"Otyłość to matka wszystkich chorób". Agnieszka od lat zmaga się z zespołem metabolicznym
– Z powodu wyglądu w żadnym towarzystwie nie mogłam być anonimowa, dlatego przez pewien czas non stop nosiłam okulary przeciwsłoneczne – wspomina 46-letnia Agnieszka, która dziś swoje schorzenia ma pod kontrolą, ale nie kryje, że najważniejszy jest lekarz, który w otyłym pacjencie zobaczy człowieka.
Zespół metaboliczny (ZM) nie jest odrębną jednostką chorobową. Składa się na niego zbiór powiązanych ze sobą czynników, które współwystępując, istotnie zwiększają ryzyko miażdżycy i chorób sercowo-naczyniowych, a także cukrzycy typu 2. Autorzy pracy "Zespół metaboliczny – nowa definicja i postępowanie w praktyce" (2022) tłumaczą, że głównym kryterium rozpoznania ZM jest otyłość brzuszna oraz występowanie dwóch z trzech czynników: podwyższonego ciśnienia tętniczego, nieprawidłowego metabolizmu glukozy lub podwyższonego stężenia cholesterolu nie-HDL (aterogenna dyslipidemia).
46-letnia Agnieszka na otyłość choruje od dziecka. – Urodziłam się w ósmym miesiącu ciąży. Lekarze podawali mi ogromne ilości glukozy, co bardzo negatywnie odbiło się na moim zdrowiu. Byłam grubym dzieckiem, stale głodnym. Pomimo że lubiłam się ruszać, moja waga rosła. W pierwszej klasie ważyłam ponad 40 kg, byłam największa w klasie i na podwórku – opowiada Agnieszka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieciństwo wspomina bardzo źle. – Rówieśnicy wytykali mnie palcami, nazywali grubaską – relacjonuje. Do tego doszły problemy z ciśnieniem krwi i bezdech senny powodujący chrapanie. – Przez to, że byłam wysoka, zwracałam na siebie uwagę, gdziekolwiek bym się nie pojawiła. Z powodu wyglądu w żadnym towarzystwie nie mogłam być anonimowa, dlatego przez pewien czas non stop nosiłam okulary przeciwsłoneczne – mówi Agnieszka.
Mama chodziła z nią od lekarza do lekarza. Pojawiały się różne pomysły na "uzdrowienie", większość chybionych. – "Mniej jeść i więcej się ruszać" to ulubione powiedzenie lekarzy. Łatwo powiedzieć. Przetestowałam różne diety. Chudłam, ale zawsze pojawiał się efekt jo-jo. Myślę, że tymi dietami, głodówkami i tabletkami na odchudzanie zamiast sobie pomóc, jeszcze bardziej sobie zaszkodziłam – uważa.
Przełom
Miała prawie 30 lat, gdy trafiła na – jak to określa – "wreszcie mądrą lekarkę". – Ona jedyna pochyliła się nade mną. Nie potraktowała mnie jak kolejnego "grubasa", tylko jak człowieka – nie kryje Agnieszka. – Internistka i dietetyczka, bardzo empatyczna. Przede wszystkim usłyszałam od niej, że otyłość to nie "moja uroda" czy efekt zapuszczenia się, a choroba. Jedna z najpoważniejszych, matka wszystkich innych chorób. Niby już to wiedziałam, ale dobrze było to usłyszeć od fachowca.
Ówczesna lekarka Agnieszki jako pierwsza użyła określenia "zespół metaboliczny". – Przeprowadziła ze mną bardzo wnikliwy wywiad, zleciła szereg badań – mówi Agnieszka, u której na zespół metaboliczny złożyły się: otyłość brzuszna (BMI 32, obwód talii powyżej 100 cm), nadciśnienie tętnicze i stan przedcukrzycowy (glikemia na czczo wyższa niż 120 mg/dl). – Trójglicerydy miałam na granicy normy. Nikt wcześniej nie wpadł na to, żeby oznaczyć mi poziom CRP, co wskazuje na stan zapalny w organizmie. Stężenie wyszło wysokie. Wszystko układało się w jedną całość. A przy tym bardzo źle czułam, np. miewałam częste ataki rwy kulszowej, które musiałam leczyć zastrzykami i masażami.
