GwiazdyPiosenki do łóżka

Piosenki do łóżka

Pisano, że jej głos to „miód i whisky”. O trafności porównania będziemy mieli okazję przekonać się na koncertach, z którymi Diana Krall przyjeżdża do Polski w listopadzie.

Piosenki do łóżka
Źródło zdjęć: © AFP

Pisano, że jej głos to „miód i whisky”. O trafności porównania będziemy mieli okazję przekonać się na koncertach, z którymi Diana Krall przyjeżdża do Polski w listopadzie. W dniu wywiadu była chora. Naturalny kontralt dodatkowo się obniżył i nie ustępowała chrypka – gorzki miód i wyjątkowo mocna whisky. Rozmawialiśmy o standardach, o Brazylii i o przytulaniu. Rozmawia Daniel Wyszogrodzki

– Co sprawia, że piosenka staje się muzycznym standardem?

– Tego nie wie nikt. I nie sądzę, żeby ktokolwiek pisał piosenkę z myślą: O, to będzie klasyk! Mamy wielkie szczęście, że już na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych, kiedy powstawały zręby jazzu i całej muzyki popularnej, tworzyli tacy kompozytorzy, jak George Gershwin, Cole Porter czy Irving Berlin. Ich utwory stały się nieśmiertelne, składają się na „wielki śpiewnik amerykański”. Jednak nie zapominajmy, że wszyscy ci twórcy pisali po prostu bieżące przeboje, czy to w musicalowych rewiach, czy dla ówczesnych wykonawców. A później, w kolejnych dekadach, wyłącznie publiczność decydowała, które utwory przetrwają.

– Wydaje się, że bossa novy także spełniają kryteria zostania evergreenem.

– Mają wszystkie najlepsze cechy standardów. Cudowne melodie – jednocześnie niekonwencjonalne i wpadające w ucho. Rozkołysane rytmy zachęcające do poruszania ciałem, niekoniecznie w tańcu… Bossa nova została zamerykanizowana, powstały anglojęzyczne teksty, piosenki śpiewali tacy mistrzowie jak Frank Sinatra. Dla mnie zupełnie niesamowite jest to, że wtedy – cztery dekady temu – niezwykłe aranżacje na orkiestrę tworzył Claus Ogerman. A teraz ten sam artysta pracował przy moim albumie. Mam poczucie kontynuacji, uczestniczenia w pięknej muzycznej tradycji. Fakt, że obejmuje ona dwa kontynenty, napawa mnie dodatkową radością, bo jest dowodem na to, iż muzyka stanowi uniwersalny język. Naprawdę tak jest.

– Nie po raz pierwszy nagrywasz swoją muzykę w rytmie bossa novy…

– Sięgałam po bossa novę wielokrotnie na wcześniejszych płytach. Ta brazylijska muzyka znalazła trwałe miejsce w „amerykańskim śpiewniku” dzięki popularności takich artystów, jak Antonio Carlos Jobim, rodzina Gilberto czy saksofonista Stan Getz – nastąpiło to w latach 60. Piosenki z Ameryki Południowej stały się standardami w Ameryce Północnej. Przyjmujemy to za coś naturalnego, a przecież tak niewiele utworów spoza angielskiej strefy językowej zyskuje popularność w USA. Nawet język portugalski nie stanowił przeszkody, kiedy Amerykanie odkrywali muzykę brazylijską. Wszyscy ją pokochali – szeroka publiczność i wielcy jazzmani.

– Czy pobyt w Brazylii miał bezpośredni wpływ na kształt nowego albumu?

– Był kluczowy w moim nowym podejściu do muzyki. Wracałam tam wielokrotnie i moja fascynacja pogłębiała się. Brazylia jest niesamowicie sexy – muzyka jest tam tak bezpośrednio związana z ciałem, że nasze dyskotekowe „orgie” wydają się śmieszne. To tradycja afrykańska. Wszyscy oglądamy w telewizji relacje z karnawału w Rio, prawda? Samba jest jak żywioł – nieokiełznana. Bossa nova natomiast – zmysłowa, intymna, delikatna.

