Pogrzeby online. Czy Polacy są na to zbyt konserwatywni?
- Ostatnio organizatorka prosiła, żebyśmy uchwycili na nagraniu członków rodziny uczestniczących w ceremonii. Kamerzysta doniósł mi, że to są zapłakani ludzie, więc powiedziałam, żeby tego nie robił. Wtedy podeszła do niego organizatorka. Cała we łzach powiedziała: "proszę filmować rodzinę". No więc filmowaliśmy - mówi Agnieszka z Pogrzeby Online.
12.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 08:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Obostrzenia, kwarantanny i strach sprawiły, że żałobnicy nie zawsze docierają na stacjonarny pogrzeb. Zakłady pogrzebowe umożliwiają transmisję online z ceremonii, by pomóc tym, którzy z różnych względów nie mogą pojawić się na cmentarzu. Okazuje się jednak, że Polacy nie do końca są przekonani do takiej formy ostatniego pożegnania.
"Babcia nie chciała o tym słyszeć"
W okresie, gdy w pogrzebach uczestniczyć mogło tylko pięć osób, odszedł dziadek Anety. Śmierć z przyczyn naturalnych, umarł w domu.
- Nie było to dla nas wielkim szokiem – mówi w rozmowie z WP Kobieta Aneta. - Dziadek miał 89 lat i sporo chorób. To była naturalna kolej rzeczy. Tak samo podeszła do tego też moja babcia. Problem w tym, że była wtedy dość mocno przeziębiona i uczestnictwo w pogrzebie męża nie było dobrym pomysłem.
Aneta próbowała namówić babcię na pogrzeb online. Chciała, żeby wdowa mogła uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu.
- Babcia nie chciała o tym słyszeć – przyznaje Aneta. - Powiedziała, że to z prawdziwym pogrzebem nie ma nic wspólnego i że ona takich rzeczy nie potrzebuje. Poprosiła tylko, żeby zrobić jej zdjęcia i wywołać. Nie było jej więc w czasie samego pochówku, ale ma teraz w domu zdjęcia trumny i grobu. I wydaje mi się, że to jej wystarcza.
Podejście reprezentowane przez babcię Anety nie dziwi psychologa, Anny Pasławskiej-Turczyn z Centrum Medycznego Innova-Med. Kabaty.
- W polskiej mentalności społecznej istnieje wiele ważnych obszarów tzw. sacrum – mówi Anna Pasławska-Turczyn w rozmowie z WP Kobieta. - Tradycje, obyczaje, obrządki czy lokalne wierzenia to nadal bardzo ważne dla nas obszary życia społecznego, które mają wpływ na nasze wewnętrzne i rodzinne przeżycia oraz wspomnienia. Tematyka funeralna to wciąż temat tabu w kulturze polskiej. Mamy wewnętrzne przekonanie, że nie możemy zawieść najbliższych także na ostatnim etapie ich życiowej podróży.
"Pogrzeb nadal jest tematem tabu"
Tomasz Gromadzki z Zapamiętane.pl był prekursorem pogrzebów online. Wprowadził je w Polsce w 2013 roku. Taki model zyskiwał już wtedy na popularności w Australii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Okazało się jednak, że Polacy raczej nie wyobrażają sobie takiej formy pożegnania ze swoimi bliskimi.
Od 2013 roku do pana Tomasza zgłosiło się dosłownie kilka osób z prośbą o pochówek online. I niewiele zmieniły w tym również obostrzenia nakładane na uczestników pogrzebów w wyniku pandemii. W marcu, gdy w uroczystościach żałobnych uczestniczyć mogło tylko pięciu członków rodziny, do pana Tomasza zadzwoniły... trzy osoby. W związku z tym firma zrezygnowała ze świadczenia tego typu usług.
- Przypadki, kiedy rodzina szuka takiej formy, mogę policzyć na palcach jednej ręki i pandemia niewiele w tej kwestii zmieniła – mówi Tomasz Gromadzki w rozmowie z WP Kobieta. - Nie ma boomu. Polacy to tradycyjny naród, dla którego śmierć nadal jest tematem tabu. Jeżeli chodzi o pogrzeb, to w naszym kraju wychodzi się z założenia, że nie powinien on być wymyślny czy niekonwencjonalny. Polacy są dość konserwatywni.
