Polskie drogi. Grzechy główne polskich kierowców
– Stałam na torach i trąbiłam, bo kierowca zjeżdżający przede mną z przejazdu kolejowego zatrzymał się tuż za nim, żeby pogadać z innym kierowcą – Anna wspomina jedną z najbardziej stresujących sytuacji, jaka przytrafiła się jej za kierownicą. Bo o stres na polskich drogach nietrudno. Kierowcy wytykają innym kierowcom bezmyślność, brawurową jazdę i brak wyobraźni, które zbierają śmiertelne żniwo.
25.01.2020 17:45
Na początek niepokojące statystyki. Z badań psychologicznych, przeprowadzonych w 2016 roku przez Instytut Transportu Samochodowego, wynika, że ponad 80 proc. kierowców przynajmniej raz w tygodniu obserwuje agresywne zachowania na drogach, a ponad 30 proc. przyznaje, że im samym zdarzają się takie reakcje.
Agresywne zachowania wymienione w ramach badań to oślepianie światłami, niebezpieczne zmiany pasa ruchu lub wyprzedzanie, zajeżdżanie drogi, jazda na zderzaku, nadużywanie klaksonów, ruszanie z piskiem opon, krzyki, obelgi. Niestety, ostatni raport ITS, opublikowany w 2019 roku, nie daje nadziei, że sytuacja na polskich drogach ulegnie poprawie. Według analiz blisko 90 proc. badanych kierowców uważa krzyczenie na innych uczestników ruchu za wyraz agresji drogowej, ale tylko 40 proc. spośród nich wiąże takie postępowanie z ryzykiem. Pozostałe 50 proc. nie kalkuluje prawdopodobieństwa wystąpienia potencjalnego zagrożenia wskutek takiego zachowania.
"Jak mam szybciej jechać, skoro jadę z dzieckiem”
Na polskich drogach zagrożeń nie brakuje, a panowanie nad sobą za kółkiem można stracić w minutę. Prawdziwe chwile grozy przeżyła Anna. – Kierowca zjeżdżający przede mną z przejazdu kolejowego zatrzymał się tuż za nim, żeby… pogadać z innym znajomym kierowcą, którego właśnie spotkał na przeciwległym pasie. I zablokował mnie na torach. W życiu mi do głowy nie przyszło, że ten przede mną się zatrzyma, zablokuje cały ruch i będzie sobie gadał przez otwartą szybę z kolegą. Stałam dobre kilka minut na torach i trąbiłam. A tamten tylko machał ręką, że słyszy, słyszy… za chwilę...
Zdaniem Anny najwięcej nieprzyjemnych sytuacji powstaje wtedy, gdy uczestnik ruchu nie zwraca uwagi na innych – nie informuje, co zamierza zrobić, bo nie używa kierunków, nie ustępuje, wpycha się i pogania.
– To, co wkurza mnie najbardziej, gdy prowadzę samochód, to siedzenie mi na ogonie – denerwuje się Dagna. – Żeby dać mi znać, że mam szybciej jechać. Jak mam szybciej jechać, skoro jadę z dzieckiem, a poza tym nigdzie mi się nie śpieszy! I jadę zgodnie z przepisami. Nie mam zamiaru jechać szybciej niż 50–60 km/h tylko dlatego, że komuś za mną się śpieszy. Denerwuje mnie też, gdy kierowca wrzuca kierunek już po zmianie pasa zamiast przed. To jest totalna bezmyślność.
– Mam prawo jazdy od ponad 10 lat i codziennie dojeżdżam samochodem do pracy. Trochę się już napatrzyłam – opowiada Magda. – Najbardziej nie znoszę slalomu na drogach, a zwłaszcza wpychania się w korkach na drugi pas, byle tylko szybciej dotrzeć do celu, tak jakby innym się nie śpieszyło. Wymuszanie pierwszeństwa czy wyprzedzanie w terenie zabudowanym, żeby minąć jeden (!) samochód to też karygodne zachowanie, na granicy dużego ryzyka.
Słowa Magdy mają potwierdzenie w policyjnych statystykach dotyczących wypadków drogowych za 2018 rok. Wynika z nich, że trzy główne przyczyny wypadków z winy kierujących to nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu, niedostosowanie prędkości do warunków ruchu oraz nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu.
Do pieszych polscy kierowcy mają sporo zastrzeżeń. Kasia zarzuca im, że są nieuważni: wielu zamiast na jezdnię, patrzy w telefon, lekceważąc zasady bezpieczeństwa i zaufania. – Ale to samo tyczy się rowerzystów, którzy uważają się za panów dróg! Wiszą na telefonie albo jadą obok siebie, zajmując pół jezdni, bo im wolno.
