Podstawowy gadżet erotyczny. Powinien być w każdej polskiej sypialni
- Miarą dobrego kochanka i dobrej kochanki jest umiejętność zadawania pytań, zainteresowania i dowiedzenia się, czego naprawdę chce ta druga strona. Bo wtedy, gdy zaczynamy zadawać pytania, to robimy własną rewoltę erotyczną – radzi Joanna Keszka, trenerka kreatywnego seksu i edukatorka seksualna, która na łamach Wirtualnej Polski opowiedziała m.in., jakie erotyczne postanowienia noworoczne warto powziąć w 2023 r.
30.12.2022 | aktual.: 02.01.2023 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie bójmy się żywej ekspresji
Często jest tak, że nawet jeśli kochamy się regularnie, to bardziej przypomina to rutynowy przegląd części intymnych niż dobrą zabawę w łóżku. Kochamy się zgodnie ze stereotypami, przestarzałymi wyobrażeniami na temat tego, co jest męskie, a co kobiece. Mężczyzna ma być tym, któremu konar płonie, często oraz długo. To on decyduje o tym, jak mamy się kochać i ma monopol na szukanie pomysłów na to, jak dopieścić kobietę.
Ona ma być tą, która jest "seksowna", czyli ładna i niewymagająca w łóżku, jej zadaniem jest zadowalanie swoim wyglądem i zachowaniem mężczyzny. Wolno jej mieć oczywiście orgazmy, ale pod warunkiem, że to będą takie eleganckie, niewulgarne, kobiece orgazmy. Do tego powinna szczytować równocześnie z mężczyzną. Na dodatek to wszystko ma się dziać w sytuacji, gdy ta kobieta i ten mężczyzna w ogóle nie rozmawiają ze sobą o seksie, nie znają swoich ciał, upodobań. Do tego ciągle robią to samo, a czekają na erotyczny cud, że w końcu w ich sypialni coś nowego się wydarzy.
Zachęcam, by w nowym roku robić sobie bardzo proste i przyjemne ćwiczenie erotyczne, które nazywam właśnie puszczaniem się w seksie. Należy zamknąć oczy, wziąć głęboki wdech, dwa razy dłuższy wydech, zrelaksować się, pozbyć napięcia w ciele. To ważne, bo napięcie ogranicza nam kontakt z ciałem, tłumi je. I gdy już jesteśmy zrelaksowani, to wyobraźmy siebie, że sypialnia jest miejscem, w którym nie ma ani wstydu, ani poczucia grzechu, ani strachu, że jeśli ujawnimy, na co mamy naprawdę w łóżku ochotę, to nikt nas nie wyśmieje, nie zaatakuje, nie zlekceważy. Czujemy się całkowicie pewne siebie i wyobrażamy sobie, jak w tej sytuacji wyglądałyby nasze doświadczenia erotyczne, na co dałybyśmy sobie pozwolenie, o co poprosiłybyśmy swojego akceptującego, troskliwego i czułego partnera lub partnerkę.
I to jest odpowiedź na to, czego my same naprawdę chcemy. Puścić się to znaczy nie kochać się według przestarzałych i szkodliwych stereotypów na temat kobiet, mężczyzn i seksu, tylko szukać odpowiedzi na podstawowe pytanie w życiu i w seksie: czego naprawdę ja sama chcę. W puszczaniu się w seksie chodzi o to, żeby nie bać się żywej ekspresji, żeby nie bać się dzikości, wiedzieć, że ten seks nie musi być taki elegancki, poważny, ugrzeczniony, wystudiowany, z góry rozpisanymi przez nie wiadomo kogo rolami, że mężczyzna jest tym napalonym, a kobieta jest tą elegancką…
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zadawajmy więcej pytań
Według mnie miarą dobrego kochanka nie jest to, czy ma dużego penisa, który zawsze na zawołanie jest w zwodzie, czy długo stoi i czy zawsze może. O byciu świetnym w łóżku nie świadczy powtarzana miejska legenda, że najlepszy jest taki mężczyzna, który może szczytować dwa razy bez wyjmowania penisa z pochwy. Miarą dobrego kochanka i dobrej kochanki jest umiejętność zadawania pytań, zainteresowania się i dowiedzenia się, czego naprawdę chce ta druga strona. Bo wtedy, gdy zaczynamy zadawać pytania, to robimy własną rewoltę erotyczną. Przestajemy używać seksu do udowadniania jacy jesteśmy wspaniali albo jacy porządni/nowocześni/moralni; można by długo wymieniać, co ludzie poprzez seks chcą udowodnić.
