Najpierw na życie targnęła się ona. Potem samobójstwo popełnił jej wybranek
18 sierpnia 2024 roku Irena Jarocka obchodziłaby 78. urodziny. Artystka przez kilka lat mieszkała w Paryżu, gdzie poznała Jean-Louisa. "Poznałam wspaniałego chłopaka" - pisała w swoim dzienniku. Ich miłość zakończyła się jednak tragicznie. Jarocka do samego końca miała wyrzuty sumienia.
18.08.2024 | aktual.: 18.08.2024 10:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Irena Jarocka była jedną z najpopularniejszych polskich artystek, znanych także za granicą. To właśnie ona śpiewała takie utwory jak "Kocha się tylko raz" czy "Beatelmania story". W ostatnich latach życia zmagała się z nowotworem złośliwym - glejakiem mózgu. Zmarła 21 stycznia 2012 roku w jednym z warszawskich szpitali. Miała 66 lat.
Irena Jarocka przeżyła wielką miłość w Paryżu
Pod koniec lat 60. Irena Jarocka otrzymała propozycję nie do odrzucenia - stypendium w Paryżu. Choć była wówczas w związku z kompozytorem Marianem Zacharewiczem, zdecydowała się z nim zerwać i wyjechać. Podczas pobytu w Paryżu, gdzie miała zostać kilka miesięcy, a ostatecznie spędziła cztery lata, przeżyła wielką i tragiczną miłość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W stolicy Francji poznała Jean-Louisa. "Poznałam wspaniałego chłopaka, który, niestety, cierpi na schizofrenię. Jest geniuszem matematycznym. Imponuje mi ogromną wiedzą, dobrocią, inteligencją" - pisała w swoim dzienniku.
Dzięki niemu miała nie czuć się samotna. "Widywaliśmy się dość często. Przesiadywaliśmy w kawiarniach Dzielnicy Łacińskiej lub chodziliśmy na długie spacery. Mówił, że nasze spotkania były dla niego najlepszą kuracją. Nareszcie mógł wyrzucić z siebie wszelkie niepokoje. Lubiłam go i bardzo chciałam pomóc" - zwierzała się.
Kiedy u mężczyzny pojawiały się nawroty choroby, nie wiedziała, jak sobie z tym radzić. Choć bardzo chciała mu pomóc, zauważyła, że choroba ukochanego wpływa też na nią.
"Czytałam dużo na temat schizofrenii. Biorąc pod uwagę męczące mnie nieustannie nocne koszmary, apatię, brak chęci do życia, zastanawiałam się, czy sama jej nie mam" - pisała.
Ich uczucie zakończyło się samobójstwem
Irena Jarocka trafiła w pewnym momencie do szpitala. Miała polipy na strunach głosowych, które wycięto razem z migdałkami. Przez jakiś czas nie mogła śpiewać. W tamtych chwilach był przy niej Jean-Louis. Przez jego wizyty zaczęła czuć się gorzej.
"Na spotkaniach z Jeanem-Louisem czułam, jakby udzielała mi się jego choroba. Byłam przybita, on też czuł się gorzej. Zaczęłam go unikać. Miałam wyrzuty sumienia, popadałam w coraz większą depresję. Byłam zdruzgotana, życie kompletnie straciło dla mnie sens. Skończyło się to wszystko moją próbą samobójczą" - przyznała w swojej biografii.
Artystka wzięła sporą ilość tabletek. Ocaliła ją przyjaciółka, Helena Majdaniec, która poleciła jej, by wróciła do Polski. Kiedy to zrobiła, wróciła także do byłego partnera, Mariana Zacharewicza, u boku którego doszła do siebie. W 1974 roku wzięli ślub.
Jean-Louis nie mógł pogodzić się ze stratą ukochanej. Przez długi czas namawiał ją do powrotu - nie tylko do siebie, ale i do Francji. Jarocka próbowała mu tłumaczyć, że podjęła inną decyzję i nie zmieni zdania. Gdy zrozumiał, że to koniec, popełnił samobójstwo, skacząc z mostu. Artystka do samego końca miała wyrzuty sumienia.
Zobacz także
Ruszył plebiscyt #Wszechmocne. W formularzu poniżej zgłoś swoją kandydatkę w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.