Postanowienia noworoczne na dopingu. Czas na rachunek sumienia
"Nowy rok – nowa ja!" słyszymy zewsząd na początku każdego roku. Na portalach społecznościowych bombardują nas kolejne "wyzwania" a zabawne memy na ten temat podbijają internet. Możemy się śmiać, ale z badań CBOS wynika, że ponad połowa Polaków robi postanowienia noworoczne, z czego wytrwać przy nich potrafi mniej niż 10 proc. Koniec pierwszego kwartału t chyba dobry moment na rachunek sumienia – co sobie obiecaliśmy?
04.04.2018 | aktual.: 16.08.2018 22:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Co udało się zrealizować? A może skończyło się tylko na postanowieniu, bez najmniejszej próby wytrwania w nim? Kiedy już uświadomimy sobie, jak słaba jest nasza… podobno silna wola, może zdecydujemy się sięgnąć po pomoc w osiągnięciu celu?
Polacy są coraz bardziej świadomi – tego co jedzą, jak dbać o swoje zdrowie i ciało. Że poza sukcesami w pracy, należy zatroszczyć się też o lepsze relacje z najbliższymi i samym sobą. Właśnie tych zagadnień dotyczy w ostatnich latach zdecydowana większość polskich postanowień noworocznych. Jednak moda na bycie fit, bio i "healthy" panuje stosunkowo niedługo. Przynajmniej w porównaniu z obietnicą, która od dziesięcioleci świeci triumfy na liście najczęstszych postanowień - "rzucę palenie".
Jak radzą sobie Polacy?
Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, w naszym kraju ok. 9 mln osób nałogowo pali papierosy z czego blisko 50 proc. chciałoby rzucić nałóg. Z różnych powodów – może to być dbanie o zdrowie, przymus z powodu choroby, test silnej woli bądź nawet oszczędności.
Statystyki mówią, że na 100 osób próbujących rzucić palenie, 96 się to nie udaje. Zatrważająco niska skuteczność, prawda? Nasuwa się zatem pytanie - skoro dotrzymywanie tego typu postanowień przychodzi nam z takim trudem, czy w ogóle warto je robić? Warto! Pamiętajmy jednak, aby nie skakać od razu na główkę, tylko małymi krokami osiągać wyznaczone cele. Pierwszym może być ograniczenie palenia bądź korzystanie ze środków, które wprawdzie nikotynę zawierają, ale pomogą zredukować towarzyszące jej substancje smoliste, które odpowiadają za choroby tytoniozalezne.
Jak to jest z tą nikotyną?
Zacznijmy od tego, że sama nikotyna, mimo, że niewątpliwie szkodliwa, nie jest najgorszym elementem palenia. Wprawdzie to od niej się uzależniamy i w tej kwestii nie ma dyskusji. Dodatkowo działa stymulująco i uspokajająco na układ nerwowy, a w efekcie odpręża i łagodzi stres. Zmniejsza też apetyt. Ale jednocześnie podwyższa tętno i ciśnienie, co może szkodzić osobom ze zmianami miażdżycowymi. I tak można licytować się bez końca, przy czym punktów "przeciw" będzie niewątpliwie więcej.
Ciekawostką może być fakt, że pod wpływem nikotyny wydziela się dopamina, która poprawia samopoczucie i pobudza mózgowy "układ nagrody". To jest właśnie powód, dla którego nikotyna jest tak silnie uzależniająca. I to dzięki temu zdecydowana większość palaczy nie jest w stanie rzucić palenia, choć świetnie znają wyniki badań, głoszące, że wraz z nikotyną wciągają do płuc także kilkaset związków (głównie rakotwórczych), które wyniszczają nasz układ oddechowy i układ krążenia
Skoro samej nikotyny nie jesteśmy w stanie odstawić ot tak, z dnia na dzień, może faktycznie warto sięgnąć po produkty zawierające nikotynę, pozbawione jednak setek pobocznych substancji i związków towarzyszących paleniu papierosów?. A opcji do wyboru mamy pełną gamę, co udowodnimy poniżej.
Nikotynowa Terapia Zastępcza
Jest to metoda leczenia farmakologicznego z uzależnienia od nikotyny, która polega na podawaniu jej w określonych, zmniejszających się dawkach. Niezwykle istotny w tym przypadku jest fakt, że dostarczana w ten sposób nikotyna pozbawiona jest innych, szczególnie szkodliwych substancji chemicznych. Celem takiej terapii jest łagodzenie objawów głodu nikotynowego. Do środków stosowanych podczas terapii zastępczej zaliczamy przede wszystkim gumy, plastry, inhalatory, pastylki do ssania oraz tabletki do wkładania pod język.
Gumy nikotynowe
Wyglądają i są stosowane jak zwykłe gumy w drażetkach, z tą różnicą, że w ich przypadku podczas żucia wyzwala się nikotyna, która wchłaniana jest przez błonę śluzową jamy ustnej. Aby stosowanie gum było skuteczne, należy rzuć je regularnie, niezależnie od odczuwanej potrzeby dostarczenia nikotyny. Cała jej dawka wyzwalana jest do organizmu po ok. 30 min od zażycia. Dostępne są warianty o różnej zawartości nikotyny oraz o różnych smakach.
