Posłanka przyszła do Sejmu z dzieckiem. Komentarze ludzi są bezlitosne
"Bezczelny ekshibicjonizm kosztem dziecka. Brak odpowiedzialności lewicowej feministki" - to jeden z najmocniejszych komentarzy, które pojawiły się pod naszym artykułem o Korneli Wróblewskiej. Posłanka Nowoczesnej na pierwsze posiedzenie Sejmu przyszła z dwumiesięczną córeczką zawiniętą w chustę. I chociaż rzecz to zupełnie normalna, to opinie ludzie w tym temacie są bezlitosne.
Kornelia Wróblewska jest mamą dwumiesięcznej Tosi. Zdjęciami posłanki z córką podzieliła się na Twitterze Joanna Scheuring-Wielgus. Mama z maleństwem zawiniętym w chustę wygląda pięknie i promienieje. Sytuacja jednak wyjątkowo przeszkadza internautom.
"Nie chcę się wtrącać, ale nie powinna chyba zabierać dziecka do tak zatłoczonego miejsca?", "Dzisiaj cieszycie się ślicznym bobaskiem, a jutro, o ile dobrze wiem, będziecie debatować nad zabijaniem niewinnych dzieci", "Plan był prosty, wejść do Sejmu i od razu zaciążyć. Może jeszcze pobiera 500+ ?" – to tylko niewielki ułamek wypowiedzi, jakie posypały się pod wpisem Wielgus na Twitterze.
Pod naszym artykułem również nie było lepiej. "Niech jeszcze karmią w Sejmie i zrobią z parlamentu galerie handlową", "Dziecko przyniosła do pracy. Wyobraźcie sobie teraz sytuację gdy matki wszystkich zawodów zabierają niemowlęta do pracy", "Co za głupota!" – słów oburzenia zdecydowanie nie brakuje.
Co jest w tym najbardziej przerażające? Że słów wsparcia dla młodej mamy pod wpisami znalazła się dosłownie garstka. I to ma być właśnie społeczeństwo, które tak aktywnie walczy o ochronę poczętych dzieci i prawa matek? No to ciekawe.
Posłanka po prostu nie miała gdzie zostawić córki. Takie rzeczy się zdarzają. Chyba każda młoda mama znalazła się w sytuacji, kiedy musiała wziąć urlop na żądanie, żeby zająć się dzieckiem, albo musiała zabrać go do pracy po odebraniu z przedszkola. To są normalne, ludzkie rzeczy.
My i pani poseł i Tosi życzymy przede wszystkim zdrowia. I mamy nadzieję, że maleństwo nie wynudziło się w sejmowych ławach.