Blisko ludziPowiedziano im, że są za grube do samolotu!

Powiedziano im, że są za grube do samolotu!

Powiedziano im, że są za grube do samolotu!
Źródło zdjęć: © AFP

13.05.2011 12:31, aktual.: 30.05.2011 14:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od dawna trwa dyskusja na temat dodatkowego obciążenia finansowego osób otyłych, które decydują się na skorzystanie usług linii lotniczych. Jednakże sposób, w jaki potraktowano Kenlie Tigeman i jej matkę, Joan Charpentier, wydaje się co najmniej nie na miejscu. Kobiety zostały zawstydzone i upokorzone na oczach 100 innych pasażerów lotu.

Od dawna trwa dyskusja na temat dodatkowego obciążenia finansowego osób otyłych, które decydują się na skorzystanie usług linii lotniczych. Jednakże sposób, w jaki potraktowano Kenlie Tigeman i jej matkę, Joan Charpentier, wydaje się co najmniej nie na miejscu. Kobiety zostały zawstydzone i upokorzone na oczach 100 innych pasażerów lotu.

W okolicach świąt wielkanocnych pani Tiggeman oraz jej matka były już w drodze na pokład samolotu na lotnisku w Dallas, kiedy zostały zatrzymane przez reprezentanta linii lotniczych Southwest. Na oczach stu innych pasażerów oficer dyskutował z kobietami na temat tego, czy ich otyłość umożliwi im zmieszczenie się w fotelu. Pracownik zatrzymał także inną, trzecią kobietę – podaje The Daily Mail.

- Spytałam go, jakie są dokładne restrykcje dotyczące wagi pasażerów – mówi pani Tiggema. – Powiedział, że nie wie, ale widzi, że jesteśmy za grube.

Polityka linii lotniczych dotycząca osób z otyłością zakłada, iż pasażer nie mieszczący się w fotelu musi wykupić dodatkowe miejsce. Rozpiętość siedzenia wynosi ok. 43 centymetry. Jeżeli jednak nie wszystkie miejsca na lot zostaną wykupione, takiemu klientowi należy się zwrot kosztów za dodatkowy fotel.

Rzecznik prasowy linii lotniczych Southwest tłumaczy także, iż osoby otyłe powinny zostać dyskretnie poproszone do prywatnej strefy, gdzie mogą sprawdzić, czy mieszczą się w siedzeniach. Niedopuszczalne jest ustalanie takich rzeczy na oczach pozostałych pasażerów.

- Wiem, że powinnam zrzucić sporo kilogramów, ale z pewnością nie jestem za gruba, by zmieścić się w siedzeniu! – twierdzi pani Tiggeman, pracująca jako strateg polityczny. – Latam bardzo często i nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktoś zwrócił mi uwagę w tak karygodny sposób.

Reprezentant linii lotniczych próbował następnie negocjować z kobietami. Zaproponował im, że mogą wejść na pokład, ale muszą siedzieć obok siebie. – Moja córka zgodziła się na to, ale ja oburzyłam się – wspomina pani Charpentier. – Kupiłam bilet otwarty, który umożliwiał mi zajęcie miejsca gdzie tylko chcę.

- W życiu nie przeżyłam takiego upokorzenia jak wtedy – dodaje matka pani Tiggeman.

Po 45-minutowej konwersacji na oczach reszty pasażerów, kierownik linii Southwest przerwał dyskusję i pozwolił kobietom wejść na pokład bez konieczności wykupienia dodatkowego miejsca. Panie dostały także vouchery na darmowe loty oraz zostały przeproszone.

Pani Tiggeman postanowiła jednak opisać całą sytuację na swoim blogu. Kobieta od lat walczy z nadwagą. Dwa lata temu ważyła 180kg, od tego czasu udało jej się zrzucić aż 54kg! Ku jej zaskoczeniu, po opublikowaniu artykułu firma Southwest skontaktowała się z nią ponownie i zaoferowała więcej voucherów na darmowe loty.

To z pewnością cenne wynagrodzenie, jednak kobiecie chodzi głównie o to, by linie lotnicze złagodziły swoją politykę. – Musi się zmienić poziom ich wrażliwości – tłumaczy pani Tiggeman. – Chciałabym, żeby firma przeprowadziła szkolenia dla swoich pracowników, na każdym szczeblu. Skoro taka sytuacja spotkała mnie, na pewno będzie miała miejsce znowu.

Na szczęście, cała historia ma pozytywne zakończenie. Pani Tiggeman, która jest fanką guru fittnesu Richarda Simmona, stwierdziła, iż za otrzymane vouchery odwiedzi go w Beverly Hills, żeby ustalił jej indywidualny trening.

(sr)

samolotlotdyskryminacja