Plastry nikotynowe
Jest to chyba najwygodniejsza opcja. Nie trzeba pamiętać o ich odpowiednim dawkowaniu, ponieważ przyklejamy je na 16 bądź 24 godziny, a plaster… można powiedzieć – stara się za nas. Stosuje się je przez kilka tygodni w trzech fazach, a rozpoczęcie każdej wiąże się z "przerzuceniem się" na plaster o mniejszej zawartości nikotyny.
Inhalator nikotynowy
Kształtem i sposobem stosowania przypomina zwykłego papierosa, przez co zaspokaja potrzebę samego "rytuału" palenia. Okazuje się bowiem, że znaczna część palaczy uzależniona jest także od tego, tj. od zaciągania się i trzymania papierosa w dłoni.
Inhalator składa się z plastikowej tuby, w której umieszczony jest wymienny wkład zawierający nikotynę. W momencie zaciągania się, tym samym przepływu powietrza przez inhalator, uwalniana jest nikotyna. Podobnie jak w przypadku innych doustnych środków, wchłaniana jest przez błonę śluzową jamy ustnej.
Jednorazowa inhalacja powinna trwać ok. 20 min, czyli średnio dwa razy dłużej, niż podczas palenia zwykłego papierosa. Ilość zużywanych wkładów jest jasno wyliczona na podstawie ilości papierosów, jaką wypalaliśmy dziennie przed rozpoczęciem terapii. Ta powinna trwać min. 12 tygodni. Po ok. 2 miesiącach zaleca się zmniejszenie dobowej ilości wkładów o połowę.
Innowacyjne rozwiązanie
Wprawdzie nie zaliczymy tego nowatorskiego urządzenia do Nikotynowej Terapii Zastępczej, podobnie jak popularnych w Polsce elektronicznych papierosów, i nie możemy jej nazwać farmakologiczną metodą leczenia. Jednak chyba przy uzależnieniu od "rytuału palenia" warto o takiej opcji wspomnieć.
IQOS doskonale naśladuje tradycyjnego papierosa, jednak o paleniu nie ma tutaj mowy. W dosłownym słowa znaczeniu. Gdy palacz zaciąga się papierosem, jego koniuszek rozżarza się do temperatury rzędu nawet 900 st.C. I to właśnie w reakcjach spalania powstaje tak wiele szkodliwych, związków, które eliminuje IQOS co potwierdzają niezależne badania naukowe, prowadzone m.in. w Anglii, Holandii i Niemczech. Sam wkład iQOSa jest o połowę krótszy, wykonany ze sproszkowanego tytoniu, który został sprasowany w jednolitą masę. W trakcie palenia jest umieszczany w ceramicznej tubie, przypominającej długopis, której metalowe ostrze podgrzewa (nie pali!) tytoń do ok. 300 st.C.
Urządzenie nie dość, że wiernie odtwarza doświadczenie palenia, dodatkowo dostarcza podobnej ilości nikotyny, jak papieros. A ilość uwalnianych szkodliwych związków jest średnio o 90-95 proc. mniejsza. Co ważne – nie ma też przykrego zapachu, przeszkadzającego nie tylko osobom przebywającym obok, jak i samym palaczom.
Ciekawe i warte wspomnienia jest też to, że nie ma możliwości użycia dwóch wkładów "jednego po drugim". Po zużyciu wkładu, co jest wyraźnie sygnalizowane przez diodę, urządzenie samo się wyłącza. Trzeba je wtedy umieścić w podręcznym etui, które je naładuje. Dopiero po kilku minutach będzie gotowe do ponownego użycia. Unikniemy w ten sposób częstej zagrywki stosowanej przez palaczy - "zapalę dwa, bo nie będę miał czasu znowu wyrwać się na papierosa". A wszyscy doskonale wiemy jak jest w praktyce…
Tabletki nikotynowe
Tabletki do wkładania pod język oraz nikotynowe pastylki do ssania są do siebie bardzo podobne. Różnica między innymi polega na tym, że tabletki pod język są bardziej dyskretne. W przypadku pastylek do ssania konieczne jest przemieszczanie ich w ustach za pomocą języka. I to w zasadzie tyle. W obu przypadkach nie ich wolno gryźć, połykać, ani przełykać zbyt dużo śliny. Dawkowanie również zmniejsza się z czasem postępowania terapii
Jak widzimy środków, które pomogą nam rzucić bądź ograniczyć palenie jest mnóstwo. Co ważne, za ich pomocą nie popadniemy w paranoję z odstawienia, ponieważ nikotynę, czyli to co nas najbardziej uzależnia, będziemy dostarczać do naszego organizmu, jednak w dużo (jakkolwiek to w tym kontekście brzmi) zdrowszej formie. Warto zastanowić się, która opcja byłaby dla nas najlepsza i podejść do kolejnego postanowienia ze świeższym spojrzeniem na sprawę.