Iwonę w jej agroturystyce w Beskidach odwiedziły ciocie, które chciały pomóc jej w robieniu przetworów - kompotów ze śliwek. Wcześniej trzeba było jednak narwać owoców. Jasiek, syn właścicielki, podwiózł je w wyjątkowy sposób - na malutkiej, zbitej z desek przyczepce od traktora. Zobacz więcej we fragmencie programu "Gospodarze - czym chata bogata".
Iwona prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Beskidach. W jednym z odcinków programu "Gospodarze - czym chata bogata" kobietę odwiedziły jej dwie ciotki, Irena i Alicja, które miały pomóc jej w zbieraniu śliwek, a następnie przygotowywaniu kompotów. Okazało się jednak, że praca zaczęła się od niespodziewanej, emocjonującej "wycieczki". Syn Iwony, Jasiek, podwiózł je do drzew swoim małym traktorem na przyczepce zbitej z desek.
- Tej jazdy na traktorku chyba nie zapomnę nigdy. Tyle było emocji, strachu - mówi Iwona. - Trzeba było wprowadzić trochę adrenaliny (....) i później było lepsze samopoczucie - komentuje chłopak.
Jak wygląda praca w agroturystyce?
To nie był koniec przygód. Ku wielkiemu niezadowoleniu Iwony Jasiek ustawił chyboczącą się drabinę na przyczepie. - Spadniesz mi stąd - ostrzegała go, jednak chłopak jej nie słuchał. - Z Jaśka jest urwis - powiedziała w końcu. Chłopak ostatecznie zszedł z drabiny, wszedł na drzewo i potrząsnął gałęziami aż śliwki spadły.
- Jakbym tu nie przyjeżdżała, to bym się już zestarzała. A tak, ciągnę tu, z młodzieżą się człowiek spotyka i jest całkiem inaczej.- wyznała Irena.
- Uważam, że jak na swój wiek ciocie mają cudowne poczucie humoru i dużo siły i pozytywnej energii. Pomimo różnicy wieku przyjaźnimy się, lubimy i wspieramy - powiedziała z kolei Iwona.
Kobiety zaprzyjaźniły się przed laty, gdy Iwona mieszkała w Krakowie. Kontakt odnowił się jednak dopiero, gdy założyła agroturystykę i związała się z Bandim. - Jak poznałam Bandiego, mówię Ali: nie za bardzo. Ale jak zobaczyłam, że jest taki zdolny, ma kurki, kaczki i wszystko... - wyznała Irena.
Zobacz więcej w Telewizji WP.