"Nowy rok, nowa ja". Psycholożka o presji związanej z postanowieniami noworocznymi
"Nowy rok, nowa/nowy ja", "Od 1 stycznia zapisuję się na siłownię", "W tym roku na pewno schudnę". Wraz z nadejściem nowego roku większość z nas wdroży w życie postanowienia, których ma nadzieję się trzymać. O tym, czy warto je tworzyć, jak nie zwracać uwagi na presję ze strony otoczenia i trzymać się własnych zasad, rozmawiamy z psycholożką Katarzyną Kucewicz.
29.12.2021 15:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aleksandra Lewandowska, WP Kobieta: "Nowy rok, nowa/nowy ja" to słowa, które słyszymy co roku od wielu osób wokół nas. Czy według pani właśnie tak powinniśmy do tego pochodzić? Powinniśmy narzucać sobie rozpoczęcie czegoś od nowa tylko dlatego, że nadszedł kolejny nowy rok?
Katarzyna Kucewicz: Narzucać na pewno nie, ale bardzo często czujemy sporą presję z tego powodu. Wraz z nowym rokiem chcemy otworzyć nową kartę w naszym życiu. Kończy się to różnie. Czasami podchodzimy do tego w dobry sposób. Chcemy zacząć coś, co planowaliśmy już od pewnego czasu i jesteśmy do tego przygotowani. Czasami jednak nie przemyślimy tego dokładnie, kierujemy się kimś lub czymś innym i ostatecznie nam to nie wychodzi.
Natrafiłam na wiele opinii psychologów, którzy odradzają swoim pacjentom tworzenie postanowień noworocznych. Zastanawia mnie, dlaczego?
Bo wspomniana przeze mnie presja może zadziałać w negatywny sposób. Jeżeli człowiek za dużo zaplanuje, a postanowienia okażą się być nieudane, poczuje się zniechęcony oraz rozczarowany. Zmiany najlepiej jest rozpocząć od teraz, jeśli naprawdę ich chcemy. Nie od poniedziałku czy nowego roku. Musimy się do nich też dobrze przygotować.
Na wiele osób 1 stycznia może podziałać oczywiście bardzo dobrze i dawać poczucie, że nowy rok to dobry czas na zmiany. Jeżeli faktycznie mamy taką wewnętrzną potrzebę, to warto wtedy spróbować. Jeśli jednak jest to kolejny 1 stycznia, a za miesiąc będziemy na siebie źli, że nasze postanowienia odeszły w siną dal, trzeba pomyśleć, dlaczego tak się dzieje. I nie chodzi tu o samą datę. Moim zdaniem warto przyjrzeć się przede wszystkim postanowieniom - czy nie tworzymy ich ze względu na np. rodzinę, która wywiera presję.
Spotkała się pani z sytuacjami, kiedy postanowienia noworoczne opierały się na tym, co ktoś usłyszał na swój temat przy świątecznym stole?
Wiele razy. W części domów Wigilia to taki festiwal uwag i docinek. Czasami jest tak, że nawet osoba, która jest bardzo pewna siebie, kiedy się nasłucha, że np. przytyła w czasie pandemii czy powinna zmienić pracę, bo wszyscy zarabiają dużo, a tylko ona nie, to może być to takim motorem do tego, że "powinnam/powinienem coś zmienić". Ale zazwyczaj jest tak, że to właśnie tego typu postanowienia nie wychodzą, bo nie są podyktowane naszymi chęciami, tylko stresem, presją, kompleksami, potrzebą udowodnienia czegoś bądź uniknięcia krytyki. A w moim odczuciu zmiana wychodzi wtedy, kiedy wypływa z naszego pragnienia i z miłości do siebie, a nie ze złości i wstydu.
Jak w takim razie tworzyć postanowienia, żeby udało nam się je zrealizować?
Na to nie ma niestety jednej, złotej rady. Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, do czego jest mi ta zmiana potrzebna i jak bardzo jest mi potrzebna. Zastanowić się, czy naprawdę jej chcę. Jeżeli tak, to warto jest przeanalizować, co robiliśmy do tej pory, aby to osiągnąć, co wychodziło nam bardziej, a co mniej. Jeśli mamy poczucie, że wiele sposobów nas już zawodziło, warto sięgnąć wtedy po radę kogoś, kto się w tym specjalizuje i będzie dla nas wsparciem. To może być coach, dietetyk czy trener. Dodatkowo warto zastosować metodę małych kroków. Ja jestem zwolenniczką mikronawyków, czyli drobnych kroków, dzięki którym zmiana będzie dla nas prostsza. Nie zaczynajmy nauki języka angielskiego od spędzania nad nim całych dni, tylko od powtarzania dwóch słówek dziennie, a nie pięćdziesięciu, bo wtedy się zniechęcimy.
A jeżeli znowu nam nie wyjdzie?
Wtedy trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego pewna część mnie nie chce tej zmiany. Bo skoro nam nie wychodzi to prawdopodobnie jest jakaś cząstka, która to sabotuje. Czasami jest tak, że zmiana jest dla nas dobra z pozoru, a my po prostu się jej boimy.
Pamiętam historię mężczyzny, który miał bardzo duże trudności z nauką języka i cały czas to sabotował. Nie chodził na lekcje i nie uczył się słówek, a powtarzał, że musi. Nie był w stanie się jednak zmobilizować. Kiedy zaczął to analizować, okazało się, że boi się tego, że gdy nauczy się już języka, to otrzyma w pracy trudniejsze zadania, z którymi sobie nie poradzi. Dlatego tak bardzo unikał tej nauki. I to zdarza się naprawdę często.
Podobnie jest z odchudzaniem u kobiet. Kobiety z pozoru pragną schudnąć, ale w głębi duszy boją się zmiany - tego, że będą wyglądały po niej zupełnie inaczej niż dotychczas. To wywołuje u nich podświadomy lęk przed tym, czego nigdy wcześniej nie zaznały. I ten lęk powoduje blokadę. To jest trudne, ale można to pokonać z pomocą psychologa.
Czasem czujemy też za dużą presję, że musimy mieć jakieś postanowienia, bo wszyscy wokół je mają.
Dokładnie tak. Przecież jak wszyscy mają, to my też musimy je mieć. Wtedy wymyślamy często coś na szybko, trudnego do zrealizowania, stresujemy się i nam się to nie udaje.
A czy powiedzenie komuś o naszych postanowieniach może nam ułatwić ich realizację?
Z reguły mówi się, że powiedzenie komuś o postanowieniach jest swego rodzaju zobowiązaniem, które trudniej nam złamać, bo jak powiemy, to nie chcemy potem robić z siebie osoby "gołosłownej". Ale to też nie jest tak, że jak powiemy, to na pewno nam się to uda. Najważniejsza jest nasza wewnętrzna motywacja.
Zdarza się też tak, że ktoś powie o postanowieniu, a później kłamie i udaje, że np. już nie pali papierosów, a tak naprawdę nie robi tego tylko przy innych. Pali będąc samemu, ale nie potrafi przyznać się do "porażki". Dlatego z mówieniem o postanowieniach możemy sobie zaszkodzić. Znam relacje, które zakończyły się z tego powodu. Bo ktoś powiedział, a potem zerwał kontakt, bo inaczej musiałby się przyznać, że mu nie wyszło. Pamiętajmy, że zawsze lepiej jest powiedzieć prawdę, niż zrywać kontakt i przyjaźń z takiego powodu.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.