"Ostryga" to hit wśród singli. Trend randkowy robi furorę
Ból po rozstaniu? Czas zamienić łzy w szampana. W internecie furorę robi "oystering" – trend, który ma być idealnym lekiem na złamane serce. Zamiast płakać w poduszkę, mamy czerpać z życia jak z ostrygi, otwierając się na nowe randki i przygody.
Każdy, kto przeżył rozstanie, wie, że złamane serce potrafi boleć równie mocno jak fizyczna rana. Jedni zamykają się w czterech ścianach i nie chcą z nikim rozmawiać, inni rzucają się w wir spotkań towarzyskich, próbując zagłuszyć emocje. W ostatnim czasie coraz większą popularność zdobywa zjawisko nazwane "oystering". Ma ono zachęcać do tego, by po nieudanym związku zamiast rozpaczać, czerpać z życia pełnymi garściami – tak jakby było luksusowym afrodyzjakiem. Czy jednak naprawdę jest to dobry sposób na poradzenie sobie z trudnymi emocjami?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcela Leszczak potwierdza rozstanie z Miśkiem Koterskim. Będzie rozwód?
"Oystering" a złamane serce – na czym polega ten sposób?
Choć każdy z nas radzi sobie ze stratą na własny sposób, zwolennicy tzw. ostrygi podkreślają, że kluczem do szybkiego uporania się z bólem jest natychmiastowe otwarcie się na nowe znajomości. Zamiast rozpamiętywać i analizować przyczyny rozstania, warto – jak sugerują – wyjść do ludzi, pójść na randkę czy pozwolić sobie na flirt. Nawet jeśli pierwsze spotkania nie okażą się przełomowe, samo towarzystwo innych osób ma sprawić, że łatwiej zapomnimy o byłym partnerze.
Problem polega jednak na tym, że taki sposób "leczenia" nie bierze pod uwagę naturalnej potrzeby przeżycia żałoby po związku. Psychologowie podkreślają, że zamykanie się na emocje i zbyt szybkie odcinanie od nich może przynieść odwrotny skutek – zamiast faktycznie wyleczyć złamane serce, zepchniemy cierpienie w głąb siebie, a ono w końcu i tak da o sobie znać.
Dlaczego "ostryga" może pomóc, ale nie każdemu?
Nie da się ukryć, że "oystering" ma swoje plusy. Spotykanie się z nowymi ludźmi daje szansę na poszerzenie grona znajomych, nabranie pewności siebie i oderwanie się od rutyny. Niektórzy po rozstaniu potrzebują właśnie tego – poczucia, że świat się nie skończył i że nadal można się dobrze bawić. Taka perspektywa sprawia, że łatwiej spojrzeć w przyszłość i dostrzec, że nie tylko jedna osoba może być dla nas "tą właściwą".
Z drugiej strony, jeśli traktujemy ten sposób jako metodę ucieczki, efekt może być złudny. Nowe randki i znajomości na chwilę wypełnią pustkę, ale jeśli nie przepracujemy tego, co się wydarzyło, ból wróci ze zdwojoną siłą. Dlatego coraz częściej mówi się o tym, że "ostryga" jako rozwiązanie na złamane serce jest ciekawą, ale nie dla wszystkich korzystną praktyką.
Jak mądrze podejść do "oysteringu"?
Chociaż "oystering" może wydawać się kuszący, nie jest to podejście dla wszystkich. Osobom, które potrzebują czasu na regenerację i pobycie w samotności, może to tylko zaszkodzić. Ważne jest, aby słuchać swojego ciała i swoich emocji. Jeśli czujesz, że potrzebujesz odpoczynku od randkowania i towarzyskich spotkań, pozwól sobie na to. Nie ma nic złego w przeżywaniu rozstania w swoim tempie.
Dla jednych "oystering" może być przydatnym wsparciem, dla innych niepotrzebnym przyspieszaniem naturalnego procesu gojenia ran. Najważniejsze jest, aby słuchać samego siebie i nie zmuszać się do działań, na które nie jesteśmy gotowi.