Polka w Dubaju. Mówi, jak żyje się tam kobietom
Monika Wasylewska żyje z rodziną na walizkach. Ze względu na pracę męża przenosili się już do Szwajcarii i Niemiec. Teraz mieszkają w Dubaju. Mama dwójki dzieci i fotografka przyznaje, że tutejszy klimat sprzyja całej rodzinie. W rozmowie z WP Kobieta zdradza m.in., jakie wyzwania stoją tu przed jej mężem, który jest lekarzem.
Justyna Sokołowska, WP Kobieta: Moniko, jak się znaleźliście w Dubaju?
Monika Wasylewska: Sporo Polaków w dobie pandemii przyjeżdża do Dubaju nie tylko turystycznie, ale też do pracy. Ja jestem tutaj od 8 miesięcy, mój mąż natomiast jest już półtora roku. Wcześniej mieszkaliśmy przez 10 lat w Niemczech, ale kiedy mój mąż dostał ofertę pracy, długo się nie zastanawialiśmy. Stwierdziliśmy, że to jest dla nas i dla naszych dzieci najlepszy czas na taką przygodę. Czy zakorzeniliśmy tu na dobre? Czas pokaże. W dobie pandemii trudno cokolwiek zaplanować. Poza tym Dubaj jest specyficznym miastem, tutaj jeżeli się nie ma pracy, to można zostać 3 miesiące, a potem już pozostaje pakowanie walizek.
Czy dzieciom łatwo było przestawić się na inne okoliczności życia i nauki w szkole?
To jest jakiś fenomen, że moje dzieci tak dobrze sobie z tym poradziły. Myślę, że to jest zasługa tego, że one są w takim idealnym wieku. Nie mają jeszcze trwałych przyjaźni, które rozerwałaby taka zmiana miejsca zamieszkania. Córka poszła tutaj do pierwszej klasy jako sześciolatka, a syn ma 12 lat i jest w piątej klasie. Pytaliśmy ich, czy chcą tu przyjechać, odpowiedź brzmiała, że tak. Poza tym znały już to miejsce, bo wcześniej byliśmy tu na wycieczce.
Wybraliśmy szkołę niemiecką, ponieważ wcześniej do takiej chodziły, więc chcieliśmy kontynuować naukę w tym systemie, choć zwykle Polacy w Emiratach Arabskich decydują się na system brytyjski lub amerykański. W szkole więc nie odczuły pod względem nauki większej różnicy.
Czy nauczanie zdalne w szkołach sprawiało twoim dzieciom trudności? W Polsce było sporo krytycznych głosów.
Jak tylko były jakieś zachorowania w szkole, od razu przechodziliśmy na system domowy. Ogarnianie tego chwilę zajęło i trudno się było przystosować. Dzieciom doszły nowe języki, a nauka arabskiego online nie jest łatwym zadaniem. Mimo że były techniczne problemy, ogólnie ten rok szkolny okazał się całkiem dobry. To jeszcze bardziej utwierdziło nas w przekonaniu, że Dubaj jest fajnym miejscem do życia. Poza tym mamy duże wsparcie w szkole. Czuje się zainteresowanie dziećmi, rodziną i jeśli dzieci mają jakiekolwiek problemy, to zaraz są propozycje dodatkowych zajęć, żeby wyrównać poziom.
Jesteś mamą, więc ciekawa jestem, jak oceniasz kwestię wychowywania dzieci w Dubaju, bo słyszałam, że jest dla nich bardzo przyjaznym miejscem.
To prawda, jest bardzo dużo możliwości rozrywki i rozwoju dla dzieci. Poza tym aspekt pogodowy jest na plus. Gdybym była dzieckiem, to czułabym się tutaj jak w "siódmym niebie", bo tu jest wszystko, plaża, baseny, parki rozrywki, gokarty, konie, narty... Właściwie wszystko, co może przyjść nam do głowy, jest w Dubaju dostępne. Mnie się wydawało, że dzieci będą zachwycone.
Okazuje się jednak, że równie wspaniale wspominają spacer w Polsce z psem do lasu, czy zjeżdżanie zimą sankami z górki. Natomiast gdy jeździmy na pustynię w ZEA, gdzie przecież jest tylko piach, to dzieci się fantastycznie bawią. Zjeżdżają, turlają się, ten piasek jest bardzo miły w dotyku. Wieczorem rozpalamy ognisko i to jest świetne miejsce, a nie należy przecież do wielkich atrakcji i jest dostępne za darmo. Okazuje się, że dzieciom te najprostsze rzeczy sprawiają największą przyjemność.
Czy jako rodzina czujecie się zaopiekowani?
Dla nas, dla ekspatów, w Dubaju nie ma nic za darmo. Nie mamy rządowego, finansowego czy medycznego wsparcia, w przeciwieństwie do ludzi stąd. Wszystko sami sobie załatwiamy i opłacamy, jesteśmy tutaj gośćmi. Tyle że żyje nam się tutaj dobrze i nie mamy problemów. Poza tym bardzo wiele mam korzysta z pomocy domowej, niani, bo te usługi są tanie i dobre. Jest to bardzo popularne i nikogo nie dziwi, że dziećmi zajmują się panie z Filipin. Są w tym naprawdę dobre, ciepłe i rodzinne.
A czy ty, jako kobieta, miałaś jakiekolwiek trudności z przystosowaniem się do życia w Dubaju?
Pierwszy stres przeżyłam, kiedy dostałam kluczyki od męża, żeby zawieźć rano dzieci do szkoły. Dubaj to bardzo duże miasto i pomimo tego, że jestem kierowcą od wielu lat, to było to duże przeżycie. Tutaj jazda samochodem to wyzwanie, z racji tego, że jest tu mnóstwo ludzi z różnych krajów, którzy mają różne nawyki jazdy. Naprawdę trzeba mieć oczy wkoło głowy i być uważnym.