My więc dla odmiany chcemy przyjemność seksualną dawać i przyjmować, a nie wykorzystywać seks do udowadniania czegokolwiek sobie czy innym. Niezadawanie pytań to często cecha osób, które żyją w przekonaniu, że są super, a o seksie wiedzą wszystko, albo że seks nie jest jakoby w ich życiu ważny. Słyszę, jak niektórzy mężczyźni mówią: tyle kobiet miałem, tyle filmów porno obejrzałem, wszystko wiem, o nic nie muszę pytać. W momencie, w którym uważamy, że wiemy wszystko i że o nic nie musimy pytać naszego partnera lub partnerki, to zamykamy się na dobry seks. A to zawsze rodzi frustrację. Otwartość jest odpowiedzią na pytanie, jak mieć więcej radości z seksu.
Warto pamiętać rzecz dość oczywistą, że każdy z nas jest inny i może mieć różne potrzeby w różnych momentach życia. Czasami potrzebujemy szybkiego energetycznego seksu, a czasami jesteśmy bardziej nastawieni na czułość, przytulanie i dotyk. Jeśli nie będziemy się siebie pytać o swoje potrzeby, to skąd je mamy znać? A jeśli nie wyjdziemy im naprzeciw, to ich nie zaspokoimy ani teraz, ani nigdy.
Równie ważne jak zadawanie pytań jest, żeby samemu umieć na nie odpowiedzieć: czego ja chcę w łóżku, czego chcę więcej, a czego mniej. Chodzi o to, żeby nie zrzucać odpowiedzialności za swoje życie seksualne na drugą osobę. Zatem wiedzę powinnam zdobywać nie tylko na temat partnera lub partnerki, ale także na swój własny. Jak inaczej opowiem tej drugiej osobie, czego chcę, co mi sprawia przyjemność, gdzie są moje granice? Bardzo zachęcam wszystkich do tego, żeby o seksie rozmawiać szczegółowo. Gdy mówimy: chcę więcej pieszczot piersi, to warto zastanowić się, o ile procent więcej ma tego być (śmiech). Im będziemy bardziej konkretne, tym lepsze wskazówki damy naszemu partnerowi. W seksie warto stawiać na komunikację, a nie dokarmianie zbyt rozbuchanego lub kruchego ego.
Sięgajmy tam, gdzie penis nie sięga
Chodzi o dopieszczanie łechtaczki. Penetracja to nie wszystko, a mężczyźni ciągle zdają się o tym zapominać. Zachęcam do poznawania łechtaczki, która jest narządem absolutnie niezwykłym. A my jako ludzkość o łechtaczce wiemy wciąż niewiele. Tymczasem to jest część ciała kobiety, która dokładnie została zbadana i opisana dopiero w 1998 roku! Człowiek znacznie wcześniej rozpoczął podbój kosmosu, niż pochylił się nad wielkością i funkcjami łechtaczki. Od mężczyzn nikt nigdy nie oczekiwałaby, żeby angażowali się w działania erotyczne, które całkowicie ignorują ich główny organ seksualny. A łechtaczka właśnie jest takim kobiecym organem. Jest stworzona wyłącznie do odczuwania przez kobietę przyjemności, jest olbrzymia, w stanie podniecenia, podobnie jak penis, powiększa się – w zwodzie ma między 12 a 14 cm.
Przypominam, że już nie mówi się o orgazmach pochwowych i łechtaczkowych, tylko o takich, które powstają na skutek wewnętrznej i zewnętrznej stymulacji łechtaczki. Większość kobiet lubi połączenie tych dwóch rodzajów pobudzania tego organu. Co ważne, łechtaczka ma ogromną liczbę zakończeń nerwowych, naukowcy nie są tu zgodni – mówi się od 8 do 10 tys. Jedno jest pewne, że mamy ok. dwóch razy więcej tych zakończeń nerwowych niż mężczyźni na penisie.
