Polka mieszkająca w Izraelu komentuje szokujące słowa Netanjahu i Katza. "To nie są poglądy większości"
Polka Karolina Mints od 4 lat mieszka w Izraelu. Tam poznała swojego męża i założyła rodzinę. Pytam ją, jak on i osoby z jej otoczenia reagują na słowa premiera Benjamina Netanjahu i szefa tamtejszego MSZ Israela Katza o polskim antysemityzmie. Jej wypowiedź może zaskoczyć.
W czwartek izraelski dziennik "Jerusalem Post" podał, że podczas pobytu w Warszawie premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, iż Polacy kolaborowali z nazistami w czasie II wojny światowej. Pokłosiem tej rzekomej wypowiedzi była rozmowa telefoniczna premiera z szefem polskiego rządu, w trakcie której Netanjahu stanowczo zaprzeczał.
"Antysemityzm wyssany z mlekiem matki"
– Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki – stwierdził kilka dni później pełniący obowiązki szefa izraelskiego MSZ Israel Katz. Dodał, że antysemityzm jest wpisany w charakter Polaków. Mateusz Morawiecki w odpowiedzi zrezygnował ze swojego udziału w szczycie V4 w Izraelu. Dziś wiadomo, że spotkanie zostało odwołane.
Tyle w polityce, ale pozostaje pytanie: jak na nowy kryzys polsko-izraelski reagują zwykli ludzie? Pytam o to Karolinę Mints, żonę Shahaka, z którym wychowuje syna w Riszon le-Cijjon – czwartym największym mieście Izraela.
– W ogóle nas to nie dotyka – zaczyna spokojnie Karolina. – Powiedział, co powiedział – mówi o Benjaminie Netanjahu.
Oboje podchodzą do tej sytuacji zero-jedynkowo. – Oba rządy idą na wybory i oba rządy nie mają naszego poparcia. Trzeba zrozumieć, że poglądy Netanyahu czy Katza nie są poglądami niemal większości Izraelczyków i wielu ludziom pozostaje tylko zapłakać albo wzruszyć ramionami – słyszę.
Mints przekonuje, że sprawa, o której grzmią media, nie wywołują w społeczeństwie emocji. Rusza ich zupełnie innego. – Politycy próbują ugrać swoje na nacjonalistycznych poglądach w obu krajach. U mnie w domu w ogóle jest mało polityki – mówi mi Polka.
Skomplikowana przeszłość
W rozmowie ze mną podkreśla, że poglądów jest w Izraelu tyle, ilu jest ludzi. – Są osoby, które straciły bliskich w Polsce i które ze względu na okropne doświadczenia nie darzą Polski sympatią – stwierdza. – Ale są też tacy, którzy żyją dzięki mniejszej lub większej pomocy Polaków. Ogrody Yad Vashem są pełne polskich nazwisk – dodaje.
Karolina opowiada, że zdarzało się jej usłyszeć historię o rodzicach znajomego, którzy nigdy nie zdecydowali się wrócić do Polski. Jej zdaniem trzeba to uszanować. – Ale czy oni widzą różnicę między tym, kto wojnę prowadził, a kto był ofiarą? Pewnie tak, ale to są skomplikowane wspomnienia i na pewno mnóstwo okropnych, jak i wspaniałych historii – uważa Polka.
32-latka przyznaje, że nie ucieka od rozmów na temat Holokaustu. – Słucham i mówię, że mi przykro – przyznaje. – W odpowiedzi słyszę: "Niepotrzebnie, bo to inni Polacy byli i inne czasy" – cytuje. Zaraz Karolina mówi mi o swoistej modzie, która zapanowała wśród Izraelczyków. Od kilku lat tłumnie odwiedzają Polskę. – I mają bardzo dobre doświadczenia. Są zaskoczeni niemal wszystkim – wyjaśnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Borys Budka o burzy między Polską a Izraelem. "Kolejna porażka polskiej dyplomacji"