Fitness"Pielęgniarki, zwolnijcie się. Może wtedy was docenią!"

"Pielęgniarki, zwolnijcie się. Może wtedy was docenią!"

- Drogie pielęgniarki, zwolnijcie się. Wasza praca jest marnie wynagradzana, opinia o was coraz gorsza, a do tego harujecie za inne – pisze do naszej redakcji Alicja Seliga. Kobieta za pomocą mediów chciałaby rozpocząć dyskusję na temat sytuacji pielęgniarek. - Bo z jednej strony widzę, że niektóre się starają, a z drugiej widzę też panującą wśród nich znieczulicę. I nie ma we mnie zgody na taki dysonans. Ten system jest chory i trzeba coś z tym zrobić – mówi kobieta.

"Pielęgniarki, zwolnijcie się. Może wtedy was docenią!"
Źródło zdjęć: © PAP

"Tata zmarł w szpitalnej toalecie"

- Potraktujmy smutną historię mojego taty jak przykład tego, że bywa naprawdę źle – tymi słowami rozpoczyna rozmowę ze mną Alicja Seliga. I zaraz dodaje, że nie chce zemsty za wydarzenia, które miały miejsce. Pragnie jedynie ostrzec innych i zwrócić uwagę na problem. Bo w polskim pielęgniarstwie – według niej – dzieje się niedobrze.

Ryszard Seliga miał 83 lata gdy przeszedł zawał. Zbliżała się wielkanoc, był 2016 rok. Już wtedy wiadomo było, że jego stan zdrowia bardzo się pogorszył. Od tamtego czasu pobyty w szpitalu stawały się coraz częstsze. W kwietniu 2017 roku mężyzna trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.

- Już tam zauważyłam, że niektóre pielęgniarki zachowują się wobec taty bardzo niegrzecznie. Odniosłam wrażenie, że póki pacjent porusza się i radzi sobie z higieną – jest nieźle. Kiedy jednak staje się całkowicie zależny od opieki innych, zaczyna się gehenna – opowiada Alicja Seliga.

Po kilkunastu dniach 84-latek został przetransportowany na oddział nefrologiczny. - Tam zaczął się dramat, bo inaczej tego nazwać nie mogę – mówi kobieta.

Z jej relacji wynika, że 84-latek bał się pielęgniarek. Te miały być wobec mężczyzny niegrzeczne, niedelikatne i zachowywać się bardzo obcesowo. - Nie zapomnę dnia, kiedy tata miał rano łzy w oczach. Mówił, że pielęgniarka kazała mu pójść do toalety, by się wypróżnił, mimo że nie miał siły. Innym razem nie chciała mu pomóc wstać. To nie był jednostkowy przypadek. Zachowanie tych pań wielokrotnie bywało wręcz agresywne – wylicza Alicja Seliga.

Mężczyzna słabł w oczach. Zmarł w nocy z 17 na 18 kwietnia 2017 roku. - Do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe, że człowiek, który nie powinien wstawać z łóżka, zmarł w nocy w szpitalnej toalecie. Być może tak bardzo się bał, że chciał uniknąć konfrontacji z pielęgniarkami i sam tam poszedł. Lub po prostu, wiedząc, że nikt go nie umyje, chciał, by zawieźć go tam wózkiem – domyśla się nasza czytelniczka.

"Ten system toczy rak"

Pani Alicja nie chce odwetu za to, co przydarzyło się ojcu. Jemu życia już nikt nie zwróci. Jednak jeszcze przed śmiercią odebrano mu godność umierania. I tego nie może przeboleć.

- Dlatego napisałam ten list z prośbą, by pielęgniarki się zwolniły. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Niektóre z tych pań pracują naprawdę ciężko. Opiekują się pacjentami, są dla nich miłe, życzliwe i pomocne. Kiedy trzeba – wyjaśnią wszystko. Potrafą znaleźć czas na rozmowę z chorym. Niestety, opinię profesji psują jednak kobiety niechętne pacjentom, agresywne, nieżyczliwe. Niejednokrotnie widziałam w oczach taty strach, gdy niektóre pielęgniarki pojawiały się na dyżurze. Widziałam bezceremonialność z jaką traktowały pacjentów – żali się pani Alicja.