Zachęcam też kobiety do tego, żeby poznawać łechtaczkę na własną rękę. Kobiety nigdy nie będą na równi z mężczyznami, dopóki ten nasz narząd będzie ignorowany. Co ważne, trzeba pamiętać, że łechtaczka to nie jest penis wywrócony na lewą stronę, potrzebuje innego rodzaju stymulacji, wilgoci, pocierania, masowania. Jak słyszę, gdy ktoś mówi, że kobiety są skomplikowane w łóżku, to mówię mu: pozwól kobiecie poocierać się łechtaczką o to, o co ma ochotę, bez oceniania jej, że jest wulgarna, nienormalna, że się zachowuje jak kotka w rui. Kiedy kobiety mają się tylko w łóżku podobać, dopasowywać się do męskich potrzeb, ich pragnienia są pomijane, a łechtaczki ignorowane, a mimo to oczekuje się od nich przeżywania orgazmu, to jest tak, jakby ktoś oczekiwał od mężczyzn, że on będą szczytowali od pociągania za włosy łonowe w czasie gry wstępnej.
Więcej zabawek erotycznych
My, Polacy, lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy narodem wielkim, także w seksie. Jednak statystyki dotyczące np. korzystania z zabawek erotycznych jasno pokazują, że jesteśmy malutką kropką w skali Europy – w Anglii, Francji czy Hiszpanii - w przeciwieństwie do Polski - gadżety erotyczne są bardzo popularne. A ja zachęcam do korzystania z tych zabawek, bo jak sama nazwa wskazuje zabawki służą do zabawy (śmiech), której wszyscy, niezależnie od wieku, potrzebujemy. I nie ma znaczenia, czy skończyłeś lub skończyłaś lat 18, 30 czy 50 – wszystkim nam należy się radość, zabawa, niepoważne wygibasy, wygłupy. A gadżety erotyczne są właśnie elementem związanym z zabawą w naszej sypialni, pozwalają nie traktować wszystkiego, co się tam dzieje, śmiertelnie poważnie.
Podstawowy zestaw gadżetów, który powinien być w każdej polskiej sypialni, otwiera opaska do oczu. Nawet gdy robimy w łóżku to samo, to kiedy kochamy się z zamkniętymi oczami, pozostałe zmysły nam się wyostrzają. Dzięki prostemu zasłonięciu oczu możemy urozmaicić tę zabawę. Kolejnym niezbędnym gadżetem jest dobry lubrykant na bazie wody, który, gdy dochodzi od wysuszenia śluzówki, przychodzi nam z pomocą i powoduje, że to, co mogłoby pójść opornie, idzie gładko.
Trzeci kolejny gadżet to wibrator łechtaczkowy, który ma szeroką rozpiętość wibracji, czyli można rozmasowywać łechtaczkę i pochwę za pomocą delikatnego programu, a gdy już podniecenie się zwiększy, przełączyć na tryb intensywniejszy. Zachęcam też do wyposażenia się w świeczkę do masażu; wszyscy jesteśmy spięci, przepracowani i fajnie by było, gdyby w 2023 roku seks kojarzył nam się bardziej z relaksem niż z halowymi mistrzostwami. Zrezygnujmy z porównywania się z innymi, za to bądźmy w kontakcie ze sobą, z swoim ciałem i z osobą, którą zapraszamy do sypialni.
Wpisujmy seks do kalendarza
Często spotykam się z opinią, że najlepszy seks jest spontaniczny, wtedy, gdy rzucamy się na siebie i zalewa nas fala pożądania. Tymczasem nie jest to prawdą. Oczywiście doceniam szybkie numerki, które – nie ukrywajmy – czasami ratują nasze życie erotyczne. Dobrze, że są, ale jeśli nasze życie będzie wyłącznie się składało z szybkich numerków, to będzie ono przewidywalne jak menu w barze szybkiej obsługi.
Tymczasem, kiedy planujemy seks, wpisujemy go w kalendarz, umawiamy się na przykład, że na nowy rok, 1 stycznia, spotykamy się w sypialni, to mamy czas, żeby się zastanowić, czego tak naprawdę chcemy, możemy się przygotować do tego dnia, zgromadzić gadżety, choćby opaskę do oczu czy świecę do masażu, zmysłową muzyczkę w tle, ładny strój, możemy wymyślić zmysłową zabawę dla dwojga. Poza tym, kiedy planujemy seks, mamy większą szansę, żeby o nim porozmawiać, a wpisywanie go do kalendarza pozwala go celebrować i uczcić seksowny dzień tak, jak na to zasługuje.
Joanna Keszka: trenerka kreatywnego seksu, aktywistka, edukatorka seksualna i pisarka. Autorka poradników i książek o seksie "Grzeczna to już byłam", "Potęga Zabawnego Seksu". Pisze o seksualności na portalu Barbarella.
Joanny Keszki wysłuchała Katarzyna Trębacka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!