Blisko ludziPokonała anoreksję. Teraz pomaga innym

Pokonała anoreksję. Teraz pomaga innym

Pokonała anoreksję. Teraz pomaga innym
Źródło zdjęć: © AFP

11.04.2012 16:58, aktual.: 07.09.2018 12:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W wieku 20 lat Ashley Ransley przy wzroście 1,83 m ważyła mniej niż 49 kg.

To waga typowa dla 12-latki. Nie pomagało wieloletnie leczenie i ostrzeżenia lekarzy, że jeżeli nie zacznie jeść normalnie, w każdej chwili może dostać ataku serca. – Pogodziłam się z tym, że to rodzaj powolnego samobójstwa – wspomina. Jak udało jej się wyjść z choroby?

Mieszkająca w USA w stanie Michigan kobieta wspomina, że jej problemy z żywieniem zaczęły się, kiedy była nastolatką. Anoreksja nasiliła się, gdy w 2006 roku poszła na studia. Waga Ashley była niebezpiecznie niska, jej tętno wynosiło 38 uderzeń na minutę (norma to ok. 70). Lekarze ostrzegali ją, że jeżeli nic nie zrobi, może wkrótce umrzeć.

Kobieta starała się ukrywać swoją chorobę przed rodzicami, Nancy i Edem. Jej stan jednak ciągle się pogarszał. W końcu została wysłana na leczenie. – Nie chciałam tego. Nie znosiłam siebie, nie miałam zamiaru wyzdrowieć. Poszłam do ośrodka tylko po to, żeby nie ranić bliskich – wspomina.

Po czterech miesiącach wyszła ze szpitala, jednak efekty terapii nie trwały długo. Wkrótce znowu zaczęła chudnąć. W najgorszym okresie ważyła mniej niż 49 kilogramów. – Miałam wtedy 20 lat, więc prawo nie mogło mnie już chronić – opowiada Ashley. – Jedynym sposobem na powstrzymanie rozwoju choroby było przymusowe zamknięcie mnie na oddziale psychiatrycznym, co zresztą rozważała moja terapeutka. Ja tymczasem poddałam się i uznałam, że anoreksja będzie dla mnie powolną formą samobójstwa.

Wielka przemiana

Życie Ashley zmieniło się, kiedy znalazła w ogródku zabłąkaną kotkę. Na początku myślała, że jest bardzo młoda, jednak okazało się, że to dorosłe, lecz skrajnie niedożywione zwierzę.

Kobieta przygarnęła kotkę, nadała jej imię Riley. Zwierzę wymagało dużo uwagi i troski, bardzo powoli przybierało na wadze. Ashley bardzo przywiązała się do swojej nowej przyjaciółki. W końcu znalazła stworzenie, którym mogła się opiekować. Czuła się potrzebna.

– Kiedy zajmowałam się Riley, coraz mniej skupiałam się na moich własnych zaburzeniach żywienia – opowiada. – Jadłam wtedy, kiedy ona, a ponieważ musiałam spędzać dużo czasu, żeby ją rehabilitować, nie popadałam w obsesję ćwiczeń. Obie zaczynałyśmy powoli wracać do zdrowia. Przestałam miewać myśli samobójcze i znalazłam motywację do walki z chorobą.

Teraz 25-letnia Ashley waży 72 kg, co jest odpowiednią wagą dla osoby jej wzrostu. Nadal opiekuje się kotką. Wykorzystuje swoje doświadczenie w walce z chorobą do tego, żeby pomagać innym. Została konsultantką w organizacji charytatywnej EDEN, która pomaga ludziom z zaburzeniami odżywiania.

- Tłumaczę chorym, że potrzeba bodźca do tego, żeby wyzdrowieć. Dla mnie była to opieka nad kotem, jednak każdy musi odnaleźć swoje własne lekarstwo – tłumaczy Ashley. – Kocham Riley, jednak wiem, że kiedyś odejdzie. Tym bardziej zdaję sobie sprawę, że muszę walczyć o swoje zdrowie. Ja uratowałam jej życie, a ona moje.

Odnaleźć sens

Anoreksja to ciężkie zaburzenie psychiczne. Wielu chorych ma pewne predyspozycje genetyczne, lecz nie bez znaczenia są też okoliczności, w których doszło do rozwoju objawów. Anorektycy to często perfekcjoniści, osoby szukające kontroli i stabilizacji. Często jednak, szczególnie w młodym wieku, mamy wrażenie, że nic nie zależy od nas. W takiej sytuacji nastolatkom często wydaje się, że jedyne, co mogą kontrolować, to własna waga.

Trudno jest wyleczyć anoreksję, leki są nieskuteczne w walce z tą chorobą. Często pomocna bywa psychoterapia, nie wystarczy jednak po prostu przychodzić na spotkania z psychologiem. Specjaliści od zaburzeń żywienia mówią, że bardzo ważne jest, aby chory na nowo poznał i pokochał świat. Musi znaleźć sens życia, poczuć się potrzebny.

Tak właśnie było w przypadku Ashley, która poświęcając się opiece nad kotem, niejako zapomniała o swoich problemach. Skupienie się na kimś innym pomogło jej odnaleźć równowagę wewnętrzną, uwierzyć w to, że jest potrzebna. Znalazła motywację do życia, tymczasem jak sama przyznała, anoreksja była dla niej formą powolnego samobójstwa. Nie ogranicza się jednak do opieki nad Riley, teraz pomaga innym znaleźć drogę do zdrowia.

Tekst: na podst. The Daily Mail/(sr/pho)