Powstała "cyfrowa prezerwatywa". Nadchodzi rewolucja?
Niemiecka firma Billy Boy we współpracy z Innocean Berlin uruchomiła aplikację o nazwie Camdom. "Cyfrowa prezerwatywa" ma zabezpieczać przed nieuprawnionym nagrywaniem treści podczas intymnych spotkań w sieci. - To pomysł, który zdecydowanie ma potencjał - mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Camdom, czyli "cyfrowa prezerwatywa", może być swego rodzaju rewolucją?
Patrycja Wonatowska, psycholożka, seksuolożka, edukatorka seksualna: To pomysł, który zdecydowanie ma potencjał. Aplikacja, która działa jak "cyfrowa prezerwatywa" i chroni przed nieuprawnionym nagrywaniem, może stać się istotnym narzędziem w ochronie prywatności. Narzędziem, które zwiększy poczucie bezpieczeństwa w sytuacjach intymnych.
Należy jednak podkreślić, że nic nie jest idealne. Aplikacja Camdom nie rozwiąże wszystkich problemów. Będzie natomiast pomocna w sytuacjach, gdy z jednej bądź z dwóch stron brakuje zaufania lub istnieje ryzyko nadużyć. To nie tylko kwestia ochrony, ale też ważny sygnał, że intymność zasługuje na granice i szacunek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skuteczność metod antykoncepcyjnych według Pearla
Taka aplikacja jest w dzisiejszych czasach potrzebna? Faktycznie może ochronić przed wykorzystaniem?
Aplikacja Camdom jest na pewno innowacyjna i może mieć ważne miejsce w przestrzeni ochrony intymności. Jej skuteczność zależy jednak od kilku czynników, takich jak zaufanie czy edukacja.
Moim zdaniem potrzeba tego typu aplikacji jest dziś ogromna. Smartfony z zaawansowanymi kamerami i aplikacjami stały się codziennością. Nagrywanie czy robienie zdjęć jest bardzo proste. Ryzyko naruszenia czyjejś intymności wzrosło dramatycznie. Wystarczy jeden klik, żeby treści znalazły się w internecie lub zostały przesłane dalej.
I nic nas przed tym nie chroni.
Prawo teoretycznie chroni nas przed rozpowszechnianiem intymnych materiałów bez zgody, ale egzekwowanie odpowiedzialności jest w praktyce bardzo trudne. Osoby, które naruszają intymność, często czują się bezkarnie, bo takie sprawy nie są zgłaszane - chociażby z powodu wstydu, poczucia winy lub strachu przed osądem społecznym.
Udostępnianie intymnych materiałów, czyli tzw. revenge porn (z ang. pornozemsta), jest coraz częstszą formą przemocy seksualnej. Takie działania mogą mieć poważne konsekwencje dla osób doświadczających tego rodzaju przemocy. Nawet w związkach zdarzają się przypadki nadużyć zaufania, gdzie jedna z osób partnerskich rejestruje intymne momenty bez wiedzy drugiej. Czasem dzieje się to impulsywnie, a czasem z premedytacją, jako forma przyszłego szantażu.
Można więc stwierdzić, że tradycyjne środki ochrony zawodzą, a aplikacja ma być od nich skuteczniejsza?
Tradycyjne środki ochrony, takie jak prawo, mediacje czy zgłaszanie sprawy po fakcie, są reakcją na sytuację, która już się wydarzyła. Aplikacja Camdom pozwala działać prewencyjnie, uniemożliwiając naruszenie w czasie rzeczywistym i sygnalizując problem od razu. Współczesne społeczeństwo coraz mocniej opiera się na technologii i komunikacji online. Dlatego potrzebujemy nowych narzędzi dostosowanych do cyfrowych realiów, by chronić prywatność i intymność.
Osobiście zastanawiam się, ile musiało być tego typu nadużyć seksualnych, że powstał pomysł na stworzenie takiej aplikacji. Zna pani takie przypadki, historie?