Autorzy pracy "Zespół metaboliczny – nowa definicja i postępowanie w praktyce" powołują się na statystyki, z których wynika, że w 2014 roku najczęstszym elementem ZM u kobiet była otyłość brzuszna (65 proc.), natomiast u mężczyzn podwyższone ciśnienie tętnicze (62 proc.). Częstość występowania ZM wyraźnie rośnie wraz z wiekiem.
Nowe życie
W stwierdzeniu, że "otyłość to matka wszystkich chorób" nie ma przesady. Jej konsekwencjami są: wspomniane już nadciśnienie tętnicze, cukrzyca bądź stan przedcukrzycowy oraz aterogenna dyslipidemia. Stąd już tylko krok do upośledzenia nerek, stłuszczeniowej choroby wątroby, niewydolności serca, obturacyjnego bezdechu sennego, zespołu policystycznych jajników, aktywacji układu współczulnego i tachykardii (częstoskurczu, gdy częstość akcji serca przewyższa 100 uderzeń na minutę), hiperurykemii (podwyższonego poziomu kwasu moczowego), przewlekłego stanu zapalnego.
Agnieszka konsultowała się m.in. z endokrynologiem, diabetologiem, bariatrą. Otarła się o chirurgiczne leczenie otyłości, z której ostatecznie zrezygnowano, gdy zaczęła gubić kilogramy. – Podstawą leczenia zespołu metabolicznego jest zmiana stylu życia, któremu trzeba przyjrzeć się bardzo wnikliwie, najlepiej z lekarzem – podkreśla.
W jej przypadku pożądane efekty dały:
- Spersonalizowane zalecenia żywieniowe.
- Nienazywanie diety dietą, a sposobem żywienia czy jadłospisem.
- Niestosowanie głodówek, tylko "przyjemne najedzenie się do syta" zgodnie z aktualną piramidą zdrowego żywienia.
- Znaczne ograniczenie soli i cukru.
- Niezmuszanie się do treningu, a uprawianie aktywności fizycznej, która sprawia przyjemność (!), a także naturalny ruch każdego dnia: spacery, uprawianie roślin, jazda na rowerze, wyprowadzanie psa plus zumba 1–2 razy w tygodniu.
- Wysypianie się. Agnieszka często kładła się spać po północy i spała krócej niż 6 godzin na dobę. To negatywnie odbiło się na jej zdrowiu i masie ciała.
- Znalezienie sposobów na radzenie sobie ze stresem (w jej przypadku dobrze zadziałały aktywność fizyczna i… kolorowanki dla dorosłych).
- Farmakologiczne wspomaganie leczenia otyłości.
– Zbyt mało mówi się o tym, że za zespołem metabolicznym stoi ryzyko śmierci na serce! Teoretycznie jest to oczywiste, a jednak istnienie zespołu metabolicznego to tykającą nad głową bomba. Dobrze jest to usłyszeć od lekarza, żeby móc się zmobilizować do walki – uważa Agnieszka, która dziś ma BMI w okolicach 25 i glikemię na czczo ok. 100. Przeszła zabieg leczący bezdech. – Jakość mojego życia jest teraz nieporównywalnie lepsza – zapewnia.
Lecz nadwagę
Zgodnie z kryteriami International Diabetes Federation (IDF) występowanie otyłości brzusznej u osób dorosłych wśród Europejczyków rozpoznaje się w przypadku obwodu talii u kobiet równej bądź większej niż 80 cm, a u mężczyzn ≥ 94 cm. Znacznie zwiększone ryzyko powikłań metabolicznych występuje przy obwodzie talii u kobiet ≥ 88 cm, natomiast u mężczyzn ≥ 102 cm.
Lekarze podkreślają, że rozpoznanie nie tylko otyłości, a już "samej" nadwagi musi skutkować ich leczeniem. Dalszy przyrost masy ciała zwiększa bowiem ryzyko przedwczesnej śmierci, a także wykluczenia społecznego i nierzadko niepełnosprawności. Głównym celem leczenia jest powstrzymanie postępu choroby, tzn. przyrostu masy ciała, a następnie jej zmniejszenie. Redukcja wagi już o 5-10 proc. przynosi korzystne efekty zdrowotne.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!