Polacy pokochali te psy. A one często duszą się na ich oczach
Upały dają się we znaki nie tylko ludziom, ale też psom. Jeśli nie zadbamy o nie odpowiednio, wysoka temperatura może być dla nich śmiertelnie niebezpieczna. Najczęściej ofiarami upałów są rasy, które człowiek pozbawił możliwości sprawnej wentylacji, skracając w drodze hodowli ich nosy do absurdalnego minimum. Mowa m.in. o popularnych buldogach francuskich, które już kilka lat temu skradły serca Polaków.
21.07.2022 | aktual.: 22.07.2022 12:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polacy pokochali buldogi francuskie. W 2019 r. bulwy, jak pieszczotliwie nazywają je opiekunowie, były drugą najpopularniejszą rasą w naszym kraju - uplasowały się tuż za owczarkami niemieckimi. Największy boom przyszedł jednak wraz z pandemią koronawirusa, kiedy hodowle (i niestety również pseudohodowle) przeżywały oblężenie. Chętni ustawiali się w kolejkach po kolejne mioty, a szczenięta rozchodziły się jak świeże bułeczki. Trend ten nadal ma się dobrze.
Jest jednak jedno "ale". Buldogi francuskie, podobnie jak m.in. pekińczyki, shih tzu, buldogi angielskie, mopsy i boksery, należą do ras brachycefalicznych, z nienaturalnie skróconą trzewioczaszką, co ma dla nich fatalne konsekwencje. Zwłaszcza w upalne dni.
Czytaj także: Domowe sposoby na upały. Tak przetrwasz falę gorąca
To nie słodkie chrumkanie!
Wśród licznych problemów, z jakimi borykają się psy tych ras, ekspert na pierwszym miejscu wymienia syndrom brachycefaliczny, inaczej zwany syndromem ras krótkoczaszkowych (BOAS).
- W skład syndromu brachycefalicznego wchodzą: zwężenie nozdrzy przednich, wydłużenie podniebienia miękkiego, wynicowanie kieszonek krtaniowych i niedorozwój tchawicy. Pies może cierpieć z powodu jednej wady lub mieć cały ich zestaw. Problemy tych ras oczywiście nie zamykają się w obrębie układu oddechowego - tłumaczy lekarz weterynarii Łukasz Łebek, autor książki "Co gryzie weterynarza" oraz fanpage’a "Nie zadzieraj z weterynarzem".
- "On się nie dusi. On tak słodko chrumka. One przecież tak mają!". Niestety, mimo łatwości, z jaką możemy obecnie zdobywać informacje, niektórzy opiekunowie psów zdają się nie dostrzegać, że charczący mops czy buldog francuski cierpią. Bo tak należy traktować przewlekły problem z czymś tak istotnym jak oddychanie. Te psy cierpią, bo nie mają komfortu oddechowego, często są niewydolne wysiłkowo. Wiele z nich jest skazanych na wieloletnie życie z dusznością. Tylko dlatego, że udało nam się wmówić sobie, że to normalne dla tych ras – przypomina Łukasz Łebek.
- Syndrom brachycefaliczny może objawiać się chrapaniem w trakcie snu czy chrumkaniem podczas ekscytacji. Pozornie wydaje się to niegroźne i łatwo nam przejść nad tymi objawami do porządku. Zdarza się jednak i tak, że nagle to słodkie chrumkanie przechodzi w silny atak duszności, który zawsze jest zagrożeniem dla życia. Bywa, że nie udaje się z niego psa wyprowadzić i zwierzę odchodzi - podkreśla lekarz weterynarii.
Zabójcze upały
Psy, w przeciwieństwie do ludzi, nie oddają nadmiaru ciepła przez pocenie się. Proces ten odbywa się u nich przez ziajanie.
