Blisko ludziPaulina zaginęła 3 dni temu, szukają ją tysiące internautów. Nie zawsze są pomocni

Paulina zaginęła 3 dni temu, szukają ją tysiące internautów. Nie zawsze są pomocni

Zdjęcia 27-letniej zaginionej łodzianki zalewają media społecznościowe. Tysiące użytkowników angażuje się w poszukiwania i spekulują na temat jej losów. - Internetowe akcje poszukiwawcze mają swoją drugą stronę - zaznacza przedstawicielka Fundacji Itaka.

Paulina zaginęła 3 dni temu, szukają ją tysiące internautów. Nie zawsze są pomocni
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marianna Fijewska

24.10.2018 | aktual.: 25.10.2018 13:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

27-letnia Paulina Dynkowska po raz ostatni widziana była w niedzielny poranek na skrzyżowaniu łódzkich ulic Zielonej i Kościuszki o godzinie 8 rano. Prócz łódzkiej policji, rodziny i znajomych, w poszukiwania kobiety zaangażowały się tysiące internautów, którzy udostępniają jej zdjęcia i komentują ponadprzeciętną urodę. Podobnie było w wypadku innych głośnych przypadków zaginięcia, jak choćby Iwony Wieczorek.

To najbliżsi nagłaśniają poszukiwania

- Paulina to piękna kobieta, z całą pewnością jej uroda przykuwa wzrok internautów, jednak o tym, jak głośna staje się sprawa zaginięcia, decyduje przede wszystkim zaangażowanie rodziny i przyjaciół - mówi Izabela Świergiel z Fundacji Itaka pomagającej w poszukiwaniach zaginionych osób.

- To oni, udostępniając w mediach społecznościowych zdjęcia i posty, sprawiają, że informacja o zaginięciu rozprzestrzenia się bardzo szybko. Im bardziej lubiana osoba, tym szersze są poszukiwania - mówi Świergiel.

W poszukiwania Pauliny zaangażował się jej brat Łukasz Dynkowski. Mężczyzna opublikował zdjęcie swojej siostry i zaapelował o pomoc. W ciągu doby wpis Łukasza udostępniono ponad 18 tys. razy. Użytkownicy Facebooka co kilka minut komentują post, wpisując nazwy miejscowości i państw, w których mieszkają, by zaznaczyć, że lokalnie rozprzestrzenili informacje o zaginięciu . "Wałbrzych", "Hannover", "Ozorków", "Belgia", "Poznań"... - piszą.

Spekulacje i fałszywe alarmy

Izabela Świergiel zaznacza, że internetowe akcje mają swoją drugą stronę. Użytkownicy zaczynają spekulować i snuć własne teorie na temat losów zaginionych, a także wysyłają do rodziny fałszywe informacje.

- Udostępniając informacje o zaginionych, nie powinno się podawać bezpośredniego kontaktu do rodziny. Ostatnio rozmawiałam z matką nastolatki, która zaginęła. Kobieta podała kontakt do siebie w mediach społecznościowych i wylała się na nią fala hejtu, która nie miała uzasadnienia. Ludzie pisali obraźliwe i wulgarne smsy, inni wysyłali fałszywe wskazówki, wprowadzając w błąd zrozpaczoną matkę - mówi kobieta i dodaje, że publikacja wizerunku osoby poszukiwanej także wiąże się z pewnymi konsekwencjami.

- Oczywiście zdjęcia są najlepszą metodą dotarcia do ludzi, ale należy zachować rozsądek w ich upublicznianiu. Niedawno zdjęcie mężczyzny uznanego za zaginionego zostało wykorzystane do założenia konta na profilu randkowym i fałszywej strony na Facebooku. To był cios dla jego najbliższych. Internetowe poszukiwania mają niezwykłą skalę, ale trzeba pamiętać, że ludzka wyobraźnia nie zna granic, szczególnie w połączeniu z anonimowością, jaką daje sieć - mówi Świergiel.

W mediach społecznościowych pojawia się mnóstwo spekulacji dotyczących losów Pauliny. Komentarze układają się w czarne scenariusze, które na pewno nie pomagają bliskim kobiety w przetrwaniu tak trudnego czasu. "Taka piękna! Oby nie trafiła w czyjeś brudne łapska" - pisze jeden z internautów. Inny dodaje, że kobiety z Polski o takiej aparycji mogą być porwane przez zagranicznych sutenerów.
"Widzę domek w lesie... nie mam dobrych przeczuć. Mapkę przekazałam już policji i rodzinie" - pisze z kolei kobieta, która samą siebie określa jako jasnowidzka pomagająca w odnajdywaniu zaginionych osób.

Losy zaginionych

Zdaniem brata zaginionej, Łukasza Dynkowskiego, nic nie świadczyło o tym, że Paulina mogłaby mieć kłopoty.

- Nigdy nie miała miejsca sytuacja, żeby Paulina nie wróciła do domu. Przed jej zaginięciem nie działo się kompletnie nic niepokojącego.To jest dla nas bardzo trudne. Niestety, nie mogę ujawniać żadnych szczegółów, prócz tego, co zostało powiedziane przez policję - mówi Łukasz. - Musimy być bardzo ostrożni, żeby nie zaszkodzić w sprawie - podsumowuje.

Przedstawicielka Itaki mówi z kolei o sprawach, w których zaginieni odnajdują się czasem po kilku miesiącach, a nawet latach, tłumacząc, że musieli złapać oddech i wyjechać, urywając kontakty z całym otoczeniem.

- Święta są takim okresem, gdy rodziny szczególnie odczuwają brak bliskiej osoby przy wigilijnym stole. Wówczas z fundacją kontaktują się nie tylko bliscy zaginionych szukający psychologicznego wsparcia, zrozumienia, ale zdarza się także, że trafiają do nas informacje od samych zaginionych. Czasem ktoś nie chce kontaktować się bezpośrednio z rodziną lub zwyczajnie nie wie, jak to zrobić. Zdarza się, że jesteśmy proszeni o to, abyśmy powiedzieli najbliższym, że zaginiony ma się dobrze i żyje, ale nie życzy sobie, aby go szukali - tłumaczy Świergiel i dodaje, że jeśli rodzina nie pozna losów zaginionego, często nie jest w stanie pogodzić się z jego nieobecnością pomimo upływu czasu.

- Nie da się określić częstego, powtarzającego się schematu, jeśli chodzi o rozwiązania spraw osób zaginionych. Jest tyle historii, ilu zaginionych. Ich finały zaskakują nas cały czas - podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (369)