"Trzeba by nagrać to, co się dzieje, gdy znika rodzina i zaczyna się nocny dyżur… Pacjenci ciągle czegoś chcą, a przecież nie można cały czas kręcić się wokół nich. Jest przecież tyle ciekawych rzeczy wokoło. Są dzieci, mężowie, rodzina. Trzeba usiąść, porozmawiać, wymienić się przepisami, zerknąć na serial, poplotkować, uciąć drzemkę. W którym miejscu pracy, dla nocnej zmiany są kanapy, poduszki, koce?! Gdzie, bez skrępowania, można przeglądać kolorową prasę czy internet w komórce?! Dlaczego jest na to przyzwolenie, dlaczego nikt nie reaguje?! Dlaczego chory, cierpiący i bezradny boi się tych, którzy mają mu pomagać?!" - napisała kobieta w liście do naszej redakcji.

Nie uważa jednak, że wina za zachowanie pielęgniarek leży tylko po ich stronie. Za to odpowiedzialny jest także system organizacji pracy. Zarobki pielęgniarek bardzo różnią się od pensji lekarzy, choć to właśnie one wykonują dużą część pracy na oddziałach. Przeciętne wynagrodzenie sióstr zależy od miejsca pracy, lokalizacji, specjalizacji, stażu. Uśredniając, można przyjąć, że pielęgniarki z 25-letnim stażem pracy miesięcznie zarabiają 4,8 tys. zł brutto. Ta, która przepracowała 5 lat zarabia średnio ok. 3 tys. zł.

Są to jednak średnie wyliczenia. W praktyce zdarza się, że na pasku wynagrodzenia widnieje kwota 1,5 tys. zł. Jeśli weźmiemy pod uwagę pracę w stresujących warunkach, wymagającą wiedzy medycznej i psychologicznej oraz siły fizycznej – to mało.

- Najmniej zarabiają pielęgniarki w szpitalach powiatowych, najniższe płace dotyczą oczywiście tych pań, które przychodzą do zawodu - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Zofia Małas, prezes Krajowej Rady Pielęgniarek i Położnych.

Tymczasem za naszą zachodnią granicą pielęgniarki w żłobku co miesiąc otrzymują ok. 16 tys. zł. brutto. W krajach, w których określona jest najniższa krajowa pensja, zarobki początkujących sióstr to podowojona kwota tej stawki. Polki coraz częściej decydują się więc na emigrację zarobkową, a Niemcy, widząc solidność dobrze wykształconych kobiet, chętnie je zatrudniają. Nic więc dziwnego, że w polskich szpitalach młodej kadry jest jak na lekarstwo.

Zawód na zakręcie

Katarzyna Piechnik zdecydowała się wyjechać od razu po studiach. Tu nie widziała dla siebie perspektyw.

- Nie wszędzie tak jest, ale zdarza się, że te starsze panie zwyczajnie wykorzystują młodsze. Kwestią czasu jest to, że i one wyemigrują – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie pielęgniarka od 3 lat pracująca w Berlinie.

Problemem jest także małe zainteresowanie zawodem. Studia pielęgniarskie kończy średnio rocznie ok. 5 tys. absolwentów. - Tylko co z tego, skoro połowa z nich od razu po studiach podejmuje pracę w innym zawodzie bądź emigruje? Jesteśmy naprawdę na zakręcie - załamuje ręce Zofia Małas.

I dodaje, że ogromnym obciążeniem dla zawodu jest fakt, że średni wiek pielęgniarek w Polsce to 51 lat. Panie są więc wypalone, przemęczone i przepracowane. - Co więcej, wyliczamy, że od października przez najbliższe 4 lata uprawnienia emerytalne zdobędzie ok. 30 proc. pań pracujących w pielęgniarstwie.Część z nich oczywiście jeszcze będzie dorabiać do emerytury. Musimy bowiem powiedzieć sobie wprost. Jeśli odejdą - szpitale zostaną zamknięte, ponieważ nie będzie osób odpowiedzialnych za opiekę nad pacjentem - mówi Zofia Małas.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (23)