Obecność telefonu na polskich drogach również jest kością niezgody. I ogromnym zagrożeniem. W 2018 roku co czwarty wypadek na polskiej drodze spowodowany był przez korzystanie z komórki. Rośnie ponadto liczba wypadków z udziałem zapatrzonych w telefony pieszych. Według Kasi niebezpieczna jest zarówno szybka jazda z komórką przy uchu, jak i wleczenie się 20 km/h, żeby napisać SMS-a.
"Dziadek wymusił pierwszeństwo, choć uważa, że to nie jego wina”
Problematyczna jest natomiast obecność na drogach osób w podeszłym wieku, którzy mają bezterminowe prawo jazdy. – Moim zdaniem powinno się dla nich stworzyć jakieś sensowne prawo – mówi Ola. – Po siedemdziesiątce powinno się robić regularne badania, by sprawdzić, czy starszy człowiek nadaje się na kierowcę. Sama jestem kierowcą i nie chciałabym, aby ktoś mnie na starość ograniczał, decydował, czy mogę prowadzić auto. Uważam jednak, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że starsi ludzie mogą być poważnym zagrożeniem dla siebie i przede wszystkim dla innych kierowców oraz pieszych.
Ola ma problem ze swoim dziadkiem, który spowodował ostatnio wypadek. – Wymusił pierwszeństwo, choć uważa, że to nie jego wina. Nie przyjął mandatu i sprawę ma badać prokuratura. Jako rodzina jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Dziadek kupił nowe auto i nadal jeździ. Ma 86 lat, niedosłyszy – opowiada nasza rozmówczyni. – Ale lekarka twierdzi, że jeśli zabierzemy mu możliwość jazdy samochodem, będzie to dla dziadka koniec.
Warto zajrzeć w statystyki, by odkryć, że starsi kierowcy wcale nie są najbardziej niebezpieczni na drogach. To mit. Ze statystyk policyjnych dotyczących wypadków drogowych w 2018 roku wynika, że jest dokładnie na odwrót – szczególnie niebezpieczni są młodzi kierowcy (w wieku 18–24 lata), którzy charakteryzują się najwyższym wskaźnikiem liczby wypadków na 10 tys. populacji. Przyczyną co trzeciego wypadku spowodowanego przez młodych kierowców było "niedostosowanie prędkości do warunków ruchu”, a o wadze zdarzeń świadczy fakt, że ponad połowa uczestników tych wypadków straciła życie. "Jest to grupa osób, którą cechuje brak doświadczenia i umiejętności w kierowaniu pojazdami i jednocześnie duża skłonność do brawury i ryzyka” – uważają autorzy policyjnego raportu.
Zdecydowanie więcej wypadków na drogach powodują też mężczyźni (ponad 70 proc.).
Zasada ograniczonego zaufania
Patrycja Rzoska, administrator sieci warsztatowej Ravenol Professionals będącej inicjatorem akcji "Warsztaty przyjazne kobietom” przyznaje, że zachowanie cierpliwości na drodze może być niełatwym wyzwaniem.
– Zazwyczaj chcemy jak najszybciej dotrzeć do celu, skupiamy się na tym, by jechać bezpiecznie i zgodnie z prawem. Gdy wsiadamy do samochodu i włączamy się do ruchu drogowego, priorytetem jest dla nas poczucie bezpieczeństwa na drodze oraz komfort jazdy. Niestety, brawurowa jazda i nierozsądne zachowanie części pozostałych uczestników ruchu drogowego często utrudniają nam płynną jazdę. Pozbawieni komfortu jazdy, odczuwając zagrożenie na drodze i bojąc się o bezpieczeństwo swoje, a często i innych pasażerów, wpadamy w irytację, odczuwamy złość, wyzwala się w nas agresja – mówi Rzoska.
Uzasadnionym pytaniem w takiej sytuacji jest: "jak nie ulegać takim emocjom?”. – Odpowiedź nie jest jednoznaczna – twierdzi Patrycja Rzoska. – Każdy ma swoje metody pozwalające na opanowanie emocji, jednym wystarczy wzięcie kilku głębokich oddechów, inni natomiast zmuszeni będą zjechać na pobocze, zaczerpnąć świeżego powietrza i zrobić chwilę przerwy.
Zdaniem administratorki sieci warsztatowej Ravenol Professionals jedyną pewną zasadą, pozwalającą kierowcy na zachowanie spokoju podczas jazdy, jest zasada ograniczonego zaufania. Będąc wypoczętym i skoncentrowanym podczas jazdy, jesteśmy w stanie uniknąć wielu nerwowych i niebezpiecznym sytuacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl