ukochanej. Mężczyźni nadal chcą dominować, inaczej czują się zbici z tropu.
21.11.2011 | aktual.: 29.05.2018 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak wskazują badania profesora Zbigniewa Izdebskiego nad seksem Polaków, rośnie liczba panów, którzy boją się kobiet. Już co trzeci z nich czuje opory przed kontaktami seksualnymi. Z jednej strony silne kobiety imponują im, z drugiej budzą lęk przed kompromitacją. Naukowcy dowodzą, że w łóżku nic nie gasi męskiego pożądania tak skutecznie, jak feministyczne poglądy ukochanej. Mężczyźni nadal chcą dominować, inaczej czują się zbici z tropu.
„Nic nie gasi pożądania tak, jak zamiana pierwotnych ról damskiej uległości i męskiej dominacji.” – twierdzi neurolog Ogi Ogasa. Zauważa on na łamach abcnews.go.com, że głównym problemem spadku męskiego libido przy emancypantkach jest właśnie zmiana owych ról. Zdaniem tego naukowca dzieje się tak dlatego, bo mamy w mózgu zakodowaną męską dominację i kobiecą uległość. Neurolog wyjaśnia, że co prawda i mężczyźni, i kobiety rodzą się z ośrodkami w mózgu odpowiadającymi za obie cechy, to jednak w sypialni, u większości mężczyzn działa obszar odpowiadający za przewagę. Jeśli kobieta będzie walczyła o tę pozycję, to nawet viagra nie pomoże.
W końcu nie od dziś wiadomo, że faceci są łowcami - uwielbiają, gdy kobieta daje się zdobywać. Zdaniem badacza, przenoszenie równouprawnienia z pracy do sypialni skutecznie studzi temperaturę związku. Dlatego zdarza się, że nawet silne kobiety w łóżku wolą grać rolę uległych.
Swoje poglądy neurolog wyłożył w książce „A Billion Wicked Thoughs”. I nie jest chyba zaskoczeniem, że feministki nie zostawiły na niej suchej nitki. Wielokrotnie krytykowały, że bzdurą jest stwierdzenie, że większość kobiet chciałaby doświadczać męskiej przewagi. Poza tym emancypacja wiele dobrego przyniosła nie tylko w sferze zawodowej, ale również seksualnej. Bowiem dzięki niej kobiety wiedzą, że ich zadowolenie jest tak samo ważne, jak partnera. Mają większą świadomość ciała i własnych potrzeb seksualnych, mniej zahamowań. Jednym słowem, umieją cieszyć się z seksu. I tego nie odbiorą paniom nawet naukowe wywody.
Męskim głosem w męskiej sprawie
Wielu mężczyzn wciąż jednak stereotypowo widzi emancypację kobiet. Na stronie dla mężczyzn szaco.pl: "Męskim głosem w męskiej sprawie", czytamy: „Próbowaliście wyobrazić sobie seks z zdeklarowaną, zagorzałą feministką? Ciężka sprawa? To tak jak by spróbować wygrać GP Monaco Trabantem. Niby ma cztery koła i kierownicę, ale na tym kończą się podobieństwa do Ferrari. Podobnie jest z feministkami. Z jednej strony niby kobieta, ale z drugiej fanatyczny babochłop, który za całe zło tego świata obwinia faceta. Stosunek z owym stworem to prawdziwa wyprawa w nieznane, co gorsza, nigdy do końca nie wiadomo czy wrócimy z tej wycieczki cali i zdrowi. Nie mam tu na myśli niebezpieczeństwa w sensie fizycznej krzywdy, jaka mogłaby nam się przytrafić, chociaż do końca nie można tego wykluczyć, ale spustoszeń w sferze psychicznej, takich jak impotencja lub chroniczny lęk przed innymi kobietami. Dołóżmy do tego wątpliwej jakości doznania estetyczno-wzrokowe i mamy prawie pełen obraz seksu z feministką. (...)
„Na seks oralny też nie ma co liczyć, to dla niej zbyt poniżające.” – pisze na forum internauta. „Zresztą to i lepiej, po co masz ryzykować odgryzienie klejnotów czy w najlepszym przypadku porysowanie przyrodzenia. Seks analny - zapomnij, przecież nie jest jakimś tam gejem (tak na marginesie to szczyt hipokryzji, bo przecież walczy o ich prawa, więc mogłaby trochę nagiąć swoje zasady, na rzecz dobrze zrozumianej przyjemności). Jedyna zaleta to to, że nie będziecie przytulać się po stosunku, ona też tego nie lubi. Podsumowując: orgazmu raczej mieć nie będziesz, natomiast zostanie Ci niesmak , dyskomfort psychiczny i ogólne rozdrażnienie na dłuższy czas. Tarantino by tego nie wymyślił, ale feministki…”
Dlaczego mężczyznę boli głowa?
Feministka w typie babochłopa to tylko stereotyp, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. I nie dlatego, że współczesne kobiety źle wyglądają, mężczyzn coraz częściej boli głowa, ale ze strachu, że się nie sprawdzą. Jak wskazują badania profesora Zbigniewa Izdebskiego nad seksem Polaków, rośnie liczba panów, którzy boją się kobiet. Już co trzeci z nich czuje opory przed kontaktami seksualnymi. Z jednej strony silne kobiety imponują im, z drugiej budzą lęk przed kompromitacją. Panowie myślą, że kobiety przedsiębiorcze mają wysokie oczekiwania również w łóżku. Wszystko przez to, jak twierdzi prof. Izdebski, że panie faktycznie stały się bardziej wymagające. Czytają w kobiecych magazynach jak osiągnąć orgazm, jakie pieszczoty mogą przynieść satysfakcję. O seksie często wiedzą więcej niż mężczyźni, którzy nie mają takiego dostępu do tekstów psychologicznych, a sięganie po babskie gazety ich zdaniem nie uchodzi. Wolą więc wycofać się z życia intymnego niż pokazać, że może czegoś nie są pewni.
Jednocześnie Izdebski zauważa, że przecież nawet te kobiety, które nie mają problemów z osiąganiem orgazmu, wciąż cenią sobie nie sportowe wyczyny w łóżku, ale uczucia, bliskość i poczucie bezpieczeństwa. Tak twierdzi 60 proc. ankietowanych pań. Połowa mężczyzn uważa tak samo. Poza tym, wzajemnie poznawanie swoich potrzeb odbywa się głównie poprzez doświadczanie. Uciekanie z sypialni może prowadzić co najwyżej do rozstania i samotności.
(mos/pho)