Potrawy radości

Znane były we wszystkich epokach i w każdej kulturze. Ich woń, smak, sam wygląd – budziły dobre emocje, pogodne myśli, chęć wzajemnego częstowania się i dzielenia. Receptury zmieniały się w ciągu wieków, ale używane do ich sporządzania produkty pozostawały takie same.

Potrawy radości
Źródło zdjęć: © Magazyn Wesele/Ewa Lena Brzozowska
1

Znane były we wszystkich epokach i w każdej kulturze. Ich woń, smak, sam wygląd – budziły dobre emocje, pogodne myśli, chęć wzajemnego częstowania się i dzielenia. Receptury zmieniały się w ciągu wieków, ale używane do ich sporządzania produkty pozostawały takie same.

Potrawami radości serwowanymi na weselach najczęściej były pokarmy ofiarowywane bóstwom podczas uroczystych ceremonii religijnych – miód, owoce – tak świeże, jak i w formie bakalii, a z mięs – jagnięcina i gołębie, które w późniejszych czasach zastępowane były tuczonym ptactwem domowym – pulardami i kapłonami.

Miód i migdały

Miód, nazywany w starożytności „rosą z gwiazd i tęczy”, poświęcony był bóstwom słońca i jasności dnia, symbolizował miłość, radość, szczęście i płodność – nic więc dziwnego, że od czasów najdawniejszych gościł na weselnych stołach czy to w postaci trunku, czy jako dodatek do ciast, bakalii i wszelakich legumin. W dawnej Polsce rodziny szlacheckie i przedstawiciele kręgów bogatego mieszczaństwa nastawiali beczkę pitnego miodu w roku narodzin córki czy syna, aby potem, kiedy dzieci dorosną, móc częstować nim gości w dniu wesela potomków podczas wznoszenia toastu za zdrowie i szczęście Młodej Pary. Miodem słodzono też weselne kołacze i wszelkie ciasta zanim na stołach rozpowszechnił się cukier.

Obraz
© (fot. Magazyn Wesele/Kamila Piech)

W weselnym menu w całej Europie i Azji nie mogło też zabraknąć migdałów i orzechów włoskich. Z migdałów wyrabiano marcepany (niegdyś najbardziej wykwintny deser), w bogatych domach rozdawano je też na zakończenie weselnej uczty, zanim młodą parę odprowadzono do sypialni. Migdały symbolizowały miłość, bogactwo i płodność – przymioty najbardziej potrzebne świeżo poślubionym małżonkom. Z tych dawnych obyczajów do dziś pozostał zwyczaj, że tradycyjne weselne torty mają najczęściej smak migdałowy bądź orzechowy, a gościom w symbolicznym prezencie pożegnalnym rozdaje się migdały w polewie lub marcepanowe ciasteczka.

Pomarańcze i afrodyzjaki

W epoce renesansu nieodzowną ozdobą weselnych stołów w krajach romańskich były piramidy pomarańcz, mandarynek i owoców granatu, a bardziej na północ – stosy dorodnych jabłek i gruszek. Pomarańcze w czasach antyku były owocami bogini Wenus – pani miłości, płodności i rozkoszy. Kwiatem pomarańczy przybierano skronie oblubienic, a jeśli nie można było skorzystać z żywych kwiatów, sporządzano stroiki z jedwabiu, a nawet wosku… Taka girlanda, pieczołowicie przechowywana pod szklanym kloszem, była później ozdobą salonu małżonków – przynajmniej przez jakiś czas, zanim jedwab zżółkł czy wosk skruszał.

Do mięsnych potraw weselnych dodawano też pewne przyprawy, uważane za sprowadzające uczucie zadowolenia i radości na tych, którzy je spożywają. Były to przede wszystkim cynamon, goździki i imbir uchodzące w pewnych okolicznościach za afrodyzjaki. Szczypta korzeni dodana do wina rozgrzewała nie tylko ciało, ale i budziła ochotę na miłosne zabawy, stąd gospodarze weselnej uczty (zwykle rodzice Panny Młodej) dbali, by nowo poślubionemu małżonkowi dostał się solidny kielich – szczególnie jeśli nie był pierwszej młodości.

Cukrowe kolacje

Aż do początków XX wieku w Polsce na zakończenie weselnych biesiad w szlacheckich czy bogatych mieszczańskich domach w sypialni młodej pary zastawiano stoły tzw. cukrową kolacją. Brali w niej udział tylko mężczyźni i kobiety poślubieni, panny i kawalerowie – nawet jeśli byli drużbami – pozostawali za drzwiami. W alkowie częstowano się marcepanami, owocami kandyzowanymi, czekoladkami, słodkim winem. Wznoszono coraz śmielsze toasty nawiązujące do bliskich uciech, a żarty stawały się frywolne i dwuznaczne. Ponoć, co odnotowały pamiętniki z epoki, były to trudne chwile dla skromnie wychowanych panien młodych, które – czerwieniąc się z zażenowania – szukały wzrokiem ratunku u dojrzałych niewiast, aż te dały znak, że trzeba dopić wina i zostawić świeżo poślubionych małżonków sam na sam.

Oficjalne wydanie internetowe „Magazynu Wesele”: * magazynwesele.pl*/Bogna Wernichowska

Wybrane dla Ciebie

Można pocałować zmarłą babcię? Ekspert stawia sprawę jasno
Można pocałować zmarłą babcię? Ekspert stawia sprawę jasno
Kiedy wrzucić parówki do wody? Makłowicz mówi o nagminnym błędzie
Kiedy wrzucić parówki do wody? Makłowicz mówi o nagminnym błędzie
Postaw przy drzewku. Szpaki nawet nie podlecą
Postaw przy drzewku. Szpaki nawet nie podlecą
Mierzyła się ze strasznym hejtem. Tak sobie poradziła
Mierzyła się ze strasznym hejtem. Tak sobie poradziła
Wpuść do ogrodu. Turkuć zniknie w mgnieniu oka
Wpuść do ogrodu. Turkuć zniknie w mgnieniu oka
"Chłopak do wzięcia" przeszedł na islam. "Można mieć cztery żony"
"Chłopak do wzięcia" przeszedł na islam. "Można mieć cztery żony"
Tak wzbogaciła się była żona Putina. Analityk wskazał powód
Tak wzbogaciła się była żona Putina. Analityk wskazał powód
Kwitną aż do mrozów. "Babcine" kwiaty to hit ogrodów
Kwitną aż do mrozów. "Babcine" kwiaty to hit ogrodów
Genialny trik leśnika. Wyłapiesz kleszcze, zanim się "wbiją"
Genialny trik leśnika. Wyłapiesz kleszcze, zanim się "wbiją"
Dwa tarasy i ogromne łóżko. Pokazała nowe mieszkanie
Dwa tarasy i ogromne łóżko. Pokazała nowe mieszkanie
Najmodniejsze paznokcie na lato. Sykut-Jeżyna trafiła w dziesiątkę
Najmodniejsze paznokcie na lato. Sykut-Jeżyna trafiła w dziesiątkę
Te sandałki to hit na lato. Tomaszewska przyszła w nich do "DDTVN"
Te sandałki to hit na lato. Tomaszewska przyszła w nich do "DDTVN"