- Pies, wciągając szybko powietrze, ochładza krew przepływającą przez naczynia w okolicy nosa i jamy ustnej. Im dłuższa kufa, tym większa powierzchnia do oddawania ciepła. U psów brachycefalicznych ten mechanizm jest mało wydajny. U niektórych kufy po prostu brak. Taki pies musi włożyć większy wysiłek w próbę termoregulacji, który w przypadku dużych upałów może się i tak okazać daremnym. W związku z tym psy krótkoczaszkowe są o wiele bardziej narażone na ryzyko udaru cieplnego – wyjaśnia Łukasz Łebek.
Lekarze weterynarii od lat alarmują, by nie lekceważyć problemów ras brachycefalicznych. Na fanpage’u gabinetu weterynaryjnego Med-Vet swojego czasu pojawił się wstrząsający post, pod którym umieszczono krótkie wideo z psem walczącym o każdy oddech.
"Dziś z wielkim przerażeniem przyjęliśmy kolejnego BF (buldoga francuskiego - przyp. red.) z dramatycznym oddychaniem spowodowanym syndromem psów krótkoczaszkowych (BOAS)" - zaczyna się dramatyczny wpis. "Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie fakt, że pies, który do nas przyjechał na zabieg, w ciągu kilku minut od wejścia potrzebował pomocy z powodu nagle rozwijającego się przegrzania. Jego duszność wdechowa była tak silna, że w ciągu kilku minut zaczęła zagrażać jego życiu. W trakcie badania okazało się, że ma już 40,1 st. C, a siny język i pienista wydzielina napędzała lawinę nieszczęścia".
Sygnały alarmowe
Na co muszą zwracać uwagę miłośnicy psów ze skróconymi kufami? Łukasz Łebek podkreśla, że przede wszystkim na głośne i nietypowe dźwięki oddechowe.
- Nie można także bagatelizować spadku wydolności wysiłkowej, kaszlu, omdleń i ziajania - zwłaszcza, kiedy ani nie uprawiamy sportu, ani nie jest gorąco. Nauczmy się także rozpoznawać objawy udaru cieplnego. Jeśli jest bardzo ciepło, a nasz pies prezentuje następujące objawy: utratę przytomności, zaburzenia równowagi, silne ziajanie, wzrost temperatury ciała, silne zaczerwienienie błon śluzowych, ślinotok, wymioty, biegunkę, możemy podejrzewać zaburzenie procesu termoregulacji. Wtedy biegiem udajmy się do lekarza weterynarii - mówi ekspert.
Jak pomóc pupilowi w upalne dni (i nie tylko)
Aby uniknąć problemów z przegrzaniem i zwiększyć komfort życia psa, musimy zadbać o temperaturę, w której przebywa. Zadbajmy, by w domu znalazł się dla niego chłodny kąt. Warto też skorzystać ze specjalnych mat chłodzących. Obowiązkowy jest stały dostęp do świeżej wody.
W upalne dni zrezygnujmy z długich spacerów i nie pozwólmy psu wygrzewać się na słońcu. W przypadku ras brachycefalicznych kluczowe jest unikanie wysiłku fizycznego, gdy z nieba leje się żar. Warto też zadbać o prawidłową wagę pupila – nadmiar tkanki tłuszczowej tylko pogłębi jego problemy zdrowotne.
Komfort życia psa można zwiększyć, wykonując zabieg chirurgiczny. Wielu opiekunów obserwuje, że po operacji ich "leniwy kanapowiec" odkrył w sobie niezwykłe pokłady energii. To pokazuje, jak bardzo poprawia się jakość życia psów, kiedy w końcu mogą swobodnie oddychać.
- Zabieg chirurgiczny jest konieczny, gdy lekarz stwierdza obecność którejś z wad, wchodzących w skład syndromu brachycefalicznego, i zakwalifikuje go do zabiegu. W przypadku wad anatomicznych nie istnieje niestety droga na skróty - mówi Łukasz Łebek.
- Pamiętajmy jednak, że żaden zabieg nie wydłuży psiego pyszczka. Mimo poszerzonych nozdrzy, skróconego podniebienia czy stentu w tchawicy, pies rasy brachycefalicznej dalej będzie mieć trudności z utrzymaniem prawidłowej temperatury ciała podczas upałów - podsumowuje ekspert.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.