Onkolog: oparzenia słoneczne z dzieciństwa zwiększają ryzyko czerniaka
Oparzenia słoneczne nabyte zwłaszcza w dzieciństwie zwiększają ryzyko zachorowania na czerniaka, dlatego chrońmy dzieci w czasie upałów - apeluje onkolog kliniczny dr Michał Piątek
12.08.2015 | aktual.: 12.06.2018 14:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oparzenia słoneczne nabyte zwłaszcza w dzieciństwie zwiększają ryzyko zachorowania na czerniaka, dlatego chrońmy dzieci w czasie upałów - apeluje onkolog kliniczny dr Michał Piątek z Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach.
Na oparzenia słoneczne w szczególności są narażone osoby o określonym fototypie, czyli z jasną karnacją, blond lub rudymi włosami, niebieskimi oczami. Ostrożne powinny być również osoby piegowate. - Opalanie to jest pewien rodzaj oparzenia - od mniejszego do większego nasilenia - powiedział PAP dr Piątek.
Wskazał, że w czasie silnego nasłonecznienia należy w szczególności zadbać o dzieci.
- Uważa się, że oparzenia słoneczne z dzieciństwa zwiększają ryzyko zachorowania na czerniaka szacunkowo o ok. 200-300 proc. Dlatego, kiedy wybieramy się z dziećmi na słońce, to głównie o nich powinniśmy myśleć, bo to u nich jest najłatwiej zapracować na nowotwór w przyszłości - podkreślił onkolog.
Specjalista zaznaczył, że dzieci nie powinny przebywać na silnym słońcu w godz. 11-15, ponadto należy je smarować kremami z filtrem, wkładać im odzież ochronną i nakrycia głowy.
- Opalać możemy się na dwa sposoby: naturalny lub sztuczny, należy jednak pamiętać, że liczba zachorowań na czerniaka podwoiła się w ciągu ostatnich 10 lat. Dotyczy to także solariów. Niestety średnia wieku młodych Polek korzystających z takich usług to obecnie 17 lat. W siedmiu europejskich krajach już wprowadzono zakaz korzystania z solariów przez osoby niepełnoletnie, po tym jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w 2009 roku ogłosiła, że jest to równie groźny czynnik zachorowalności na nowotwory jak tytoń i azbest - dodał.
- Tak naprawdę cały czas wszyscy na to konsekwentnie pracujemy - to jest trochę jak z paleniem papierosów, choroba może się pojawić po wielu latach - wskazuje.
Zdaniem onkologa, czerwona lampka powinna się zapalić każdej osobie, która zauważy na skórze coś nowego, czego nie było do tej pory bądź pojawiające się różnice w już istniejącej zmianie. Należy zwracać uwagę na: asymetrię (czy zmiana jest kolista, czy owalna), kolor (niejednolity) i wymiar (powyżej 5 mm). Istotne jest również, czy jej granice są poszarpane. - Nie oznacza to, że mamy od razu czerniaka, natomiast jest to sygnał, że trzeba pójść do lekarza - powiedział dr Piątek.
Dodał, że stosowanie kremów z filtrem jest bardzo ważne. - Smarujemy się często. Nie raz dziennie, tylko co godzinę lub dwie. Jeżeli chodzi o wysokość (indeks) filtra, to w tym przypadku dane nie są jednoznaczne, ale pokazują, że powinien być stosowany filtr powyżej SPF 15 - dodał.
Według doktora Piątka nie jest prawdziwe przekonanie, że wysoki indeks kremu ogranicza wytwarzanie się w organizmie witaminy D, niezbędnej m.in. dla zdrowych kości czy dobrego samopoczucia.
- Słońce sprzyja wytwarzaniu się witaminy D, ale trzeba wiedzieć, że w okresie letnim wystarczy niecałe 10 minut dziennie, żeby się wytworzyła w organizmie odpowiednia jej ilość, a zimą - kilkanaście minut. Dłuższa ekspozycja w tym celu nie jest nam potrzebna - dodał.
(PAP), ktp/ gma/