Tak. I niestety jest to problem, który stale się nasila. W praktyce zdarza się, że osoby przychodzą z doświadczeniami, w których ich intymność została naruszona poprzez nagrywanie bez zgody lub udostępnianie zdjęć i filmów w sieci. Najczęstszym przykładem jest sytuacja, w której jedna osoba nagrała intymną chwilę, a potem szantażowała drugą publikacją.
Dzięki aplikacji, kiedy jedna ze stron będzie chciała ominąć blokadę nagrywania treści, od razu dowiemy się o tym poprzez alarm. Próbuję postawić się na miejscu osoby, która usłyszy taki alarm i dowie się, co chciał zrobić partner lub partnerka. To zapewne szybko powinno dać do myślenia, a raczej przemyślenia dalszego rozwoju relacji?
Jeżeli alarm aplikacji ujawni próbę naruszenia prywatności przez partnera lub partnerkę, jest to bardzo poważny sygnał ostrzegawczy. W takiej sytuacji powinniśmy natychmiast przerwać spotykanie intymne i zastanowić się nad dalszym zaangażowaniem w relację z osobą, która okazała brak szacunku dla granic. Jeśli doszło do naruszenia praw, od razu skonsultować się z organizacjami wspierającymi.
Pani zdaniem, wiele osób skorzysta z takiej aplikacji dla "pewności"?
To zależy od poziomu świadomości i doświadczeń. Osoby, które zetknęły się z problemem naruszeń prywatności, mogą być bardziej skłonne do jej użycia. Z drugiej strony, aplikacja może być odbierana jako ingerencja w intymność relacji, co może ograniczyć jej popularność. Osoby już świadome i z odpowiednim zasobem wiedzy będą wiedziały o jej istnieniu i zastosowaniu. Te, które nie miały edukacji seksualnej, mogą nie mieć odpowiednich zasobów, by po taką aplikację sięgnąć.
Udostępnianie i rozpowszechnianie intymnych zdjęć w sieci jest bardzo poważnym i powszechnym problemem. Czy do fundacji SEXEDPL, z którą pani współpracuje, lub do pani samej spływa wiele spraw, które dotyczą tego typu wykorzystania? Lub zapytań o to, co zrobić w sytuacji, kiedy zostaliśmy wykorzystani?
Problem jest zdecydowanie poważny, powszechny i dotyczy osób w każdym wieku. Zarówno fundacja SEXEDPL, jak i ja sama, mamy kontakt z przypadkami takich nadużyć. Wiele osób szuka pomocy w sytuacjach, gdy ich zdjęcia zostały udostępnione w sieci bez zgody.
Część osób wysyła partnerowi lub partnerce nagie zdjęcia bądź nagrania. Czy jako seksuolożka, znając historie, które już miały miejsce, uważa pani, że to dobry krok? Czy powinniśmy to robić - nawet jeżeli wydaje nam się, że partner/partnerka tego nie wykorzysta?
Wysyłanie nagich zdjęć lub nagrań zawsze niesie ryzyko, nawet w najbardziej zaufanych relacjach. Z perspektywy seksuologicznej warto to dobrze przemyśleć i mieć świadomość konsekwencji. Jeśli ktoś zdecyduje się na taki krok, dobrze jest korzystać z aplikacji, które szyfrują dane i nie pokazywać twarzy ani innych elementów, po których łatwo zidentyfikować daną osobę.
Jeżeli jest jednak "za późno" - co powinniśmy zrobić w momencie, kiedy nagie zdjęcia lub nagrania zostały już udostępnione w sieci?
Pierwszym krokiem powinno być zabezpieczenie dowodów. Zrobienie zrzutów ekranu, zapisanie linków, zachowanie wiadomości. Następnie zgłoszenie sprawy na policję i skontaktowanie się z odpowiednimi organizacjami wspierającymi osoby doświadczające cyberprzemocy, takimi jak NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa - przyp. red.).
Bardzo ważne jest także wsparcie prawne i psychologiczne. Sprawdzenie, jakie kroki prawne możemy podjąć, np. żądanie usunięcia treści lub dochodzenie odszkodowania. Ze względu na to, że takie sytuacje są niezwykle trudne emocjonalnie, warto zadbać o specjalistyczną pomoc psychologiczną.
Rozmawiała Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.