Czy przeprowadzka rzutuje na twoją pracę?
Jestem fotografem i tak naprawdę każda przeprowadzka wiąże się z tym, że muszę mój biznes rozkręcać od nowa i zdobywać klientów. Jednocześnie nie mam ograniczeń – mogę pracować w swoim zawodzie niemal wszędzie na świecie.
Czujesz się w Dubaju dobrze, bezpiecznie i możesz się spełniać, także zawodowo?
Zdecydowanie tak. Wiem, że nadal krążą różne opinie na ten temat i dziwne opowieści. Natomiast osobiście doświadczyłam tego, że to naprawdę jest dobre miejsce do życia, również dla kobiet. Czuję się tu bardzo bezpiecznie, jak nigdzie wcześniej i nie spotkałam się z żadną formą dyskryminacji. Emiratczycy są bardzo otwarci i mili w stosunku do innych narodów, w samym Dubaju sami należą do mniejszości. Kobiety mogą tu liczyć na wiele przywilejów, ciekawostką są np. różowe taksówki, przeznaczone dla kobiet i prowadzone przez kobiety.
Oczywiście, że można to interpretować w dwojaki sposób i że jest to wykluczenie, jakby powiedziały feministki. Ale przecież tu nikt nie każe jechać tą taksówką, to jest tylko opcja wyboru. Są też różne inne miejsca przeznaczone tylko dla kobiet, np. parkingowe, w banku, czy w urzędzie, a nawet na plaży. Odbieram to raczej jako możliwość wyboru, a nie dyskryminację. Podobnie jak Emiratki nie czuję się izolowana z tego powodu, jest to raczej forma wzajemnego wspierania się i wyraz szacunku do kobiet. A kobiety tutaj rozwijają się zawodowo, robią kariery i mają w tym wsparcie rządu i rodzin.
Czyli podobnie jak Europejki mają wybór, czy chcą pójść do ginekologa kobiety, czy mężczyzny?
Jeśli chodzi o ginekologa w Emiratach, to myślę, że nie ma żadnego mężczyzny, a przynajmniej nie słyszałam o takim. A nawet gdyby był, to żadna Emiratka by do niego nie poszła. Tak zostały wychowane i to jest też kwestia tutejszej kultury.
A jak wyglądają porody?
Moje koleżanki, które rodziły w Dubaju, były zadowolone, bo warunki i standardy w szpitalach są tu po prostu super. Są porody rodzinne, w których mąż może uczestniczyć, zarówno jeśli chodzi o poród siłami natury, jak i cesarskie cięcie. Ba, nawet ma łóżko wstawione do sali, gdzie przebywa mama dziecka. Jest tu prorodzinna atmosfera.
Twój mąż jest lekarzem ortopedą, jakie więc przed nim stały wyzwania?
Na pewno lekarz musi wiedzieć, jak podejść do pacjentki, która jest kobietą. Nie jest żadną tajemnicą, że Emiratki nie wejdą i się nie rozbiorą do badania, jak np. Europejka. Taką pacjentkę trzeba najpierw delikatnie zapytać, czy zgadza się na takie badanie. Zresztą zawsze jest przy badaniu pielęgniarka, która pomaga w komunikacji i przygotowuje do badania.
Dla lekarza może to być trudne, takie badanie przez ubranie, bo i tak się zdarza. Wtedy doświadczenie i wiedza, a także odpowiedni kontakt z pacjentem są kluczowe w dobrym postawieniu diagnozy i leczeniu. No, chyba że w grę wchodzi ratowanie życia, to wtedy nie ma już czasu i trzeba szybko działać.
W tej chwili Dubaj przoduje na świecie w akcji szczepień przeciwko COVID-19. W Polsce natomiast jest sporo głosów sceptyków, którzy nie chcą się zaszczepić. Co zatem mieszkańców Dubaju przekonuje do tego, by nie zwlekać?
Zdecydowana większość społeczeństwa w Dubaju chce się szczepić. Mimo wielu punktów szczepień od kilku miesięcy oraz rejestracji online wciąż zdarzają się gigantyczne kolejki chętnych. Ja sama jestem już po dwóch dawkach szczepionki i nie miałam absolutnie żadnych objawów ubocznych. Akurat byłam na zakupach, zobaczyłam ustawiony namiot do szczepień, weszłam, nie było żadnej kolejki i się zaszczepiłam. Myślę, że wszyscy tu bardzo pragną powrotu do normalnego życia, a szczepienia mogą ten powrót bardzo przyśpieszyć.
Gdybyście mieli opuścić Dubaj, to wrócilibyście do Niemiec, gdzie mieszkaliście 10 lat czy do Polski?
Chyba nie chciałabym wracać do Niemiec. Nie mogę powiedzieć, że było mi tam źle, ale tutaj jest mi o wiele lepiej. Tu mamy taką różnorodność kulturową i w tym miksie czuję się bardzo dobrze osadzona. Natomiast w Niemczech jednak czułam dystans i że nie do końca ta integracja mi wyszła.
Dzieci tęsknią za Polską, mimo że nigdy w Polsce na stałe nie mieszkały. Zawsze tam jeździmy na wakacje do rodziny i myślę, że docelowo nawet chciałyby tam zamieszkać. Rozważamy różne opcje – może kolejny kraj? Żyjemy na walizkach już sporo lat, bo przed Niemcami mieszkaliśmy w Szwajcarii. Dlatego też łatwiej nam wychodzi teraz podejmowanie decyzji o przeprowadzce, zmianie życia itd. Przyzwyczailiśmy się.