Patricia Kazadi o rasizmie. W Warszawie robi się niebezpiecznie
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć do części społeczeństwa wciąż to nie dociera, to można być czarnoskórą Polką i uważać Polskę za swoją jedyną ojczyznę. W show-biznesie figurują co najmniej trzy takie kobiety: Aleksandra Szwed, Omenaa Mensah i Patricia Kazadi. Ta ostatnia właśnie udzieliła "Vivie!" wspólnego wywiadu ze swoją mamą, w którym rozmawiały m.in. o rasizmie.
Patricia jest owocem wielkiej miłości między blondwłosą i niebieskooką Barbarą, a Jofim – finansistą z Kongo. Mimo że celebrytka urodziła się w Warszawie, to wczesne dzieciństwo spędziła w niewielkim Łukowie, gdzie budziła spore zainteresowanie.
"Naturalnie wiedziałam, że dziecko będzie wyróżniało się na tle innych. Ale to było dla mnie tak oczywiste, że się dziwiłam, idąc z małą Patricią na spacer, że w ogóle ktoś zwraca uwagę na jej wygląd" – opowiada w wywiadzie jej mama. I przytacza, że ludzka ciekawość potrafiła być przykra. Kiedy przypadkowa kobieta skomplementowała oczy i włosy małej Patricii i zapytała "dlaczego jest taką cyganichą", dziewczynka nie wytrzymała i kopnęła ciekawską panią swoją małą nóżką.
"Nigdy nie doświadczyłam skrajnego rasizmu. Nikt mnie nie pobił, nie wyzwał od 'czarnuchów', choć wiem, że takie rzeczy się zdarzały na ulicach" – mówi Patricia. Wielokrotnie natomiast zdarzało się jej, że rodzice znajomych mówili o sobie, że są rasistami, ale ją akurat lubią. Zdaniem aktorki i wokalistki nie były to zatem uprzedzenia, lecz zwykły strach przed odmiennością; gdyby było to bowiem uznanie wyższości jednej rasy nad drugą, uważaliby ją za gorszą, a nie równą sobie.
Zobacz także
Barbara Kazadi, mimo braku niebezpiecznych sytuacji, bała się o córkę. W efekcie, razem z ojcem, wozili ją wszędzie samochodem. "Chciałam uchronić cię przed zaczepkami, atakami. Gdy miałaś wrócić wieczorem, wolałam odebrać cię nawet o północy, bylebyś tylko nie jechała sama. Naprawdę bywa niebezpiecznie, a zwłaszcza gdy ktoś zwraca na siebie uwagę, tak jak ty" – zwraca się do córki blondwłosa mama. W konsekwencji, kiedy nastoletnia Patricia umówiła się ze znajomymi pod Rotundą (jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w centrum Warszawy – red.), zabłądziła. I wielokrotnie kłóciła się z rodzicami, wymuszając swoje prawo do samotnego poruszania się po mieście.
I choć wydawać by się mogło, że skoro kilkanaście lat temu - kiedy Warszawa była bardziej jednolita niż teraz - Patricia nie doświadczyła zbyt wielu nieprzyjemności związanych z jej kolorem skóry, to dzisiaj tym bardziej nie powinien stanowić on problemu. Niestety bywa inaczej. Jakiś czas temu w Cafe Kulturalna – przytulnej kawiarni w Pałacu Kultury i Nauki - zatrudniono Rajel – dwudziestosiedmioletnią ciemnoskórą Polkę, która przyjechała do Warszawy z Krakowa.
"Pół miesiąca wyzwisk w tramwajach i na ulicy, splunięć i wyzywania od 'ciapatych' wystarczyło. Zwolniła się i wyjeżdża. Ludzie, ta fala podchodzi nam już pod drzwi" – napisała na Facebooku właścicielka kawiarni, Agnieszka Łabuszewska. W rozmowie z portalem tokfm.pl 27-letnia Rajel powiedziała, że jest Polką w czarnej skórze i nie zna innej ojczyzny. Zamierza wrócić do Krakowa.