– I występując w Brazylii, nie miała pani poczucia wożenia drzewa do lasu? – Była to trudna próba. Ale też gratyfikacja okazała się wyjątkowa. Po pierwsze, przekonałam się, że bossa nova i muzyka Jobima żyją tam naprawdę, że wszędzie w Brazylii słychać „Dziewczynę z Ipanemy”, chociaż to już tyle lat. Po drugie, zrozumiałam, że Brazylijczycy wcale nie są o swoją muzykę zazdrośni. Cieszą się, kiedy ich piosenki wykonuje obcokrajowiec. To są ich standardy, znane w Brazylii przez wszystkich. Kiedy śpiewałam na koncercie „Este Seu Olhar”, cała publiczność mi wtórowała. Potraktowałam to jako akceptację i poczułam zastrzyk optymizmu w związku z nowym albumem.

– Taki repertuar można nagrywać bez końca, prawda?

– Jestem pianistką i interpretatorką piosenek. Napisałam kilka rzeczy z moim mężem, ale nie uważam się za autorkę czy kompozytorkę. Sięgam po standardy – brazylijskie czy amerykańskie, a to jest repertuar niewyczerpany. Mam nadzieję, że moje albumy, moja gra i śpiew stają się coraz lepsze. To jest najważniejsze. Ale wiesz, co jeszcze ci powiem? Kiedy zastanawiam się teraz nad cechami evergreenów, to myślę, że z tymi wszystkimi ponadczasowymi piosenkami ludziom jest się łatwo utożsamić – znajdują w nich siebie samych i czują się z tym komfortowo. Ja sama czuję się komfortowo z tym repertuarem. Wracając więc do wcześniejszego pytania – może standardy to piosenki, z którymi czujemy się tak dobrze, że uznajemy je za swoje?

– Wspomniała pani męża. Związek wybitnych artystów musi być trudny.

– Mój mąż ma od dawna własną karierę, mogę nawet powiedzieć, że nasza publiczność jest w zasadzie odmienna. Elvis Costello jest jednym z najlepszych autorów piosenek w muzyce popularnej, tworzy również na polu muzyki klasycznej. Wiele osób pamięta go też jako zbuntowanego punkowca – to zabawne. Nagraliśmy we dwoje jeden album i dla mnie było to znacznie trudniejsze wyzwanie niż dla niego. On porusza się bowiem swobodnie po wielu gatunkach, jego muzyka zawsze była bardzo eklektyczna, zaś moje terytorium to klasyczny jazz. Lubię, gdy występuje gościnnie na moich nagraniach, ostatnio zaśpiewaliśmy razem „Makin’ Whoopee”.

– Czy możemy oczekiwać nowych wspólnych piosenek?

– Nie jest to wykluczone, choć nie mamy żadnych konkretnych planów. Ale lubię sposób, w jaki nasze nagrania „rozmawiają ze sobą”. Nawet kiedy wcale nie występujemy na nich razem. Cała ta płyta to list miłosny do mojego męża. To najbardziej intymny i romantyczny album w mojej karierze. To są piosenki do przytulenia się w łóżku do ukochanego mężczyzny, to jest szept kochającej kobiety.

Diana Krall (ur. w 1964 r.) – wokalistka i pianistka jazzowa, jedna z najbardziej znanych artystek XXI w. Ma na koncie 12 płyt oraz edycję DVD koncertu „Live in Paris” (2002). Jej najnowszy album, „Quiet Nights” (2009), zawiera m.in. standardy bossa novy. Diana Krall była wielokrotnie nominowana i nagradzana Grammy Award. W 2003 r. poślubiła popularnego brytyjskiego autora, kompozytora i piosenkarza Elvisa Costello, 6 grudnia 2006 r. przyszli na świat synowie bliźniacy.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)