Polka mieszka w Tajwanie. "Do niedawna zdrady miały status przestępstwa"
- Tajwan ma najwięcej parlamentarzystek z wszystkich krajów regionu i jest jedynym rządzonym przez prezydentkę. Kobiety mają w Tajwanie wiele swobód. W społeczeństwie wciąż obecne są jednak patriarchalne wzorce z przeszłości - mówi Dorota Chen-Wernik, autorka książki "Tajwan. Nocne Targi, herbata z tapioką i e-demokracja", która od 20 lat mieszka w tym kraju.
02.03.2024 06:50
Sara Przepióra, Wirtualna Polska: Czy Tajwan może być atrakcyjnym kierunkiem turystycznym dla Polaków?
Dorota Chen-Wernik: Jak najbardziej, ponieważ łączy w sobie rozrywkową i chaotyczną naturę Azji Południowo-Wschodniej - Tajlandii czy Indonezji - z uporządkowanym, tradycyjnym duchem Japonii lub Korei Południowej. Tajwan jest uosobieniem naszych wyobrażeń Azji Wschodniej. Nowoczesne budynki i centra technologiczne sąsiadują tam z pięknymi, wiekowymi świątyniami. Ulice tętnią życiem, w powietrzu unosi się zapach street foodu.
Czaru temu krajobrazowi dodają sami Tajwańczycy - to niezwykle życzliwy i otwarty naród. W Tajwanie każdy jest mile widziany, bez względu na płeć, kolor skóry, orientację seksualną czy religię, jaką wyznaje. Poza tym Tajwańczycy - choć w pewnych aspektach życia są wciąż bardzo tradycyjni - gonią za nowoczesnością. Dlatego też bez problemu rozumieją się z ludźmi z Zachodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tolerancyjność Tajwańczyków nie jest tylko fasadowa? Jak wygląda w praktyce?
Widać ją wyraźnie w wielu aspektach społecznego czy politycznego życia. Tajwan czeka zmiana rządu, ale przez ostatnią kadencję zasiadała w nim transpłciowa ministra. Nikt się temu w kraju nie dziwił, to było coś zupełnie normalnego. Każdy traktował ją jako specjalistkę w swojej dziedzinie, która sprawuje urząd ministerialny. Tajwańczycy są tolerancyjni na wielu polach: szanują prawa kobiet, mniejszości religijnych i narodowych oraz osób LGBTQ.
Jaką pozycję mają kobiety w tajwańskim społeczeństwie?
Tajwan ma najwięcej parlamentarzystek z wszystkich krajów regionu i jest jedynym rządzonym przez prezydentkę. Kobiety mają w Tajwanie wiele swobód. To, jak bardzo mogą się spełniać, zależy przede wszystkim od tego, gdzie żyją. Mieszkanki większych miast mają dostęp do świetnych uczelni, oddają się karierze zawodowej i rzadko kiedy decydują się na zakładanie rodziny w młodym wieku. Same decydują o swoim losie. Chcą na siebie zarabiać, być samowystarczalne i nie podporządkowują się mężczyznom.
W społeczeństwie wciąż obecne są jednak patriarchalne wzorce z przeszłości. Niektóre Tajwanki kończą edukację na poziomie podstawowym i wychodzą za mąż w bardzo młodym wieku. W takich tradycyjnych rodzinach, żyjących najczęściej na wsiach, patriarchat ma się dobrze. To, co powie mąż, jest święte. Kobiety nie mogą się sprzeciwić woli mężczyzn, ponieważ są od nich zależne. Bez wykształcenia nie mają perspektywy na lepsze życie. W równie trudnej sytuacji jest także duża grupa kobiet z Azji Południowo-Wschodniej: Filipin, Indonezji i Wietnamu oraz z sąsiednich Chin, które znalazły się w Tajwanie nie z własnej woli.
Jak trafiły do Tajwanu?
Zostały sprzedane przez rodziny, aby zostać posłusznymi żonami Tajwańczyków. Wyzwolone i decydujące o sobie Tajwanki nie spełniały oczekiwań mężczyzn chcących założyć tradycyjne rodziny. Agencje matrymonialne wykorzystały tę sytuację i szukały kandydatek na partnerki, a później aranżowały małżeństwa. Te kobiety wiele wycierpiały. Zostały wyrwane z rodzinnych domów, znajomego środowiska, wrzucone w zupełnie nowe, obce otoczenie. Na szczęście rząd ukrócił działalność owych agencji i obecnie nie dochodzi do podobnych procederów.
Społeczeństwo tajwańskie bez wątpienia się feminizuje. Jednak jeszcze do lat 90. nie istniało pojęcie rozwodów ze strony kobiet, a do niedawna zdrady małżeńskie miały status przestępstwa.
Zarówno w chińskiej, jak i tajwańskiej tradycji, gdy kobieta opuszcza rodzinny dom, staje się częścią rodziny męża, który od momentu ślubu jest jej jedynym wsparciem. Dopóki Tajwanki nie wywalczyły sobie równych praw, rozwody uznawane były tylko z inicjatywy męża, choć pod pewnymi warunkami. Kobiety nie chciały także wychodzić z inicjatywą unieważniania małżeństwa, bo wiedziały, że stracą dzieci. Zgodnie z prawem zostawały bowiem z rodziną męża.
Parytet płci kształtuje się od ostatnich 30 lat i jest w tej kwestii jeszcze wiele do zrobienia. Tajwan bardzo zmienił się przez te trzy dekady w kwestiach demokracji, otwartości i poszanowania praw kobiet, ale jednocześnie zachowuje tradycyjne konfucjańskie wartości rodzinne, stawiając tę jednostkę społeczną ponad wszystko.
