"Po roku związku usłyszałam, że jestem za gruba i go nie pociągam. Poczułam, jakby mi ktoś strzelił w twarz"
Od "schudnij" lub "przytyj", bo jesteś "za mało atrakcyjna" do "powinienem być dla ciebie najlepszą motywacją w dbaniu o wygląd i figurę". Granica pomiędzy zwykłą sugestią od partnera, a toksyczną relacją robi się coraz cieńsza, a jak się okazuje, związków, w których kobiety spotykają się z przykrymi i dotykającymi słowami od mężczyzn, jest dziś naprawdę wiele.
Dziesiąty odcinek programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" wywołał w fanach produkcji spore emocje. Jeden z uczestników 6. edycji zasugerował swojej partnerce, że nie dość, że jego zdaniem ma ona nadwagę, to porównując jej zdjęcia sprzed pięciu lat do tych obecnych, wyglądała wtedy według niego znacznie lepiej. "Chciałbym, żebyśmy ciut zmienili dietę" - powiedział swojej żonie, dodając, że "lubi drobne, po prostu zgrabne dziewczyny".
Na pytanie: "Myślisz, że będzie między nami lepiej, jeżeli schudnę?", uczestnik odpowiedział twierdząco. Jego słowa, jak zresztą było widać, spowodowały u kobiety niepewność i zwiększyły kompleksy. Dały jednak do myślenia, czy gdy już na początku pojawiają się między partnerami tego typu "problemy", warto kontynuować taką relację.
"Poczułam, jakby mi ktoś strzelił w twarz"
- Kilka lat temu byłam w związku, w którym byłam za chuda, bo ważyłam ok. 50 kg przy 177 centymetrach wzrostu. Wtedy partner bardzo wciskał we mnie jedzenie, a gdy nie chciałam jeść, obrażał się. Jakiś czas później rozstaliśmy się, a ja weszłam w inny związek. Ważyłam 65 kg. Po roku usłyszałam po raz pierwszy, że w sumie to jestem za gruba i nie pociągam go fizycznie. Poczułam, jakby ktoś mi strzelił w twarz - opowiada w rozmowie z WP Kobieta Ewa Pawlak.
- Było mi wstyd i źle, bo poczułam się jakbym na nim wymuszała przez ten cały czas interakcje fizyczne, podczas gdy on czuł do mnie po prostu obrzydzenie. Ale 'wzięłam to na klatę' i schudłam 10 kg. Wtedy też byłam dla niego za gruba, ale dodatkowo biust stał się za mały. Dzisiaj już nie jesteśmy razem, ale jakoś nie potrafię spojrzeć w lustro i uznać się za szczupłą, mimo że wiem, że w teorii taka jestem - dodaje kobieta.
Takie historie budzą przerażenie. Ewa sama przyznaje, że dziś przez swoje związki ma problemy nie tylko z akceptacją siebie, ale i zaburzenia odżywiania. Panicznie boi się przytycia. Choć od zerwania minęło już sporo czasu, wciąż myśli o tym, że to właśnie liczba na wadze jest dla drugiej strony najważniejsza i definiuje ją jako osobę.
"Tracił wartość w moich oczach"
- Pamiętam, kiedy leżałam z moim byłym chłopakiem, on dotykał palcami mojego brzucha i w którymś momencie powiedział "urósł ci brzuch, musisz coś z tym zrobić". Czasami odpowiadałam mu na to, że może i chętnie zrzuciłabym te 5 czy 10 kg, ale brakuje mi motywacji i bodźca, który mnie do tego popchnie. Wtedy słyszałam: "to ja nie jestem dla ciebie wystarczającą motywacją?" - mówi Gosia w rozmowie z WP Kobieta.
- Nie było mi wtedy przykro. Poziom hipokryzji w jego zachowaniu, nie tylko na tej płaszczyźnie, odejmował jego wartość w moich oczach. Nie jestem z nim już z 2,5 roku i nie potrafię zrozumieć tego, dlaczego byłam z takim mężczyzną. Ale tak to jest, jak akceptuje się miłość, na jaką wydaje się, że się zasługuje - dodaje dziewczyna.
"Wszystko zależy od tego, w jaki sposób to powiemy"
O opinię na temat nieprzychylnych komentarzy dotyczących wagi bądź wyglądu partnera, które mogą zakończyć się najróżniejszymi problemami u drugiej ze stron, zapytaliśmy Magdalenę Chorzewską, psycholożkę i jedną z ekspertek programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". Ona także przyznała, że sposób, w jaki uczestnik "ŚOPW" powiedział swojej żonie o tym, jak ocenia jej wygląd, był bardzo niewłaściwy.
- Powiedzenie "jesteś za gruba" może być prawdziwe tylko dla jednej strony, ale dla drugiej już nie. Ta osoba, tak samo, jak uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" Julia, może czuć się dobrze w swoim ciele i wcale nie mieć z tym problemu. W tym przypadku to bardziej jej mąż wyraził niezadowolenie i to wprost, w bardzo niewłaściwy sposób - mówi Chorzewska.
Gdzie są granice?
"Uciekaj" - to właśnie to słowo jest najczęściej kierowane do osób, które opowiadają publicznie o swoich problemach z partnerami m.in. na forach internetowych. Według Magdaleny Chorzewskiej ucieczka nie zawsze jest jednak właściwym krokiem, bo nie każdy związek rozpoczynający się od takich słów musi być toksyczny.
- Jeżeli druga osoba powie coś, co nam się nie podoba, warto postawić granicę i wyrazić swoje zdanie. Ale to, że mężczyzna zasugeruje: 'słuchaj, nie myślałaś o tym, żeby schudnąć?' nie oznacza od razu, że relacja z nim będzie toksyczna. Nie trzeba od niego uciekać, bo być może on nawet nie ma pojęcia, że robi źle. Wydaje mu się, że jak coś powie wprost, to będzie okej, a rzeczywistość okazuje się inna. To działa zresztą w dwie strony, bo kobiety też potrafią nieźle "dopiec" swoim facetom - wyjaśnia psycholożka.
"Nie ma ludzi idealnych"
- Nie ma ludzi idealnych. Nieprzyjemnie sytuacje mogą się zdarzać w każdym związku, nawet tym, który na pozór wydaje się być 'perfekcyjny' - mówi Magdalena Chorzewska.
Psycholożka i ekspertka "ŚOPW" twierdzi, że w momencie, kiedy chcemy coś przekazać partnerowi, co dotyczy jego wagi, możemy wykorzystać wzajemną motywację - ćwiczyć razem z partnerem, chodzić wspólnie na siłownię czy gotować zdrowe posiłki.
- Czasem ktoś naprawdę chce dla nas dobrze, dlatego nie należy od razu odbierać tego w odwrotny sposób. Nie ma nic złego w obopólnym motywowaniu się, jeśli nie jest to robione w obraźliwy i wulgarny dla drugiej osoby sposób - podsumowuje w rozmowie z WP Kobieta.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.