Pan Tomasz zwraca uwagę, że brak zainteresowania usługą wcale nie wynika z tego, że Polacy o niej nie wiedzą.
- Kiedy jako pierwszy wprowadziłem usługę pogrzebów online, było o niej głośno w mediach. Polacy wiedzą, że coś takiego istnieje, ale po prostu nie są zainteresowani. Mają blokadę wynikającą z tradycji i mentalności. Do tego dochodzi jeszcze kwestia finansowa – taka usługa w różnych firmach kosztuje od kilkuset złotych do tysiąca. To dość spory wydatek. Ja na tę chwilę zrezygnowałem z takiej usługi, bo to po prostu nie ma sensu.
"Proszę filmować rodzinę"
Firma Pogrzeby Online oferuje transmisje zarówno z mszy żałobnej, jak i z cmentarza. Tu zainteresowanie jest całkiem spore, choć przychodzi falami.
- Najwięcej zgłoszeń mieliśmy w marcu, potem sprawa nieco ucichła – mówi Agnieszka z Pogrzeby Online. - Teraz, kiedy ludzie z dnia na dzień trafiają na kwarantannę, znów dzwonią telefony. Nie jest to forma akceptowana przez wszystkich. Szczególnie seniorzy mają w tej kwestii pewne opory. Zdarzało się nie raz, że wszystko było już dograne i dzień przed ceremonią dowiadywaliśmy się, że transmisja jednak nie dojdzie do skutku. Któryś ze starszych członków rodziny stwierdzał, że cmentarz to nie miejsce dla kamer i że nie tak pogrzeb powinien wyglądać. I transmisja nie dochodziła do skutku – dodaje.
Okazuje się, że pogrzeby online wywołują silne emocje u żałobników. Nie tylko ze względu na kontrowersje wokół formy.
- Takie transmisje pozwalają na jeszcze silniejsze przeżywanie żałoby. Nie ma wtedy hamulców, myślenia o tym, jak się wygląda i "co ludzie powiedzą". Raz musiałam zadzwonić do osoby oglądającej transmisję i ona była w bardzo silnych emocjach.
Zobacz również:
Do firmy dzwonią żałobnicy w różnym wieku.
- Wbrew pozorom, najczęściej są to osoby starsze, które boją się pandemii i nie chcą stwarzać zagrożenia dla pozostałych członków rodziny – przyznaje Agnieszka. – Zdarza się też, że dzwoni ktoś inny niż sam organizator. On nie zawsze czuje się na siłach, by załatwiać wszystkie formalności. Pogrzeb online zamówić może na przykład wnuczka czy ktoś z dalszej rodziny, ale na takie działanie musimy mieć zgodę organizatora.
Do tego zgodę wyrazić muszą też inni członkowie rodziny.
- Zwykle staramy się filmować w taki sposób, by widać było głównie trumnę czy grób. Rodziny nagrywamy tylko na wyraźną prośbę. I zdarza się, że faktycznie mamy takie zlecenie. Ostatnio organizatorka prosiła, żebyśmy uchwycili na nagraniu członków rodziny uczestniczących w ceremonii. Kamerzysta doniósł mi, że to są zapłakani ludzie, więc powiedziałam, żeby tego nie robił. Wtedy podeszła do niego organizatorka. Cała we łzach powiedziała: "proszę filmować rodzinę". No więc filmowaliśmy.
Z czego wynikają takie potrzeby? W pewnym sensie również z polskiej mentalności.
- Polski pogrzeb ma być wystawny – tłumaczy Anna Pasławska-Turczyn. - Mocno trzymają się stereotypy typu "co powie sąsiad?". U nas wszystko musi być barwne, głośne i "na bogato". Także po to, żeby można było pochwalić się przed światem i podnieść własne ego. Mniej liczy się świat wewnętrznych przeżyć, empatia, refleksja, intymność. A przecież najważniejsza jest pamięć o przodkach, wspomnienia, codzienna zaduma. To dzięki temu nasi bliscy wciąż są obecni.