W krajach azjatyckich kobiety nierzadko są zmuszone zręcznie lawirować pomiędzy tradycją i pogonią za nowoczesnością. Jak Tajwanki łączą na co dzień silne przywiązanie do tradycyjnych wartości z rozwojem - choćby zawodowym?
W Tajwanie opieka nad dzieckiem spada głównie na barki kobiety. Wszystko jednak zależy od tego, w jak dużym mieście mieszka i jaką pozycję ma w pracy. W Tajpej Tajwanki tuż po urlopie macierzyńskim wracają do pracy, a dziećmi zajmują się dziadkowie lub opiekunki z Azji Południowo-Wschodniej. W niektórych rodzinach dzieci wychowują się z babcią i dziadkiem do szóstego roku życia. Rodziców widują jedynie w weekendy. Przez to jednak miewają problemy z edukacją.
Z czego wynikają te problemy?
Z tego, że dziadkowie rozmawiają z wnukami w jednym z lokalnych języków, np. w języku tajwańskim. W szkołach natomiast nauka prowadzona jest w języku mandaryńskim. Tacy uczniowie mają więc znacznie trudniejszy start w szkole. Poza tym niezależnie od tego, czy dziecko trafi w opiekę do dziadków, czy opiekunki, co jest równie często wybieranym rozwiązaniem, traci kontakt z rodzicami i przywiązuje się do osób, które spędzają z nim więcej czasu.
Innym sposobem na pogodzenie kariery i macierzyństwa jest zapisanie dziecka do żłobka. Jest to natomiast koszt ok. 2,5 tys. zł miesięcznie, co stanowi połowę średniego miesięcznego wynagrodzenia w Tajpej. Do tego miejsca są bardzo ograniczone. Dla wielu rodzin bardziej ekonomicznym wyborem jest zrezygnowanie z pracy i poświęcenie kariery na rzecz wychowania dziecka. Najczęściej decydują się na to kobiety.
W książce nazywa pani Tajwan "jednym z najbezpieczniejszych krajów na świecie". Co wpływa na wysoki poziom bezpieczeństwa?
Rzeczywiście, Tajwan zajął trzecie miejsce - po Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich - w indeksie najbezpieczniejszych krajów świata. Przestępstwa na tle seksualnym, kradzieże czy akty agresji zdarzają się tutaj rzadko. Turyści podróżujący samotnie po Tajwanie nie mają powodów do obaw. Nawet jeśli zgubimy na ulicy portfel, zostawimy go w taksówce lub metrze, możemy być pewni, że trafi w nasze ręce z powrotem. Oczywiście nie warto kusić losu, ponieważ zdarzają się pojedyncze wyjątki od tej reguły.
Myślę, że na wysoki poziom bezpieczeństwa w Tajwanie wpływa przede wszystkim wschodnioazjatycka kultura i kolektywizm. Tajwańczycy myślą przede wszystkim o dobru wspólnym. Własne interesy czy poczucie satysfakcji są zazwyczaj na drugim miejscu.
Z drugiej strony Tajwan jest systematycznie zastraszany przez Chiny, które postrzegają wyspę jako obszar potencjalnej kontroli Państwa Środka. To zapewne wpływa na poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Pogróżki Chin są coraz częstsze, a relacje obu państw są najgorszymi od lat. Mieszkańcy Tajwanu boją się wojny?
Zdecydowana większość społeczeństwa nie przyjmuje do wiadomości, że mogłoby dojść do zbrojnego zaognienia konfliktu pomiędzy Tajwanem i Chinami. Ludzie po prostu przywykli do ciągłych gróźb Chin i regularnie przeprowadzanych działań zwiększających obecność tego mocarstwa w Cieśninie Tajwańskiej. Wierzą też Stany Zjednoczone, dla których Tajwan jest ważnym graczem w utrzymaniu statusu quo, zareagują na ewentualny atak. Postawmy sprawę jasno: Tajwan sam nie obroni się przed potęgą militarną Państwa Środka. Jedyne, na co może liczyć, to wsparcie zachodnich mocarstw.
Tajwańczycy są gotowi na ewentualny atak Chin?
Wojsko jest jak najbardziej przygotowane. Mój syn niedawno odbył czteromiesięczne szkolenie przygotowawcze, przechodząc przez zajęcia z taktyki i obrony narodowej. Dowiedział się więc, co zrobić, gdyby Chiny zaatakowały. Ponadto w kraju co roku przeprowadzane są ćwiczenia ewakuacyjne i przeciwlotnicze.
A co z cywilami?
Przeciętni Tajwańczycy nie są przygotowani na atak sąsiada. Dla nich wizja wojny z Chinami jest nierealnym scenariuszem. Tylko niektórzy szykują się na taką ewentualność poprzez zapewnienie dzieciom podwójnego obywatelstwa. W latach 90. i 2000. kobiety w ciąży wybierały się do Stanów Zjednoczonych, aby tam urodzić dzieci i założyć im amerykański paszport. Teraz, dorosłe już pokolenie, w razie ataku mogłoby ewakuować się do USA.
Ten trend był popularny zwłaszcza wśród sytuowanych Tajwańczyków i bogatszej klasy średniej. Pamiętam, że moi znajomi byli zdziwieni, że nie zdecydowaliśmy się wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdy w 2002 roku na świecie pojawił się mój syn. Tym bardziej że najstarsza córka urodziła się właśnie w USA, gdzie wtedy mieszkaliśmy. Dla nich było rzeczą oczywistą, że tak samo postąpię w przypadku każdego dziecka.
Sara Przepióra dla Wirtualnej Polski