Blisko ludziPopękane polskie społeczeństwo. Socjolog: Spory polityczne zawsze były w Polsce obecne

Popękane polskie społeczeństwo. Socjolog: Spory polityczne zawsze były w Polsce obecne

Rodzice obrażają się na własne dzieci. Wieloletnie przyjaciółki tracą ze sobą kontakt. Hejterzy mają używanie w internecie. – Mój ojciec uważa, że jestem naiwna i dałam się zmanipulować. W rodzinie stałam się "czarną owcą" – wyznaje Agnieszka, która dotąd nie kryła swoich poglądów. Teraz zaczęła.

Polityka dzieli ludzi
Polityka dzieli ludzi
Źródło zdjęć: © East News

13.07.2020 09:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Późny wieczór. Agnieszka (imię zmienione) położyła dzieci spać i tępym wzrokiem patrzy w telewizor. Serial, którym jej mąż jest zachwycony, jej nie interesuje, ale nie ma pomysłu, co zrobić z wolnym czasem. Jeszcze niedawno stukałaby już w klawiaturę i z wielką radością zapełniała swojego bloga.

 Ale bloga już nie ma. Bo skłócił całą rodzinę. Blog powstał w 2016 roku, kiedy Agnieszka urodziła pierwszego syna i rozpaczliwie szukała sposobu, by się wyżalić, dać upust trudnym emocjom. Z czasem macierzyństwo stało się dla niej łatwiejsze, ale w bloga wkręciła się na dobre. Oprócz wpisów o wychowaniu dzieci i łączeniu pracy zawodowej z rodzicielstwem zaczęła publikować teksty dotyczące polityki, bo wiele rzeczy w naszym kraju zaczęło ją drażnić. – Jestem jak Taylor Swift. Długo siedziałam cicho i podejmowałam lekkie temaciki, aż w końcu postanowiłam głośno wyrażać swoje zdanie – twierdzi Agnieszka.

 To oczywiście nie każdemu się spodobało. Zwłaszcza jej rodzicom. – Napisałam raz długi wpis o tym, że moim zdaniem nasz rząd zbyt słabo angażuje się w ochronę środowiska. To było w tym czasie, kiedy wycinano drzewa w Puszczy Białowieskiej. Skrytykowałam to, co się wtedy działo, i na drugi dzień odebrałam nieprzyjemny telefon od taty – wspomina Agnieszka. Jej ojciec rzadko korzysta z internetu, ale korzystają wujkowie i ciotki, którzy o wszystkim mu donieśli.

 – Kazał mi to usunąć. Powiedział, że jest mu za mnie wstyd. Mam trzydzieści parę lat, nie jestem już małą dziewczynką, ale tak się poczułam – mówi Agnieszka. – Wpisu nie usunęłam, a nawet zaczęłam coraz więcej pisać o polityce i o tym, co się dzieje w Polsce. O tym, że kobiety muszą wychodzić na ulice, żeby walczyć o prawo do legalnej aborcji. Że ośmieszamy się na arenie międzynarodowej. Że nie da się oglądać "Wiadomości". Moi rodzice co i rusz robili mi o to awantury. Głównie tata. Jego zdaniem jestem naiwna i dałam się zmanipulować – dodaje. – Ciotki i wujkowie, wszyscy radykalnie prawicowi, też się na mnie obrazili. W rodzinie stałam się "czarną owcą".

 Agnieszka zauważa, że im jest starsza, tym bardziej jej światopogląd różni się od światopoglądu rodziców. – Dla nich np. takie kwestie jak dbanie o środowisko czy prawa kobiet mają drugorzędne znaczenie – mówi.

 Kiedy jednak usłyszała, że jest niewdzięczna, bo bierze tysiąc złotych na dwójkę dzieci, a chce głosować na – tu seria inwektyw pod adresem kandydata opozycji – i żeby się więcej nie pokazywała, uznała, że ma dość. Ustąpiła. Blog skasowała, a ona sama przyrzekła sobie nigdy więcej nie rozmawiać z rodziną o polityce.

 Kłótnia w kawiarni

 Na odwrót jest u Joanny, która głosuje na obecnie urzędującego prezydenta i ani myśli się z tym kryć. Gdy jednak pod wpisem pewnego pisarza popierającego kontrkandydata się do tego przyznała, wylał się na nią ściek. Ale w domu rodzinnym też nie znajduje zrozumienia. – U nas jest zupełnie inaczej, bo chyba tylko ja głosuję na obecnego prezydenta, a przynajmniej tylko ja nie boję się o tym mówić. Niestety, moi rodzice i mój brat, który z nimi mieszka, są oburzeni. Nie rozumieją mojego wyboru. Jak się spotkamy i tylko zejdzie rozmowa na politykę, zaraz zaczynają się kwasy – mówi Joanna.

 Dr hab. Rafał Smoczyński, profesor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, przyznaje, że spory polityczne zawsze były w Polsce obecne, choć jednocześnie zaznacza, że wybory dokonywane przez Polaków bywają zaskakująco nieoczywiste. – Zauważalna część młodszego pokolenia, jak wiemy np. z dostępnych badań, często dokonuje wyborów konserwatywnych, patriotycznych, nacjonalistycznych. Natomiast część starszego pokolenia, które w oczach prawicowych elit uchodzi za to, które zostało "uwikłane w PRL", miewa skłonności w stronę ideologii progresywnych – tłumaczy.

 Progresywne podejście do środowiska LGBT+ ma pani Jadwiga, 68-latka z dużego polskiego miasta, która uważa, że mniejszości seksualne powinny mieć w Polsce więcej praw. Jej koleżanki są tym oburzone. Po słynnym "LGBT to nie ludzie" pokłóciły się przy stoliku w kawiarni. – Mnie nie interesuje, kto z kim chodzi do łóżka, nikomu pod kołdrę nie zaglądam, ale by mi nie przeszkadzało, żeby np. związane w sobie dziewczyny miały ślub. Bo dlaczego nie? Czy mnie to w jakikolwiek sposób utrudniłoby życie? Nie, więc nie widzę problemu – wyznaje.

 Spory były, są i będą

 W 2017 r. Centrum Badania Opinii Społecznej opublikowało raport "O polityce, która nie buduje wspólnoty", z którego wynika, że zdaniem prawie połowy Polaków (47 proc.) w ciągu ostatnich dwóch lat podziały i konflikty się wzmogły. Blisko dwie trzecie ankietowanych wskazuje – mniej lub bardziej bezpośrednio – na politykę jako na wymiar życia społecznego, który najbardziej dzieli społeczeństwo.

 Osoby, które żywią przekonanie, że Polacy są dziś bardziej podzieleni niż przed wyborami w 2015 roku, częściej świadomie unikają rozmów na tematy polityczne i to nie tylko z nieznajomymi czy ze współpracownikami, ale także z członkami najbliższej rodziny i przyjaciółmi.

 Barbara straciła kontakt z przyjacielem z dzieciństwa, bo głosowała na innego niż on kandydata. – Spory zawsze były, są i będą, chociaż polski spór polityczny, który obecnie się toczy, nie jest szczególnie intensywny, i to nie tylko w perspektywie historycznej (np. w II RP ten spór był znacznie ostrzejszy), ale nawet na tle standardu europejskiego. Oczywiście polski konflikt polityczny jest bardzo ekspresyjny retorycznie – mówi dr hab. Rafał Smoczyński. – Jesteśmy krajem peryferyjno-postkolonialnym – bo trzeba pamiętać, że PRL był formą kolonii ZSRR – więc te spory muszą wybrzmieć. Nie ma możliwości, żeby było inaczej.

Komentarze (814)