Podają kawę w skąpym bikini. Mimo zakazu, nie dają za wygraną
Do niedawna w amerykańskim mieście Everett widok kelnerki podającej kawę w samym bikini nikogo nie dziwił. Jedna z najpopularniejszych sieci kawiarni słynęła bowiem ze skąpo ubranego personelu cieszącego się wysokimi zarobkami z napiwków. Jednak innego zdania były władze miasta. Szybko zakazano pracownikom pokazywać się w tak niestosownych strojach pod groźbą wysokich kar. Reakcja personelu była bezbłędna!
13.09.2017 | aktual.: 13.09.2017 19:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kawiarnie z kelnerkami paradującymi w samym bikini szybko zdobyły ogromną popularność w USA. Ale niestety ten nowatorski pomysł nie spodobał się władzom miasta Everett w stanie Waszyngton. Aby zakazać pracownicom odkrywania ciała w miejscach publicznych, wprowadzono zbiór zasad ubioru dla personelu gastronomii.
Pracownice nie mogą nosić bikini i krótkich topów odsłaniających brzuch. Poza tym szorty też nie mogą być zbyt krótkie. Ich nogawki powinny wynosić co najmniej 7,5 cm, licząc od linii pośladków. A plecy powinny być całkowicie zasłonięte.
Każda osoba, która nie dostosuje się do przepisów, będzie odpowiadać przed sądem. Bikini-baristkom grozi nawet rok pozbawienia wolności i 5 tysięcy dolarów grzywny. Jednak najbardziej zaskoczyła nas reakcja tych pań.
Kelnerki, nie czekając ani chwili dłużej, postanowiły interweniować. Nie widzą nic złego w noszeniu bikini w miejscu pracy i twierdzą, że tego typu zakazy naruszają ich wolność osobistą. Natychmiast złożyły więc pozew z żądaniem wycofania przepisów. - Rada miejska nie ma prawa mówić, co można, a czego nie można ubierać do pracy. To jest pogwałcenie konstytucji Stanów Zjednoczonych - twierdzą zgodnie.
A wy jak oceniacie ich reakcję?
Zobacz: Polskie królowe bikini